W sierpniu 2015 roku wyszła z więzienia. Choć została objęta ustawą o bestiach, sąd uznał, że nie trzeba jej zamykać w zakładzie zamkniętym. Dwa miesiące później Ewelina C. zaatakowała pielęgniarkę i ratownika, którzy udzielali jej pomocy. Została właśnie za to skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu.
Prokuratora chciała dla oskarżonej 1,5 roku pozbawienia wolności. Obrońca wniósł o uniewinnienie, nadzwyczajne załagodzenie kary lub warunkowe zawieszenie jej wykonywania. Oskarżona prosiła sąd o uniewinnienie. Proces zakończył się 25 lutego, a wyrok zapadł 10 marca.
Ostatecznie Ewelina C. ma została skazana na osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu za pięć lat. Wyrok nie jest prawomocny.
Zaatakowała pielęgniarkę i ratownika
C. to pierwsza kobieta objęta uchwaloną w 2013 r. ustawą o obligatoryjnym leczeniu przestępców z zaburzeniami po odbyciu przez nich kary więzienia, czyli tzw. ustawą o bestiach.
21 sierpnia 2014 r. C. zakończyła 6-letnią karę więzienia za próbę zabójstwa niemowlęcia i opuściła więzienie w Lublińcu. Zakład karny wnioskował o umieszczenie jej w ośrodku zamkniętym, ale sąd uznał, że nie jest to konieczne. Kobietę zobowiązano do podjęcia leczenia w poradni zdrowia psychicznego i objęto ją policyjnym nadzorem.
W październiku 2014 r., mieszkająca w Kielcach C. zasłabła i została przewieziona karetką pogotowia na szpitalny oddział ratunkowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego. Jak relacjonowała wówczas policja, w gabinecie zabiegowym, w trakcie badań kobieta używała wyzwisk i zachowywała się agresywnie m.in. w stosunku do pielęgniarki - szarpała kobietę za włosy, kopnęła w brzuch, podrapała. Po zgłoszeniu incydentu na policję, do szpitala przybyli funkcjonariusze; kobietę zatrzymano.
Kielecka prokuratura postawiła jej wówczas zarzuty: naruszenia nietykalności cielesnej ratownika medycznego i pielęgniarki, spowodowania obrażeń u jednej z tych osób oraz znieważania funkcjonariuszy publicznych w związku z pełnieniem przez nich obowiązków służbowych. Pierwszy z czynów popełniła w warunkach recydywy.
W akcie oskarżenie prokuratura, opierając się na opinii biegłych psychiatrów uznała, że C. w chwili dokonania zarzucanych czynów miała ograniczoną poczytalność.
Czyny o "wysokiej szkodliwości społecznej"
W mowie końcowej prokurator Katarzyna Tusznio-Kowalska wniosła o karę 1,5 roku pozbawienia wolności dla C.
W ocenie prokurator, brak przesłanek do uznania zachowania C., jako podjętego w ramach obrony koniecznej - jak wyjaśniała to oskarżona przed sądem. Oskarżycielka dodała, że wyjaśnienia świadków zdarzenia nie wykazały by personel prowokował, np. obraźliwymi słowami C.
- Niewątpliwe (…) działała w warunkach ograniczonej poczytalności, ale należy oceniać jej zachowania przez pryzmat całego materiału dowodowego, m. in. wysokiego stopnia społecznej szkodliwości zarzucanych czynów - mówiła Tusznio-Kowalska.
"Osoba o słabej psychice"
Adwokat oskarżonej, Anna Massalska-Kozłowska wniosła o uniewinnienie, nadzwyczajne załagodzenie kary lub warunkowe zawieszenie jej wykonywania.
Obrońca C. przywołała m. in. opinię biegłych psychiatrów, w myśl której oskarżona jest osobą o bardzo słabej psychice, niedojrzałą emocjonalnie, która w chwili popełnienia zarzucanego jej przestępstwa była w trudnej sytuacji życiowej, rodzinnej i zdrowotnej. W myśl opinii to kobieta o nieprawidłowej osobowości, ociężała umysłowo, o bardzo niskiej tolerancji na stres.
