Najpierw spowodował kolizję, a potem, uciekając, wypadek - twierdzi świadek niedzielnych zdarzeń na zakopiance, który napisał na Kontakt24. Kierujący oplem uderzył w toyotę, którą podróżowała czteroosobowa rodzina, wszyscy trafili do szpitala. Policja potwierdza, że wypadek oraz kolizję spowodował ten sam kierowca.
– W pewnym momencie, z nieznanych przyczyn, 55-letni kierowca opla stracił panowanie nad samochodem. Uderzył w barierki, odbił się od nich i zderzył się z innymi samochodami – relacjonuje Katarzyna Padło, oficer prasowy małopolskiej komendy policji. Jak dodaje, mężczyzna mimo stłuczki nie zatrzymał się.
"Chciał uciec"
Na Kontakt24 napisał do nas kierowca, który widział całe zdarzenie. "Sprawca kolizji chciał uciec z miejsca wypadku i spowodował wypadek kilkaset metrów dalej" – relacjonuje mężczyzna.
- Do kolejnego zdarzenia doszło około 400 metrów dalej – tłumaczy Padło. – To zdarzenie było niestety poważniejsze, ponieważ kierowca opla uderzył w toyotę, która zjechała ze skarpy i dachowała.
Toyotą jechali rodzice z dwójką dzieci. – Cztery osoby trafiły do szpitala. Jedno z dzieci zostało poważnie ranne – informuje rzeczniczka.
Jak podkreśla, 55-latek w chwili zdarzenia był trzeźwy.
5 samochodów zniszczonych
Mężczyzna został zatrzymany przez policję, zostało mu odebrane prawo jazdy.
- Wszczęte zostało osobne postępowanie w związku ze spowodowanym wypadkiem. Żeby jednak możliwe było postawienie konkretnych zarzutów, musimy przesłuchać świadków i ustalić, jakie obrażenie odnieśli poszkodowani. Powołany zostanie też biegły ds. rekonstrukcji wypadków - tłumaczy Padło. Jak przyznaje, wersja ucieczki z miejsca zdarzenia również jest przez policję brana pod uwagę.
W wypadku zniszczonych zostało w sumie pięć samochodów. Pas zakopianki w kierunku Krakowa był zablokowany przez ponad godzinę. Korek ciągnął się przez kilka kilometrów, od Myślenic.
Autor: wini / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: tvn24