Wybudowany pod koniec maja skatepark na krakowskich Pychowicach może wkrótce zostać przeniesiony w inne miejsce - to efekt skarg mieszkańców, którzy zgłaszali radzie dzielnicy, że hałas "nie pozwala im normalnie funkcjonować". Urzędnicy szukają rozwiązania, które pozwoli zostawić tor na swoim miejscu, choć nie kryją zdziwienia. - Wydawało się, że został on wybudowany zgodnie z wolą mieszkańców - mówi Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej.
Pomysł budowy skateparku przy ulicy Zakrzowieckiej w Krakowie został zgłoszony przez mieszkańców w 2019 roku w miejskim budżecie obywatelskim. Choć projekt nie wygrał, zdobył na tyle duże poparcie, że Rada Dzielnicy VIII Dębniki zawnioskowała do Rady Miasta Krakowa o sfinansowanie inwestycji. Pod koniec maja 2022 roku obiekt został otwarty i niemal od razu zaczął budzić kontrowersje wśród mieszkańców osiedla.
"Uderzenia brzmią, jakby ktoś skakał po bębnie"
Miłośnicy skateboardingu zaznaczali w 2019 roku, że ze względu na rosnącą popularność sportów ekstremalnych chcieliby mieć w swoim otoczeniu miejsce do ćwiczenia wyczynowej jazdy na rolkach, deskorolkach i rowerach. "W skateparku może znajdować się wiele przeszkód przeznaczonych do nauki trików. Do prywatnych skateparków można zwykle wejść za opłatą, podczas gdy publiczne skateparki zwykle są darmowe. Prywatne skateparki są często umieszczone wewnątrz budynków. Publiczne skateparki prawie zawsze dostępne są na świeżym powietrzu" - czytamy w uzasadnieniu projektu.
Gdy w maju 2022 roku nowy tor za około 500 tysięcy złotych został oddany do użytku, okazało się, że nie każdy jest z tej nowości zadowolony. Jak powiedział nam wiceprzewodniczący rady dzielnicy dzielnicy Bartosz Paszkowski, pod wnioskiem o uporanie się z problemem podpisało się 95 osób.
- Uderzenia deskorolek o zamontowane tam urządzenia brzmią, jakby ktoś skakał po bębnie. Możliwe, że to kwestia materiału, bo są one zbudowane z czegoś przypominającego sklejkę, podczas gdy wiele innych placów tego typu składa się z betonu - wyjaśnia Paszkowski. I podkreśla, że rada nie mogła zignorować głosu mieszkańców. Dlatego zwróciła się z prośbą o rozwiązanie problemu do Zarządu Zieleni Miejskiej.
Urząd: przeniesienie skateparku jest ostatecznością
Jak podkreśla Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej, trwają rozmowy urzędu z mieszkańcami Pychowic. - Nie jest tak, że skatepark przeszkadza wszystkim. Niektórzy go chcą, dla innych stanowi kłopot. Rozważane są różne możliwości, w tym wygłuszenie toru przez dołożenie takich materiałów, które zmniejszą poziom hałasu. Myślimy także nad ekranami akustycznymi. Przeniesienie jest ostatecznością - mówi urzędniczka w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl. Rozważaną lokalizacją, do której mógłby zostać przeniesiony skatepark, jest kampus Uniwersytetu Jagiellońskiego.
- Z pierwszych przekazanych nam przez Zarząd Zieleni Miejskiej informacji wynikało, że nie ma możliwości wygłuszenia skateparku ani budowy ekranów akustycznych. Chcielibyśmy więc przenieść go w inne miejsce, ale blisko osiedla, bo widać, że jest zapotrzebowanie na takie miejsce. Mam nadzieję, że Uniwersytet Jagielloński wyrazi zgodę na umieszczenie tam skateparku, bo to zaledwie kilkaset metrów od naszego osiedla. Słowem, musimy wypracować kompromis - ocenia wiceprzewodniczący rady dzielnicy.
ZZM zwrócił się do uczelni z prośbą o umożliwienie przeniesienia na jej teren obiektu. Na razie odpowiedzi brak.
Skatepark może zostać, ale...
Bartosz Paszkowski mówi, że z chęcią zostawiłby skatepark w miejscu, w którym znajduje się obecnie. - Jeśli tylko znajdzie się rozwiązanie, które zmniejszy hałas - zaznacza.
Urzędnicy, pytani o to, czy kwestia budowy skateparku była poddana konsultacjom z mieszkańcami Pychowic, odpowiadają, że tak. - W 2019 roku były prowadzone spotkania i rozmowy na temat zagospodarowania tego terenu. Wydawałoby się, że został on wybudowany zgodnie z wolą mieszkańców. Okazuje się jednak, że obiekt zaczął budzić kontrowersje dopiero teraz, gdy okazało się, jak bardzo jest hałaśliwy - powiedziała Mikolaszek.
W prowadzonych obecnie rozmowach biorą udział przede wszystkim mieszkańcy z najbliższej okolicy skateparku, czyli z ulicy Zakrzowieckiej. Jeśli okaże się, że korzystanie przez dzieci i młodzież ze skateparku da się wyciszyć, być może obiekt pozostanie na swoim miejscu. Jeśli nie, urząd będzie musiał wydać kolejne pieniądze na jego rozbiórkę, transport i postawienie w nowym miejscu, które też musi zostać najpierw przygotowane na postawienie tam toru. Mają to być jednak dużo niższe kwoty niż ta przeznaczona na budowę skateparku od zera.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie