Willa, w której mieszkał komendant płaszowskiego obozu koncentracyjnego Amon Göth, została sprzedana. Nowym właścicielem jest firma Dabster, która chce zmienić ją w dom wielorodzinny. Miasto Kraków willi kupić nie chciało.
Jak informuje krakowski dodatek "Gazety Wyborczej", deweloper planuje przerobienie budynku przy ul. Heltmana 22 na dom wielorodzinny. Willa jest jednak dość niewielka, a taki plan oznaczać może poważną ingerencję. Tym bardziej, że inwestor zapowiada też stworzenie lokali usługowych na parterze.
"Zniszczenie zabytkowej substancji"
Jak daleko idą zmiany, które wprowadzić Dabster, nie udało nam się ustalić - szef firmy nie znalazł czasu, by odpowiedzieć na nasze pytania.
Willa Amona Götha od 2002 roku jest wpisana do rejestru zabytków. Inwestor będzie więc musiał uzgodnić z swoje plany z konserwatorem.
- Przyszła funkcja obiektu nie może prowadzić do zniszczenia zabytkowej substancji - podkreśla Filip Szatanik, rzecznik krakowskiego urzędu miasta. - Prace remontowe i adaptacyjne oraz działania na terenie działki wymagają uzgodnienia z miejskim konserwatorem zabytków. Konieczne jest zachowanie historycznej bryły budynku i wystroju elewacji z detalem architektonicznym.
Z balkonu strzelał do więźniów
Willa ma mroczną i - jak się okazuje - kłopotliwą dla urzędników przeszłość. W czasie okupacji zajmował ją Amon Göth, od 1943 roku komendant ulokowanego tuż obok obozu koncentracyjnego Płaszów. Nie tylko uczestniczył w likwidacji krakowskiego getta, ale też osobiście mordował więźniów. Szacuje się, że osobiście zabił około 500 osób.
W 1945 roku został schwytany przez armię amerykańską, która przekazała go władzom polskim. Wyrok śmierci przez powieszenie wykonano 13 września 1946 roku w więzieniu im. Montelupich w Krakowie.
Willa została też sportretowana w filmie "Lista Schindlera", choć zagrał ją pobliski, tzw. Szary Budynek przy ulicy Jerozolimskiej, który też istnieje do dziś. Göth miał ponoć zwyczaj wychodzenia na balkon domu i strzelania stamtąd do więźniów, i taka właśnie scena jest w filmie Spielberga.
"Nie chcą budzić zainteresowania"
Po wojnie w willi znalazły się mieszkania komunalne, a od 1992 roku stanowi ona własność prywatną. W 2010 roku właściciel wystawił ją na sprzedaż. Jak twierdzi "Gazeta", kilkukrotnie proponował krakowskiemu Muzeum Historycznemu wykup nieruchomości i stworzenie tam filii muzeum.
Michał Niezabitowski, dyrektor MHK zaprzecza jednak, by placówka dostała taką ofertę. - Nie było oficjalnej propozycji, tylko sugestie. Właściciel budynku, chcąc się go pozbyć, starał się stworzyć wrażenie, ze jest to bardzo ważny obiekt, którym nikt nie chce się zainteresować - ocenia.
Miejska placówka nie zdecydowała się więc na taki krok. Uznano, że tworzenie muzeum w willi dawnego komendanta obozu mogłoby budzić "niezdrowe zainteresowanie" jego postacią. - Nie ma powodu, żeby to był obiekt muzealny. Upamiętnianie ofiar Holokaustu w miejscu, w którym żyła osoba, która popełniła tak okropne zbrodnie, może być odczytane nieszczęśliwie. Są lepsze sposoby ich upamiętniania, chociażby odrestaurowanie murów getta czy uporządkowanie Placu Bohaterów Getta, które zrealizował urząd miasta - tłumaczy Niezabitowski.
Autor: wini/r / Źródło: TVN24 / krakow.gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: commons.wikimedia.org | Zygmunt Put Zetpe0202