Brunon K., podejrzany o przygotowywanie zamachu terrorystycznego, od kilku dni zapoznaje się w prokuraturze z aktami śledztwa. Oznacza to końcowy etap postępowania – informuje Piotr Kosmaty, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Prawdopodobnie w ciągu około dwóch tygodni sporządzony zostanie w tej sprawie akt oskarżenia.
45-letni Brunon K. został zatrzymany 9 listopada ubiegłego roku. Postawiono mu zarzut przygotowywania zamachu bombowego w budynku Sejmu na konstytucyjne organy RP m.in. na prezydenta, premiera i rząd. W toku postępowania zarzuty rozszerzono o nakłanianie dwóch osób do przeprowadzenia zamachu i wywołania zdarzenia mającego postać wybuchu oraz nielegalne posiadanie i handel bronią. Prokuratura uznała, że jego czyny miały charakter przestępstwa terrorystycznego. Za zarzucane Brunonowi K. przestępstwa grozi kara do 15 lat więzienia.
Przyznał się do części stawianych zarzutów
Prokuratura podała, że podejrzany przyznał się do części zarzutów - do prowadzenia szkoleń dla osób, które zwerbował, oraz przeprowadzenia próbnych detonacji - celem miało być przeprowadzenie zamachu.
- Natomiast stwierdził, że jego motywacja i przystąpienie do tych działań nie wynikało bezpośrednio z jego woli, tylko działał niejako siłą sugestii innych osób - mówił prowadzący śledztwo prok. Mariusz Krasoń.
Prokuratura określa to jako linię obrony oskarżonego. Wskazana osoba podczas przesłuchania zaprzeczyła bowiem, by pełniła taką rolę. Brunon K. nie przyznał się także do nakłaniania innych osób do zamachu terrorystycznego i do handlu bronią. Biegli uznali, że był on poczytalny w chwili popełnienia zarzucanych mu czynów.
ABW natrafiła na jego ślad
Jak ujawniono, ABW interesowała się Brunonem K. od końca 2011 r. Na jego ślad natrafiła prowadząc szczegółową analizę kontaktów Andersa Breivika, który w lipcu 2011 roku w Norwegii zamordował 77 osób, a wcześniej - jak informowała ABW - kupił w Polsce kilkaset gramów substancji do produkcji ładunków wybuchowych.
ABW ustaliła, że Brunon K. wykonuje bomby i potrafi je odpalać zdalnie oraz dokonuje rozpoznania Sejmu, nakręcił też filmy z próbnych detonacji materiałów wybuchowych. Jak podawały media, w szkoleniach organizowanych przez Brunona K. uczestniczyli pod przykryciem funkcjonariusze ABW.
W trakcie przeszukań w kilkudziesięciu miejscach w kraju odnaleziono m.in. materiały wybuchowe, zapalniki, piloty do zdalnego inicjowania wybuchu, kilkanaście sztuk broni palnej i amunicję, kamizelki kuloodporne, hełmy, stroje maskujące, sfałszowane tablice rejestracyjne i książki o tematyce pirotechnicznej. Większość materiałów wybuchowych została dopiero zamówiona i Brunon K. jeszcze nimi nie dysponował.
Realność zamachu
Z wystąpień obrońców przed sądem w sprawie zażaleń na areszt wynikało, że w sprawie jest pięciu świadków incognito. Obrońcy podnosili również, że zagrożenie zamachem nie było realne, ponieważ Brunon K. nie posiadał samochodu wojskowego scot, nie mógłby na nim zmieścić planowanej ilości środków wybuchowych, ani nie mógłby nim podjechać pod budynek Sejmu. Ponadto - jak podkreślali - dopóki z Brunonem K. nie skontaktowali się funkcjonariusze, "jego słowa nigdy nie stałyby się ciałem".
Sąd apelacyjny dwukrotnie jednak podzielił przekonania o realności zamachu, utrzymując w mocy decyzje o dalszym stosowaniu aresztu. Za realną uznał także obawę matactwa, powołując się na nielegalną próbę przekazania przez Brunona K. listu do żony.
Autor: ał/par / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24