Przed Sądem Apelacyjnym w Rzeszowie zapadł prawomocny wyrok w sprawie zabójstwa pielęgniarki z Jasła (Podkarpackie). Były mąż 52-latki został skazany na 25 lat więzienia. Cała kobiety do dziś nie odnaleziono.
Sąd pierwszej instancji również skazał Janusza G. na 25 lat więzienia, jednak od tego wyroku odwołał się obrońca mężczyzny. W trakcie procesu zarówno 59-latek, jak i jego adwokat, wnosili o uniewinnienie. Ponieważ ciała kobiety nie odnaleziono, obrona wskazywała, że śmierć Haliny G. nie została udowodniona, a w jej domu nie znaleziono śladów, które świadczyłyby o tym, że Janusz G. w nim był.
Sąd "absolutnie przekonany o winie"
Prokuratura, która w I instancji chciała dla G. dożywocia, w apelacji wniosła o utrzymanie wyroku w całości. Podobnie pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego.
W ustnym uzasadnieniu wyroku sądu apelacyjnego sędzia Zygmunt Dudziński powiedział we wtorek, że skład sędziowski odwoławczy jest absolutnie przekonany o winie Janusza G.
Sąd apelacyjny zmienił jedynie nieco opis czynu. Uznał bowiem, że nie ma dowodów na to, by Janusz G. jeszcze w samochodzie uderzał kobietę. Sąd I instancji przyjął bowiem, że G. zadał jej co najmniej dwa uderzenia w domu, a po wyniesieniu kobiety do auta zadał jej jeszcze jedno uderzenie. Sąd wówczas uznał, że miały o tym świadczyć plamy krwi w samochodzie. Tymczasem sąd odwoławczy uznał w oparciu o jedną z opinii biegłych, że krew mogła zostać tam naniesiona z pokrwawionego ciała.
Na ogłoszeniu wyroku nie było oskarżonego.
Wyrok jest prawomocny. Stronom przysługuje kasacja do Sądu Najwyższego.
Ukrył ciało
Według ustaleń śledztwa Janusz G. zadał byłej żonie co najmniej jeden cios ostrym narzędziem, najprawdopodobniej nożem, czym spowodował śmierć kobiety. - Następnie wywiózł jej ciało w nieustalonym kierunku i ukrył – mówiła w momencie skierowania aktu oskarżenia rzeczniczka krośnieńskiej prokuratury okręgowej prok. Beata Piotrowicz.
Mimo szeroko zakrojonych poszukiwań ciała kobiety ani narzędzia zbrodni nie udało się odnaleźć. Janusz G. nigdy nie przyznał się do zarzucanego mu zabójstwa. Jednak, jak zaznaczyła wówczas prok. Piotrowicz, ustalone w toku postępowania okoliczności wskazują jednoznacznie, że kobieta nie żyje, a zebrany w sprawie materiał dowodowy pozwolił prokuraturze na przypisanie sprawstwa zabójstwa obecnie 59-letniemu Januszowi G.
W toku śledztwa ustalono też, że mężczyzna nie zastosował się do sądowego zakazu zbliżania się do swojej byłej żony i w dniu 5 sierpnia 2014 roku zaatakował kobietę w jej domu.
Ślady krwi
Proces Janusza G. przed Sądem Okręgowym w Krośnie ruszył w marcu 2018 r. (po kilku miesiącach z powodu śmierci ławniczki musiał rozpocząć się od nowa), a zakończył się wiosną tego roku.
Zaginięcie pielęgniarki z Jasła zgłosił dorosły syn, który po powrocie do domu późnym wieczorem odkrył, że kobiety tam nie ma, a w korytarzu są ślady krwi. W I instancji syn ofiary i oskarżonego Miłosz G. powiedział przed sądem, że matka bała się ojca.
Janusz G. był już wcześniej skazany za zranienie byłej żony nożem. Sąd zakazał mu też zbliżania się do kobiety. Halina G. pracowała na oddziale ratunkowym jasielskiego szpitala.
Źródło: PAP