Najcenniejsze są grupy "minusowe", ale tak naprawdę wszystkie są na wagę złota. Czy jednak krwiodawstwo w czasie pandemii jest bezpieczne? Czy muszę mieć ze sobą paszport albo zaświadczenie od lekarza? Sprawdziliśmy, jakie środki ostrożności podejmują dziś stacje krwiodawstwa.
Koronawirus nie tylko przestraszył część dawców, ale też uziemił w domach wielu z nich – podczas kwarantanny, na przykład po powrocie z zagranicy, lub po kontakcie z osoba zakazoną, krwi oddawać nie wolno przez 14 dni. Dwa tygodnie trzeba tez odczekać po przechorowaniu COVID-19.
Wyjątkowy spadek liczby dawców widać na przykład w centrum krwiodawstwa w Radomiu. Przed pandemią zgłaszało się codziennie nawet 80 osób. Teraz – około 30. Jeszcze gorzej sytuacja wygląda w Łodzi – było 200 dawców dziennie, jest 50.
Dlatego nowi dawcy są na wagę złota. – Usłyszeliśmy w mediach, że jest coraz mniej dawców, że są niedobory krwi, więc przyszliśmy – tłumaczy mężczyzna spotkany pod jedną ze stacji krwiodawstwa. Inny mówi, że "w tym trudnym dla nas czasie trzeba sobie pomagać".
- Krew to coś, czego nie można kupić – podsumowuje kolejny krwiodawca.
Jak wyjaśnia Roman Klupieć, zastępca dyrektora regionalnego centrum krwiodawstwa i krwiolecznictwa w Poznaniu, szczególnie cenne są "minusowe" grupy krwi – Począwszy od 0-, poprzez A-, B-, po AB-. Ale oczywiście każda grupa jest ważna – zaznacza Klupieć.
Operacje w zawieszeniu
Krwi brakuje między innymi w szpitalu w Wieluniu. Z tego powodu placówka już w tym tygodniu musiała wykonać o 1/3 mniej zabiegów niż zwykle.
- Ortopedzi zasygnalizowali, że mają problem z zabezpieczeniem odpowiedniej grupy krwi do operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego, a bez takiego zabezpieczenia oni nie będą podejmowali ryzyka, bo jeśli trzeba będzie krew przetoczyć, a jej nie będzie, to wiadomo jakie to jest niebezpieczeństwo – tłumaczy Janusz Atłachowicz, dyrektor wieluńskiego szpitala.
NFZ ma opublikować listę zabiegów, które powinny zostać wstrzymane we wszystkich szpitalach. – Mówimy na pewno o zabiegach ortopedycznych, zabiegach dotyczących przełyku, dróg moczowych, wszędzie tam, gdzie wykorzystywana jest krew – wylicza Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ministerstwa zdrowia.
Temperatura do kontroli!
By krwiodawcy byli bezpieczni, stacje krwiodawstwa wprowadziły dodatkowe zabezpieczenia. Dawcy czekający na swoją kolej muszą znajdować się w odległości co najmniej dwóch metrów od siebie. A kiedy pojawi się ich więcej – kolejka "wychodzi" przed budynek. – Podobnie jak przed apteką albo piekarnią – wyjaśnia Marzena Przybysz, szefowa działu promocji, statystyk i szkoleń w Regionalnym Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie. Dodaje, że w warszawskim RCKiK przy holu, w którym czekają dawcy jest duża sala konferencyjna, która również może zostać otwarta i potraktowana jako poczekalnia.
Dawcy muszą też być przygotowani na wypełnienie krótkiej ankiety wstępnej – to nowość, wymuszona przez sytuację epidemiologiczną. Co w ankiecie? Tylko kilka kluczowych pytań: czy byłeś ostatnio za granicą? A może miałeś kontakt z kimś, kto jest objęty kwarantanną? Lub z kimś, kto ma koronawirusa? Jeśli odpowiedź na którekolwiek z tych pytań brzmi "tak", dawca jest dyskwalifikowany.
Jest też badanie. - Wprowadzono wstępną kwalifikację, każdy dawca przed wejściem do budynku ma wykonywany pomiar temperatury - tłumaczy Stanisław Dyląg, szef katowickiego RCKiK.
Ponowne badanie oraz standardowa ankieta czeka na dawców po wejściu do budynku. Wcale nie jest łatwo dostać się na fotel krwiodawcy.
Dodatkowo zabezpieczeni są tez pracownicy każdej stacji. – Wszystkie osoby, które mają kontakt z dawcami mają maski i rękawiczki, korzystają też z odkażaczy. Pracownicy codziennie wypełniają ankietę, jak się czują, wpisują swoją temperaturę. I to robią wszyscy, nawet pracownicy administracyjni – podkreśla Marzena Przybysz. I dodaje: - Pracownicy są do bólu ostrożni, a cały sprzęt, o czym warto przypomnieć, jest jednorazowego użytku.
Samodyskwalifikacja?
Przedstawicielka warszawskiego RCKiK zaznacza, że dawcy są "dobrze wyedukowani epidemiologicznie". – Zawsze okazywali się bardzo odpowiedzialni – przekonuje Przybysz.
Odpowiedzialność krwiodawcy nie kończy się bowiem po wyjściu z centrum krwiodawstwa – szczególnie teraz.
- Jeśli zdarzyłoby się, że ktoś zapomniał na przykład, że miał kontakt z osobą zarażoną, to należy to koniecznie zgłosić. Jest to tak zwana samodyskwalifikacja dawcy – wyjaśnia rozmówczyni portalu tvn24.pl. Taki obowiązek mają też osoby, u których po wizycie w stacji krwiodawstwa zostanie wykryty koronawirus. To zalecenie jest bezterminowe, ponieważ niektóre składniki krwi mogą być przechowywane bardzo długo – na przykład osocze, które może "wytrzymać" nawet trzy lata. Zdyskwalifikować się można telefonicznie lub mailowo, należy zrobić to w tej stacji, w której oddawało się krew.
Dlaczego tak ważne jest, by krew osoby zakażonej koronawirusem nie została przetoczona biorcy? – Przede wszystkim należy podkreślić, że nie ma badań wskazujących, że koronawirusem można zarazić się przez krew. Niebezpieczeństwo jest inne: nasze organizmy nie zawsze reagują dobrze na transfuzję, nawet jeśli przetoczona jest dobra grupa krwi. Obecność koronawirusa zwiększa szanse, że układ odpornościowy biorcy zareaguje negatywnie – wyjaśnia Marzena Przybysz.
Wszystko, czego nie musisz
Jak tłumaczy przedstawicielka warszawskiego RCKiK, stacje krwiodawstwa "starają się nie komplikować procedury niepotrzebnie". Dlatego nikt nie żąda od krwiodawcy dodatkowych dokumentów – potrzebny jest tylko jeden dowolny dokument z numerem PESEL i zdjęciem potwierdzającym tożsamość. To może być paszport, ale nada się też dowód osobisty, prawo jazdy, legitymacja studencka albo legitymacja Honorowego Dawcy Krwi.
Nie musimy też przynosić zaświadczenia od lekarza pierwszego kontaktu ani robić testu na koronawirusa przed wizytą w stacji krwiodawstwa. Taki test nie jest też wykonywany przed pobraniem krwi.
Obowiązują te same zasady przygotowania się do oddania krwi co zawsze: wyspać się, dzień wcześniej wypić sporo płynów (nie alkoholu!), zjeść lekki posiłek. A po oddaniu krwi nie wysilać się fizycznie.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24