Krakowski oddział Instytutu Pamięci Narodowej, który prowadzi śledztwo oświęcimskie, przygotował kompletną listę zbrodniarzy z KL Auschwitz-Birkenau. Liczy ponad 8 tysięcy nazwisk funkcjonariuszy SS, w tym kobiet. – Ta lista jest ważna, pokazuje skalę przedsięwzięcia i liczbę osób zaangażowanych w funkcjonowanie obozu – podkreśla Piotr Setkiewicz, kierownik Centrum Badań Muzeum Państwowego w Auschwitz
- Lista obejmuje ponad 8 tys. nazwisk i jest owocem pracy jednego z badaczy IPN – Marek Lasota, dyrektor krakowskiego oddziału Instytutu, podkreśla, że na potrzeby listy pracownicy IPN wyjątkowo dokładnie analizowali różne źródła, między innymi archiwa z całego świata, szczególnie niemieckie i polskie.
Lasota zauważa, że dzięki wykorzystaniu licznych źródeł lista jest całkowicie kompletna i pewna.
W większości uniknęli kary
Większość osób, wyszczególnionych na liście zbrodniarzy wojennych z Auschwitz, nigdy nie zostało ukaranych. I nie ma co liczyć na to, że to się stanie. Choćby symbolicznie.
- Biorąc pod uwagę, że od zakończenia wojny minęło 70 lat, a najmłodsi z tych ludzi będąc w Auschwitz musieli mieć około 20 lat, to teraz - jeśli jeszcze żyją - są to już ponad 90-letni staruszkowie – mówi dyrektor muzealnego centrum badań.
Setkiewicz zauważa też, że jedyna szansa, by postawić żyjących jeszcze SS-manów przed sądem to odnalezienie ich w Niemczech. Opublikowanie listy ma jednak raczej działanie symboliczne. Ma wskazać osoby odpowiedzialne za zbrodnie.
Spis będzie dostępny w internecie
Na liście przy nazwisku widnieją takie informacje jak m.in. data urodzenia funkcjonariusza, numer służbowy SS, data przybycia do obozu i data jego opuszczenia. Będzie to najszersza jak dotąd lista członków personelu KL Auschwitz-Birkenau.
Spis będzie ogólnodostępny, prawdopodobnie w wersji elektronicznej. IPN planuje opublikować listę jesienią.
Trudne śledztwo
Śledztwo rozpoczęło się po II wojnie światowej. W 1954 r. rozwiązano Komisję Badania Zbrodni Niemieckich w Polsce. Kolejne tego rodzaju instytucje nie miały uprawnień, pozwalających na postawienie podejrzanego przed sądem. Inną trudnością było udowodnienie sprawcy winy.
Obecne śledztwo IPN – jak mówią prokuratorzy – jest trudne, ponieważ bezpośredni świadkowie nie żyją. Niewiele zachowało się także dokumentów z tamtych czasów.
Nawet 8,2 tys. esesmanów
Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu IPN w Krakowie prowadzi w tej chwili ponad 100 śledztw. 30 proc. z nich dotyczy zbrodni hitlerowskich, a pozostałe – zbrodni komunistycznych. Niemieckie organy wymiaru sprawiedliwości, często we współpracy z komisją IPN, toczą obecnie co najmniej kilka postępowań, które dotyczą strażników SS z KL Auschwitz-Birkenau.
Jak podaje Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau, w 1941 r. załoga SS w KL Auschwitz liczyła ok. 700 członków, w czerwcu 1942 r. – ok. 2 tys., w kwietniu 1944 r. - ok. 3 tys., natomiast w sierpniu 1944 r. – ok. 3,3 tys. esesmanów i nadzorczyń SS. Najwyższy stan został osiągnięty w połowie stycznia 1945 r. w związku z ostateczną ewakuacją KL Auschwitz. Wyniósł on 4480 esesmanów i 71 nadzorczyń SS. Natomiast przez cały okres istnienia KL Auschwitz przewinęło się przez niego − jako członków załogi − ok. 8100-8200 esesmanów oraz ok. 200 nadzorczyń.
70 proc. esesmanów miało wykształcenie podstawowe, a 5,5 proc. wyższe. Byli to głównie lekarze i architekci.
Większość załogi stanowili Niemcy, ale były też osoby, które deklarowały pochodzenie niemieckie (tzw. Volksdeutsche), będący uprzednio obywatelami państw okupowanych lub państw satelickich Trzeciej Rzeszy, jak Rumunia, Słowacja i Węgry.
Autor: wini / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24