51-latka z butlą gazową i pistoletem na kulki wdarła się do przedszkola w Zakopanem i miała grozić jego pracownikom. Teraz kobieta pozostaje pod opieką lekarzy. Dotychczas specjaliści nie wyrazili zgody na jej przesłuchanie. Zbigniew Lis, prokurator rejonowy w Zakopanem zapowiada, że w trakcie śledztwa zostaną powołani biegli, którzy ocenią poczytalność kobiety.
Do dramatycznych wydarzeń doszło w piątek.
Zatrzymana została przewieziona na komendę policji, a następnie do szpitala.
Powołają biegłych
51-latka znajduje się pod opieką specjalistów w szpitalu w Nowym Targu. Ze względu na stan jej zdrowia lekarze nie zgodzili się jeszcze, by mieszkanka Zakopanego została przesłuchana. Nie postawiono jej także zarzutów.
- Kiedy będzie to możliwe, rozpoczniemy czynności z tą panią. Na razie leczenie, któremu jest poddawana, jest niezależne od nas – podkreśla Zbigniew Lis, prokurator rejonowy z Zakopanego. Jak jednak zaznacza śledczy, kobieta dobrowolnie podała się kuracji. – Gdyby tak nie było, lekarze musieliby wnioskować do sądu o pozwolenie na leczenie.
Lis dodaje też, że - ze względu na charakter sprawy i sytuację podejrzewanej - w trakcie śledztwa zostaną powołani biegli, którzy ocenią, czy w tracie napadu kobieta była poczytalna.
Jak podkreśla policja, dzieci obecne w przedszkolu nie były w żadnym niebezpieczeństwie, a działanie 51-latki było "całkowicie nieracjonalne".
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24 | Maciej Stasiński