17-letni Michał wracał autobusem ze szkoły. Miał bilet miesięczny, ale podczas kontroli okazało się, że nie ma legitymacji. Kontrolerka odmówiła wystawienia wezwania do zapłaty na podane jej dane, a płatność dokonana w autobusie "nie przeszła". Michał i jego ojciec musieli jechać na oddaloną o 11 kilometrów od ich przystanku pętlę, gdzie czekał wezwany przez kontrolerów patrol policji, który potwierdził dane chłopca.
- 17-letni pasażer nie miał przy sobie legitymacji szkolnej.
- Kontrolerka nie zgodziła się wypisać wezwania do zapłaty na przystanku i chłopiec razem z ojcem pojechali aż na pętlę tramwajową.
- Mężczyzna powinien odzyskać zapłaconą karę, ale ma z tym problem.
Sytuacja, którą w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opisał ojciec Michała, wydarzyła się 6 marca po południu. Pan Tomasz wspomina, że odebrał od syna niepokojący telefon – chłopiec prosił o przelanie mu "na szybko" 143 złotych. Nie była to, jak początkowo podejrzewał mężczyzna, próba oszustwa. Michał musiał opłacić karę za jazdę z biletem ulgowym bez legitymacji szkolnej.
Ponieważ nastolatek nie miał dokumentu tożsamości, kontrolerka odmówiła wystawienia wezwania do zapłaty. Nie chciała też wysiąść z chłopcem na jego przystanku przy węźle wielickim. Możliwości były tylko dwie: albo kara zostaje opłacona w autobusie, albo Michał z kontrolerami jedzie na pętlę Czerwone Maki – około 10 kilometrów od węzła wielickiego – i tam patrol policji potwierdza jego dane i zostaje wypisane wezwanie.
Płatność nie przeszła
Ojciec chłopca wsiadł do autobusu i tam – jak podaje "Wyborcza" – miał próbować opłacić karę. Tu również pojawiła się przeszkoda.
- Zapłaciłem kartą żądaną należność, jednak kontrolerzy stwierdzili, że płatność nie przeszła i kazali mi wykonać ją ponownie. Nie zgodziłem się na to, bo aplikacja mojego banku wskazywała, że pieniądze zostały pobrane z konta. Pokazałem im na telefonie potwierdzenie. Kontrolerzy upierali się przy swoim, więc poprosiłem o wystawienie mandatu kredytowanego, żeby później na spokojnie wyjaśnić całą sytuację. Stwierdzili, że nie mogą zrobić tego w autobusie, tylko na końcowym przystanku, gdzie wezwana została policja w celu potwierdzenia tożsamości mojego syna - relacjonuje pan Tomasz.
Ostatecznie więc ojciec i syn wysiedli na pętli Czerwone Maki. Tam policjanci wezwani przez kontrolerów potwierdzili dane chłopca i zostało wystawione wezwanie do zapłaty na kwotę 203 złotych.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
"Porwanie nieletniego" czy "zachowanie zgodne z regulacjami"?
Według pana Tomasza kontrolerzy zachowali się niewłaściwie, a cała sytuacja "wyglądała jak porwanie nieletniego". Poprosiliśmy biuro prasowe ZTP o wyjaśnienie procedur, którymi kierowały się osoby sprawdzające bilety.
Sebastian Kowal, rzecznik prasowy ZTP Kraków, podkreślił, że "zachowanie kontrolerki było zgodne z obowiązującymi regulacjami prawnymi". Potwierdził też, że nastolatek jechał bez dokumentów, co uniemożliwiło wystawienie wezwania do zapłaty, a jego ojciec miał ze względów bezpieczeństwa odmówić opłacenia kary zdalnie za pomocą blika. Rzecznik wyjaśnił, że zgodnie z Regulaminem kontroli biletów w pojazdach Komunikacji Miejskiej w Krakowie kontrolerzy mogą wysiąść na przystanku razem z pasażerem, jednak tylko pod pewnymi warunkami.
- Na prośbę pasażera zgłaszającego 'konieczność opuszczenia pojazdu' kontrolę należy dokończyć na przystanku, w miejscu bezpiecznym dla kontrolera, pod warunkiem, że pasażer ten wcześniej okaże kontrolerowi dokument tożsamości, a jego zachowanie nie nosi znamion agresji i nie spowoduje to dezorganizacji pracy zespołu kontrolującego. W myśl powyższego przepisu kontrolerka bez okazania dokumentu tożsamości nie mogła przychylić się do prośby opiekuna pasażera i dlatego poinformowała go o możliwości opłacenia należności tylko i wyłącznie w pojeździe - tłumaczy Kowal.
Płatność powinna wrócić
A co z płatnością, która miała zostać pobrana z konta pana Tomasza, ale nie została zarejestrowana przez terminal kontrolerki? - Niestety z przyczyn niezależnych od kontrolerki, urządzenie służące do weryfikacji biletów i pobierania opłat dodatkowych uległo chwilowej awarii i nie wygenerowało ani potwierdzenia płatności, ani nie przesłało logów do głównego serwera – przyznaje rzecznik. Według niego kontrolerka próbowała zweryfikować informację przekazywaną przez pana Tomasza o pobraniu pieniędzy z konta, jednak dyspozytor, do którego zadzwoniła, również nie widział płatności.
