W piątek prokuratura przeprowadziła eksperyment procesowy na przejeździe kolejowym w Szaflarach. Śledczy ustalili, że egzaminator mógł zatrzymać samochód przed torami, już po minięciu znaku "stop". W wypadku, do którego doszło 23 sierpnia, zginęła 18-letnia kursantka.
Śledczy zbadali też, z jakiej odległości kierujący pojazdem jest w stanie dostrzec zbliżający się pociąg na tym przejeździe i jak szybko można opuścić pojazd pozostawiony na torach.
Nagrania z samochodu, w którym zginęła po zderzeniu z pociągiem 18-latka, zdając egzamin na prawo jazdy w Szaflarach, wykluczają, aby egzaminator nakazywał kursantce opuścić pojazd przed zderzeniem. Sam też nie zatrzymał auta przed torami.
Wynik eksperymentu
- W oparciu o eksperyment możemy teraz wiedzieć więcej. Przede wszystkim, z jakiej odległości pociąg staje się widoczny dla kierującego pojazdem, a także jakie są możliwości zatrzymania pojazdu po przejechaniu przez kursantkę znaku „stop” – wyjaśnił prokurator Jan Ziemka, referent sprawy.
Prokuratura przy pomocy eksperymentu potwierdziła również, że kierowca mógł zatrzymać samochód między znakiem a torami. Podczas jednego z etapów eksperymentu samochód poruszał się z prędkością 30 kilometrów na godzinę, czyli prawie dwukrotnie większą niż pojazd egzaminacyjny w dniu wypadku.
Przeprowadzono też symulację ewakuacji. - Zajmowała ona od dwóch do pięciu sekund – ujawnił Ziemka.
Pozwolił wjechać na tory
Szef nowotarskiej prokuratury Józef Palenik powiedział, że nagrania z wnętrza samochodu egzaminacyjnego zachowały się w bardzo dobrym stanie.
Mimo znaku "stop" i sygnalizacji oraz wielokrotnych sygnałów dźwiękowych dobiegających z pociągu, egzaminator pozwolił zdającej egzamin kobiecie wjechać na tory, bo - jak zeznał - zamierzał zatrzymać samochód dopiero po przejechaniu przez przejazd i wtedy zakończyć egzamin wynikiem negatywnym.
Nie kazał wysiąść
W ostatnim momencie przed zderzeniem z pociągiem egzaminator uciekł z samochodu. Na nagraniach z kamery z wnętrza pojazdu nie słychać, żeby nakazał kursantce jego opuszczenie.
- Na tym nagraniu nie słychać komendy do opuszczenia pojazdu, mimo że słychać nawet tykające kierunkowskazy i sygnały dawane z pociągu. Nie budzi naszej wątpliwości, że taka komenda nie padła z ust egzaminatora – powiedział prokurator Palenik.
Jak ustaliło Radio Zet, z opinii biegłych wynika, że samochód minął znak "stop" z prędkością 17 km/godz. Ponieważ odległość miedzy znakiem a pierwszą szyną wynosi 8 m 40 cm, to zdaniem biegłych egzaminator miał możliwość zatrzymania samochodu przed torami.
Wypadek w Szaflarach
Tragiczny egzamin na prawo jazdy odbył się 23 sierpnia. W wyniku zderzenia z pociągiem zmarła 18-latka zdająca egzamin. Egzaminator usłyszał zarzut nieumyślnego doprowadzenia do katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym. Nie przyznał się do winy.
Egzaminatorowi grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP / Radio Zet