Jak przypomniała adwokat, C. krótko przed zdarzeniem na szpitalnym SOR, opuściła po sześciu latach zakład karny. Z uwagi na objęcie jej ustawą o obligatoryjnym leczeniu przestępców z zaburzeniami, była i jest nadal w kręgu zainteresowania mediów, co wywołuje u niej stres. W ocenie adwokat C. jest przez media i społeczeństwo "stygmatyzowana" za przestępstwo, którego miała dopuścić się 8 lat wcześniej, co wpłynęło na zachowanie oskarżonej w szpitalu.
Pielęgniarki miały ubliżać C.
Adwokat przypomniała, że jedna z pielęgniarek szpitalnego SOR, która pracowała kiedyś w zakładzie karnym, rozpoznała oskarżoną. - Zdaniem oskarżonej, pielęgniarki od początku dały jej do zrozumienia, że wiedzą kim jest, wiedzą o jej poprzednim skazaniu i zachowywały się w stosunku do niej w sposób niewłaściwy, m. in. ubliżały i krytykowały ją – argumentowała Massalska-Kozłowska.
- Oskarżona poczuła się osaczona, osamotniona, zaatakowana i dlatego odpowiedziała agresją, w obronie własnej. (…) Bała się całej sytuacji, czułą się zagubiona, osamotniona, oczekiwała tylko delikatniejszego potraktowania – podkreślała adwokat. Dodała, że C. nie pozwolono przebywać na oddziale ze swoim opiekunem.
Adwokat wskazała też, że do podobnych ataków ze strony pacjentów na SOR dochodzi często – mówił to jeden ze świadków - a organa ścigania są rzadko o tym powiadamiane. - To również wskazuje na fakt, iż zasiadanie dzisiaj na ławie oskarżonych Eweliny C. jest bezpośrednio związane z jej poprzednim skazaniem. Z czysto ludzkiego punktu widzenia, jest to niesprawiedliwe – oceniła Massalska-Kozłowska.
Z aresztu pod dozór
Po zdarzeniu na szpitalnym SOR, w październiku 2014 r. kielecki Sąd Rejonowy aresztował C. na dwa miesiące. 4 listopada 2014 r. Sąd Okręgowy w Kielcach areszt uchylił. Zastosował wobec kobiety środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji z obowiązkiem zgłaszania się pięć razy w tygodniu na komisariacie, w jej miejscu zamieszkania.
25 listopada 2014 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach, rozpatrywał apelację częstochowskiej prokuratury okręgowej, która kwestionowała niewskazanie przez sąd w Częstochowie konkretnej placówki terapeutycznej dla C. Sąd odwoławczy orzekł, iż kobieta ma poddawać się terapii w poradni zdrowia psychicznego, właściwej dla jej stałego miejsca pobytu.
Próbowała zabić niemowlę
C. odbywała karę więzienia za usiłowanie zabójstwa 1,5-miesięcznego niemowlęcia. Do zdarzenia doszło w 2008 roku. C., która była w tym czasie w niechcianej ciąży, podeszła na ulicy do wózka, wyjęła niemowlę i rzuciła na chodnik z impetem, powodując obrażenia ciała zagrażające życiu.
Sąd wymierzając jej karę wziął pod uwagę okoliczności łagodzące, m.in. trudne warunki, w których się wychowywała i opinię biegłych, którzy uznali, że C. jest niedojrzała, a jej stopień inteligencji kształtuje się na granicy ociężałości umysłowej. Psychiatrzy uznali, że próbując zabić dziecko, kobieta miała ograniczoną zdolność do pokierowania swoim postępowaniem przy zachowaniu pełnego rozumienia znaczenia czynu.
Autor: wini/kv / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24