Do Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie trafiło troje dzieci, które połknęły magnetyczne kulki. Niefortunny "rekordzista" miał ich w brzuchu aż 50. Jeden z maluchów musiał przejść operację usunięcia części jelita.
Jak mówi Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, w ostatnich tygodniach w szpitalu odnotowano trzy przypadki połknięcia magnesów przez dzieci. Rodzeństwo w wieku dwóch i trzech lat połknęło kilkadziesiąt magnesów. Inne dziecko połknęło około pięćdziesięciu sztuk. - Usuwaliśmy je częściowo endoskopowo, u rodzeństwa była potrzebna interwencja chirurgiczna – tłumaczy rzeczniczka.
W jednym z przypadków kulki pochodziły z zabawki, kupionej dla nieco starszego dziecka. – Młodsze stwierdziło prawdopodobnie, że to fajne kolorowe cukierki i je połknęło – mówi Pokorna-Hryniszyn.
Nie tylko magnesy
Jak podkreślają lekarze, takie sytuacje są bardzo niebezpieczne dla dzieci. – Te magnesy sklejają się, przywierają do siebie. Jeśli znajdą się w różnych częściach przewodu pokarmowego mogą skleić ze sobą ścianę jelita i spowodować niedrożność, a następnie tworzenie się odleżyn, martwic i przetoki – tłumaczy Miłosz Przybyszowski, lekarz z Dziecięcego Szpitala Uniwersyteckiego.
Nie tylko magnesy mogą być śmiertelnie niebezpieczne dla najmłodszych. Jak mówi Przybyszowski, do szpitala w ostatnim czasie trafiła dziewczynka, która połknęła baterię. Ta rozlała się, powodując krwotok. Dziecka nie udało się uratować.
Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock