KL Plaszow był ostatnim niemieckim obozem koncentracyjnym, którego ofiary nie zostały należycie upamiętnione. Teraz się to zmienia – na jego terenie utworzono muzeum, jesienią ruszą kursy dla przewodników. Podczas tworzenia muzeum zadbano o zachowanie reliktów z czasów funkcjonowania obozu, starano się też unikać rekonstrukcji.
Przez teren dawnego obozu prowadzi kilka tras, na które zwiedzający będą mogli udać się w grupie lub indywidualnie, przy pomocy przewodnika multimedialnego. Każda z nich obejmuje punkty kluczowe dla historii obozu, w tym pozostałości po barakach mieszkalnych, warsztatach i dawnych żydowskich cmentarzach, miejsca straceń oraz plac apelowy.
Na terenie muzeum wybudowany zostanie budynek Memoriału z wystawą stałą, w nim też będzie zaczynać się część tras dla zwiedzających.
Jak powstawało muzeum
Od utworzenia Muzeum KL Plaszow, współprowadzonego przez miasto oraz Ministerstwo Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu, mija pół roku. W najnowszym numerze "Krzysztoforów. Zeszytów Naukowych Muzeum Historycznego Miasta Krakowa" podsumowane zostały cztery lata pracy i badań nad sposobem upamiętnienia dawnego obozu i jego ofiar.
Monika Bednarek, pełnomocniczka dyrektora ds. zarządzania Muzeum KL Plaszow napisała w tekście wchodzącym w skład zbioru, że w ciągu dekady od momentu powstania pierwszej koncepcji upamiętnienia zmieniły się oczekiwania wobec muzeów powstających na terenach poobozowych – nadrzędną wartością staje się "sam teren miejsca pamięci wraz z wpisanym w niego autentyzmem". Dlatego przy tworzeniu nowych muzeów tak ważne jest zarówno zachowanie ostatnich reliktów z czasów funkcjonowania obozu, jak i nawarstwień historycznych oraz unikanie rekonstrukcji, a jeśli jest ona konieczna, jasne jej oddzielenie od oryginału.
W pracy nad scenariuszem muzeum korzystano z doświadczeń innych muzeów na terenach poobozowych z Polski, Niemiec, Austrii oraz Czech i Litwy. - Chcemy pokazać naszą pracę w kontekście działań innych podobnych placówek i szerzej koncepcji pamięci oraz sposobu upamiętniania ofiar – podkreśliła Monika Bednarek. Stąd w poświęconych KL Plaszow Zeszytach Naukowych znalazł się tekst niemieckiego historyka Jörga Skriebeleita o walce o właściwe upamiętnienie ofiar byłego obozu koncentracyjnego we Flössenburgu. Jest też artykuł Katarzyny Kocik o tym, jak krakowianie po wojnie starali się kultywować pamięć o ofiarach KL Plaszow i oddać im cześć - oraz Romy Sendyki "uGruntowana pamięć" o byłych niemieckich obozach z czasów II wojny światowej, które wciąż pozostają bez upamiętnienia.
Według autorki trudno oszacować ich liczbę. Z danych amerykańskiego Holocaust Memorial Museum wynika, że podczas 12 lat panowania w Niemczech narodowego socjalizmu powstało 44 tys. miejsc, w których więzieni byli przeciwnicy władzy, a po wojnie tylko nieliczne z nich zostały przekształcone w muzea.
- W tej publikacji opisujemy także to, co już udało nam się znaleźć i zbadać, choć wiemy, że nie jest to podsumowanie, ale pewne otwarcie, bo historia KL Plaszow wciąż potrzebuje pogłębionych badań – podkreśliła Monika Bednarek.
13 700 zabytków
Kamil Karski podsumował w publikacji badania archeologiczne prowadzone na terenie dawnego obozu od 2016 do 2019 roku, a - wspólnie z Aleksandrem Schwarzem z Komisji Rabinicznej ds. Cmentarzy - opisał istniejące przed II wojną światową cmentarze żydowskie w Podgórzu, na których Niemcy zlokalizowali obóz. Archeolodzy znaleźli na terenie dawnego obozu 13.7 tys. pojedynczych zabytków – głównie przedmioty osobiste należące do więźniów (plakiety z gwiazdą Dawida, guziki, sztućce, naczynia metalowe i emaliowane, fragmenty biżuterii), ale też związane z oprawcami oraz elementy konstrukcyjne obozowej infrastruktury.
Marta Śmietana podsumowała, co wiadomo dziś o fotografiach wykonanych w KL Plaszow w czasie wojny. W archiwach różnych instytucji w Polsce i za granicą zachowało się ich 249 (nie licząc powtarzających się odbitek). Autorem części z tych zdjęć był Rajmund Titsch – kierownik w firmie odzieżowej Madritscha, który prowadził produkcję na terenie obozu, a niektóre z nich – jak wynika z kontekstu musiał wykonać komendant obozu Amon Göth lub jego przyjaciółka Ruth Kalder.
Wokół obozu i postaci jego komendanta narosło wiele makabrycznych opowieści. Göthowi przypisuje się śmierć około 500 więźniów. Miał też – kiedy wybierał się na egzekucję – ubierać rękawiczki i biały szal, a w trakcie kaźni puszczać muzykę. Wszystko to jednak jest trudne do zweryfikowania.
Szukają nazwisk ofiar
Niemiecki nazistowski obóz Plaszow został założony w październiku 1942 r. na terenie dwóch cmentarzy żydowskich. Początkowo funkcjonował jako obóz pracy, a od stycznia 1944 r. został przekształcony w obóz koncentracyjny. Jego teren stale powiększano, z kilkunastu rozrósł się do 80 ha. Szacuje się, że przez cały okres funkcjonowania KL Plaszow Niemcy więzili tam około 30-40 tys. osób, a zamordowali - ok. 5-6 tys. Prochy ofiar rozsypano na terenie obozu.
Obozowe archiwum zostało zniszczone, zachowały się jedynie pojedyncze listy transportowe. Do tej pory udało się zidentyfikować niespełna 5 tys. ofiar. - Każdej z nich chcemy dać imię. Tym, którzy przeżyli i tym, którzy, nie przeżyli. Przez pięć lat gromadziliśmy rozproszone informacje z archiwów polskich i zagranicznych, publicznych i prywatnych – mówiła Marta Śmietana.
Jak podkreśliła Monika Bednarek, to żmudna praca wymagająca poszukiwań w archiwach publicznych instytucji i osób prywatnych oraz wielokrotnego analizowania i często "krzyżowego" sprawdzania danych, by ustalić nazwiska i imiona osób, ich inskrypcję, stopień pokrewieństwa i zebrać jak najwięcej informacji na temat więźniów. Dzięki pomocy Lili Haber - przewodniczącej Związku Krakowian w Izraelu – udało się nawiązać korespondencję z byłymi więźniami obozu i uzupełnić zasoby Archiwum Cyfrowego KL Plaszow o cenne informacje, pochodzące z archiwów rodzinnych i bezpośrednich relacji osadzonych i ich bliskich.
Jesienią tego roku mają ruszyć kursy dla przewodników po KL Plaszow.
Zespół pracujący nad realizacją nowego muzeum, które dla zwiedzających jest dostępne już teraz - poprzez odbywające się na terenie byłego obozu spacery edukacyjne - podkreśla, że zaproponowany kształt upamiętnienia będzie miał sens wtedy, gdy zostanie zaakceptowany zarówno przez potomków ocalałych więźniów, jak i współczesnych krakowian.
Źródło: PAP / TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: IPN Sygnatura: IPNKr-2-15-4-1