- W tym stanie rzeczy kontrolerce polecono wygenerowanie nowej płatności (…) z równoczesnym pouczeniem pasażera, iż w razie potwierdzenia dwukrotnego pobrania płatności za to samo wezwanie "zdublowana" należność wróci na rachunek bankowy pasażera - relacjonuje przedstawiciel ZTP. Pan Tomasz nie zgodził się na ponowną płatność i zdecydował się jechać z synem na pętlę. Tam otrzymał wezwanie do zapłaty, a kontrolerka miała poinformować go o możliwości złożenia reklamacji.
Czas na odwołanie się minął
Regulamin Kontroli biletów stanowi, że pasażer, który w ciągu siedmiu dni od wystawienia wezwania okaże imienny bilet okresowy lub dokument uprawniający do przejazdu ulgowego i uiści opłatę manipulacyjną, może uzyskać zwrot opłaty dodatkowej lub umorzenie wezwania. Co oznacza, że kwota pobrana z konta pana Tomasza w autobusie powinna zostać zwrócona, a wezwanie umorzone - pod warunkiem dostarczenia do ZTP w ciągu tygodnia legitymacji Michała.
§7 Zwrot należności za przewóz 1. Pasażer może uzyskać zwrot należności za przewóz i opłaty dodatkowej lub umorzenie Wezwania do zapłaty, pod warunkiem uiszczeniu opłaty manipulacyjnej i okazania w terminie do 7 dni od daty wystawienia Wezwania (w miejscu wskazanym na rewersie wystawionego imiennego Potwierdzenia zapłaty lub Wezwania do zapłaty): 1) ważnego imiennego biletu okresowego, zakupionego przed kontrolą; 2) ważnego zintegrowanego biletu PR/KMŁ – Komunikacja Miejska w Krakowie zakupionego przed kontrolą; 3) ważnego dokumentu poświadczającego uprawnienie do bezpłatnego albo ulgowego przejazdu, innego dowodu poświadczającego wniesienie opłaty za przejazd przed kontrolą.ZARZĄDZENIE NR 98/2024 DYREKTORA ZARZĄDU TRANSPORTU PUBLICZNEGO W KRAKOWIE z dnia 8 października 2024 r.
Jak jednak czytamy w "Wyborczej", pan Tomasz do momentu opublikowania artykułu 17 kwietnia br. nie odzyskał pieniędzy. - Do 26 marca ZTP twierdziło, że tego mandatu, który opłaciłem na miejscu, nie ma. Dopiero 26 marca uznali, że jednak jest, ale wówczas było już za późno, żeby złożyć odwołanie, bo na to jest 7 dni. Wcześniej anulowano nam mandat kredytowany, od którego moglibyśmy się odwołać - relacjonuje mężczyzna. Twierdzi też, że informacji o możliwości odwołania się od wezwania nie przekazano mu podczas kontroli.
- Sytuacja pasażera z dnia 6 marca została zgłoszona do weryfikacji, pasażer został poinformowany o terminie 7 dni na okazanie legitymacji. Po weryfikacji, że pierwsze wezwanie zostało skutecznie opłacone, anulowano drugie wezwanie – przekazał Sebastian Kowal.
Pytany o to, czy błąd terminala powoduje, że pasażer nie ma szans na odzyskanie zapłaconej "kary", rzecznik ZTP przekazał, że "w takich sytuacjach ZTP umożliwia pasażerowi złożenie reklamacji". - Jednocześnie zaznaczamy, że poinformowano pasażera o terminie 7 dni od daty przejazdu na okazanie ważnej legitymacji. Termin ten wynika z Ustawy i złożenie reklamacji nie wstrzymuje jego biegu - poinformował Kowal. Zaznaczył też, że "wprowadzono rozwiązania, aby uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości".
Skarga na kontrolerkę
Pan Tomasz w związku z tą sytuacją wysłał skargę do ZTP, domagając się ukarania kontrolerki i zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. Sebastian Kowal przekazał, że "w ocenie ZTP działanie pracowników ZTP, w tym kontrolerki ID 157, w przedmiotowej sprawie było prawidłowe, zgodne z obowiązującymi przepisami prawa powszechnego i miejscowego, sumienne i transparentne, a stwierdzone nieprawidłowości wynikały z przyczyn od nich niezależnych, spowodowanych błędem systemu". Podkreślił też, że działania kontrolerki nie były ani nieuprawnionym zatrzymaniem, ani tym bardziej porwaniem nastolatka, jak twierdzi jego ojciec.
- Z uwagi na to nie pociągnęliśmy ww. kontrolerki ani innych podległych Dyrektorowi ZTP pracowników do odpowiedzialności porządkowej lub dyscyplinarnej albo innej przewidzianej w przepisach prawa - podsumował Kowal.
Zapytaliśmy Sebastiana Kowala, skąd wiadomo - w sytuacji gdy opłata dostaje uiszczona w autobusie lub tramwaju, bez okazywania dokumentu - kto ją zapłacił i kto w związku z tym może ubiegać się o zwrot w drodze reklamacji.
- W przypadku płatności pasażera z dnia 6 marca po porównaniu potwierdzenia płatności przesłanego w reklamacji z logami od operatora płatności potwierdziliśmy, że płatność za pomocą karty płatniczej o przedstawionym numerze w reklamacji przeszła pomyślnie - odpowiedział rzecznik ZTP.
Zapytaliśmy Zarząd Transportu Publicznego w Krakowie, czy liczba wystawionych wezwań do zapłaty i pobranych opłat za przejazd bez biletu lub dokumentów ma wpływ na zarobki kontrolerów. Sebastian Kowal przekazał, że tak nie jest.
Autorka/Autor: wini/tok
Źródło: tvn24.pl / Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Longfin Media/Shutterstock