Pomimo zakończenia śledztwa w sprawie wypadku kolumny rządowej z udziałem byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu prowadzone jest osobne dochodzenie dotyczące sposobu jazdy funkcjonariuszy BOR – poinformowała w poniedziałek krakowska Prokuratura Okręgowa.
- Postępowanie dotyczy podejrzenia przekroczenia dozwolonej prędkości i przekroczenia linii ciągłej jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej – poinformował w komunikacie prasowym rzecznik prokuratury prok. Janusz Hnatko. Jak wyjaśnił, postępowanie to, w formie dochodzenia dotyczącego wykroczenia drogowego, prowadzi policja.
Śledztwo zakończone
28 lutego prokuratura poinformowała o zakończeniu śledztwa w sprawie wypadku z udziałem ówczesnej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu. W ciągu 14 dni od tego czasu ma podjąć decyzję, czy postępowanie zakończy się aktem oskarżenia przeciwko kierowcy seicento Sebastianowi K., czy wnioskiem o warunkowe umorzenie sprawy.
W piątek prokuratura poinformowała również, że trójka prokuratorów prowadzących śledztwo w sprawie wypadku kolumny rządowej z udziałem byłej premier Beaty Szydło w Oświęcimiu złożyła wnioski o wyłączenie z postępowania. Nie podała jednak bliższych informacji na temat tej sprawy. Decyzję w sprawie wniosku podejmie Prokurator Regionalny w Krakowie.
Według mediów, prokuratorzy chcieli wyłączyć do odrębnego postępowania wątek organizacji przejazdu kolumny ówczesnej premier. Rozpatrywali także objęcie w tym postępowaniu wątku zeznań, czy kolumna oprócz sygnałów świetlnych miała włączone również sygnały dźwiękowe.
Użycie sygnałów dźwiękowych potwierdzali funkcjonariusze ówczesnego BOR-u; inni świadkowie mówili mediom, że nie słyszeli takich sygnałów. Na zbadanie tej rozbieżności w osobnym postępowaniu nie zgodzić miał się – według mediów - nie zgadzał się prokurator okręgowy Rafał Babiński.
Kolejne postępowanie
"Żadna decyzja merytoryczna w sprawie odpowiedzialności za wypadek kierowcy fiata seicento Sebastiana K. nie wyklucza badania innych wątków, w tym kwestii użycia sygnałów dźwiękowych przez pojazdy wchodzące w skład kolumny rządowej ani przyczynienia się do wypadku przez funkcjonariuszy ówczesnego Biura Ochrony Rządu" – podkreślono w poniedziałkowym komunikacie prokuratury.
Poinformowano w nim również, że w toku jest osobne postępowanie dotyczące podejrzenia przekroczenia dozwolonej prędkości i przekroczenia linii ciągłej jezdni przez funkcjonariuszy BOR, którzy prowadzili pojazdy wchodzące w skład kolumny uprzywilejowanej. Dochodzenie to – w sprawie wykroczenia – prowadzi policja – wyjaśnił prok. Hnatko.
"Dopiero prawomocne zakończenie postępowania karnego przeciwko podejrzanemu Sebastianowi K. pozwoli jednak na pełną i prawidłową ocenę innych aspektów zdarzenia" – poinformowała prokuratura w komunikacie.
Prokuratura przypomina w komunikacie, że w toku postępowania przyjęto dwie wersje przebiegu wypadku. Jedna zakłada używanie sygnałów świetlnych i dźwiękowych przez pojazdy poruszające się w kolumnie uprzywilejowanej. Druga - używanie wyłącznie sygnałów świetlnych. - Żadnej z nich nie wyklucza prokuratura, a uprawnionym do oceny tej kwestii jest sąd - podkreśla.
Zdaniem prokuratury, "wyłączenie na tym etapie ze sprawy wątku ewentualnego składania fałszywych zeznań, według których rządowa kolumna używała zarówno sygnałów świetlnych, jak i dźwiękowych, byłoby równoznaczne z wyeliminowaniem jednej z dwóch wersji przebiegu wypadku". "Byłoby to ze strony prokuratury przedwczesne i sprzeczne z metodyką prowadzenia śledztwa, a jednocześnie ograniczałoby swobodę sądu w całościowej ocenie zdarzenia" – podkreślono w komunikacie.
Biegli: winny Sebastian K.
Prokuratura przypomina, że biegli z Zakładu Badania Wypadków Drogowych Instytutu Ekspertyz Sądowych im prof. dr Jana Sehna w Krakowie stwierdzili, że wyłącznym i bezpośrednim sprawcą zdarzenia był kierowca fiata seicento Sebastian K. - niezależnie od tego czy pojazdy z kolumny uprzywilejowanej używały czy nie używały sygnałów dźwiękowych. Według biegłych kierowca seicento nie rozeznał on prawidłowo sytuacji na jezdni.
"Jego obowiązkiem jako kierowcy było sprawdzenie stanu ruchu na jezdni i kontynuowanie jazdy dopiero po upewnieniu się, że jezdnia jest wolna. Nieprawidłowo przeprowadzony manewr skrętu w lewo był w ocenie biegłych bezpośrednią przyczyną kolizji z samochodem marki Audi A8, którym jechała Beata Szydło. Kierowca audi nie miał możliwości uniknięcia kolizji" – twierdzi prokuratura.
W komunikacie podkreślono, że "zebrany materiał dowodowy umożliwił odtworzenie przebiegu wypadku, ale nie pozwolił na zweryfikowanie twierdzenia o używaniu przez pojazdy uprzywilejowane sygnałów dźwiękowych". - To zagadnienie może być rozstrzygnięte na podstawie osobowego materiału dowodowego, w zależności od decyzji i interpretacji sądu - czytamy.
Zarzuty dla kierowcy
Do wypadku doszło 10 lutego 2017 r. w Oświęcimiu. Policja podała, że rządowa kolumna trzech samochodów (pojazd ówczesnej premier Beaty Szydło jechał w środku) wyprzedzała fiata seicento; jego 21-letni kierowca przepuścił pierwszy samochód, a następnie zaczął skręcać w lewo i uderzył w auto szefowej rządu, które następnie uderzyło w drzewo.
14 lutego ub.r. prokuratorski zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku usłyszał kierowca fiata seicento Sebastian K. Kierowca nie przyznał się do winy, prokuratura nie podawała treści jego wyjaśnień.
W wyniku wypadku poważne obrażenia ciała, utrzymujące się dłużej niż siedem dni, odnieśli Beata Szydło i jeden z funkcjonariuszy BOR - szef ochrony premier. Beata Szydło do 17 lutego ub.r. przebywała w Wojskowym Instytucie Medycznym w Warszawie. U drugiego funkcjonariusza BOR - kierowcy pojazdu - stwierdzono lżejsze obrażenia.
Autor: wini / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24