Ewakuacja przedszkola i akcja 30 strażaków z powodu przypalonego obiadu

Strażacy dostali zgłoszenie o wycieku substancji (zdjęcie ilustracyjne)
Kraków
Źródło: Google Earth

Przypalona potrawa w prywatnym przedszkolu postawiła na równe nogi krakowskich strażaków. Do pożaru, którego nie było, przyjechało 30 strażaków, a z budynku ewakuowano 26 dzieci i dziewięcioro opiekunów.

We wtorek po godzinie 12 krakowscy strażacy otrzymali wezwanie do prywatnego przedszkola, w którym miało dojść do pożaru. W zlokalizowanym na parterze lokalu przy ul. Łużyckiej, tuż przy stacji paliw, panowało duże zadymienie.

26 dzieci i 9 opiekunów ewakuowało się z budynku przed przyjazdem ratowników. Na miejsce skierowano sześć zastępów straży pożarnej, 30 strażaków.

Czytaj też: Znaleźli leżącą na podłodze 76-latkę i wynieśli ją z płonącego budynku

"Dym pojawił się w wyniku przypalenia potrawy"

- Strażacy zaczęli przygotowywać się do gaszenia pożaru. Okazało się jednak, że ogień nie powstał, był sam dym, który pojawił się w wyniku przypalenia potrawy - wyjaśnił w rozmowie z tvn24.pl mł. kpt. Hubert Ciepły, oficer prasowy małopolskiej straży pożarnej.

Strażacy zabezpieczyli miejsce działań, oddymili i przewietrzyli pomieszczenia. Skończyło się na strachu. Lokal znów jest do użytku.

- Reakcja osoby zgłaszającej była prawidłowa. Od takich rzeczy zaczynają się poważne pożary, ogniem zajmują się meble, firanki, a potem całe pomieszczenia. Jak traci się kontrolę nad sytuacją, jak najbardziej powinno się zadzwonić na numer alarmowy - zaznaczył rzecznik małopolskich strażaków.

TVN24
Dowiedz się więcej:

TVN24

Czytaj także: