39-letnia Grażyna H. zaginęła w połowie lipca 2004 roku. Na początku sierpnia tego samego roku znaleziono jej ciało, ale tożsamość udało się potwierdzić dopiero 11 lat później, dzięki badaniom genetycznym. Początkowo uznano, że kobieta zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Teraz jednak śledczy twierdzą, że mają dowody na to, iż została zamordowana, a wypadek upozorowano. W środę zarzut zabójstwa usłyszeli syn Grażyny H. i jego partnerka. Nie zostali jednak aresztowani. Nie zastosowano wobec nich także żadnych środków zapobiegawczych.
Do wznowienia sprawy po 14 latach przyczynili się policjanci z Archiwum X w Krakowie, badającego najtrudniejsze niewyjaśnione zbrodnie.
Prokuratura wnosiła o aresztowanie na trzy miesiące podejrzanych o zabójstwo: syna ofiary Michała H. i jego konkubiny Katarzyny Ż.
- Sąd nie uwzględnił wniosków prokuratury - poinformowała w czwartek po posiedzeniu sądu Grażyna Rokita z biura prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie. Jak dodała, sąd nie zastosował również żadnych innych środków zapobiegawczych wobec podejrzanych.
W środę 4 kwietnia 35-letni syn zaginionej i jego 31-letnia konkubina usłyszeli zarzuty zabójstwa.
Jak poinformował w czwartek prokurator Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, podejrzani złożyli obszerne wyjaśnienia, w których nie przyznali się do winy. Prokuratura wystąpiła z wnioskami o zastosowanie wobec nich aresztu tymczasowego na trzy miesiące. W czwartek po południu sąd nie uwzględnił tych wniosków.
Wyszła po zakupy, ślad po niej zaginął
W połowie lipca 2004 roku rodzina majętnej 39-letniej mieszkanki Krakowa zgłosiła jej zaginięcie. Według relacji syna, matka wyszła rano na zakupy na pobliski plac targowy i ślad po niej zaginął.
O nowych ustaleniach w sprawie zbrodni sprzed lat przez policjantów z małopolskiego Archiwum X poinformował w czwartek rzecznik małopolskiej policji Sebastian Gleń.
- Krakowscy policjanci nawiązali kontakt z wieloma instytucjami, sprawdzali także wszelkie powiązania: rodzinne, towarzyskie i zawodowe. Czynności poszukiwawcze prowadzone były na szeroką skalę, jednak nie przyniosły odpowiedzi na pytanie, co stało się z kobietą - informuje Sebastian Gleń, rzecznik prasowy małopolskiej policji.
Sprawa w Archiwum X
W 2005 roku sprawa zaginięcia Grażyny H. trafiła do krakowskiego Archiwum X.
W Prokuraturze Rejonowej w Krakowie wszczęto śledztwo. W latach 2006-2007 przeprowadzono kilka akcji poszukiwawczych. Zwłok szukano między innymi w okolicach kopca Kościuszki.
- Ciała kobiety jednak nie znaleziono, a czynności wykonywane w tej sprawie nie pozwoliły na postawienie nikomu zarzutów. Śledztwo zostało umorzone, choć nadal pozostawało w stałym zainteresowaniu policjantów z Archiwum X - dodaje Gleń.
Zidentyfikowali zwłoki
Pod koniec 2014 roku z pomocą funkcjonariuszom przyszedł GENOM, czyli system identyfikacji osób oraz zwłok po kodzie DNA. Do systemu włączono dane genetyczne krewnych osób zaginionych.
- Rozpoczęło się przeszukiwanie zasobów bazy pod kątem porównania kodu osób zaginionych z danymi niezidentyfikowanych zwłok znalezionych do tej pory - informuje Gleń.
I dodaje: - Jak się okazało, ciało ujawnione na początku sierpnia 2004 roku na krakowskim Podgórzu to prawdopodobnie zwłoki Grażyny H. Zostały znalezione wówczas przez przechodnia i były w bardzo dużym rozkładzie.
Śledztwo wykazało, że kobieta zginęła na skutek nieszczęśliwego upadku z dużej wysokości. Jej ciało zostało później pochowane w bezimiennym grobie.
- Po wykonaniu dodatkowych badań porównawczych w 2015 roku ostatecznie potwierdzono, że ciało znalezione ponad dziesięć lat wcześniej, to zwłoki zaginionej Grażyny H. Nadto przeanalizowanie przez biegłego z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie dokumentacji obrażeń ciała oraz kości denatki wykazało, że zwłoki po upadku były przemieszczane. W związku z tym Prokuratura Rejonowa podjęła na nowo śledztwo w sprawie zabójstwa - informuje rzecznik.
Śledczy: to było zabójstwo
Zarówno śledczy, jak i biegli wrócili na miejsce znalezienia zwłok. Przeprowadzono eksperyment procesowy, który miał na celu ustalenie, czy niektóre uszkodzenia kości kobiety są wynikiem działania osób trzecich. Eksperyment wykazał, że obrażenia ciała kobiety nie powstały w wyniku upadku z wysokości.
- Przeprowadzona później sekcja szczątków potwierdziła wynik eksperymentu procesowego. Kobieta zginęła po uderzeniu narzędziem tępokrawędzistym. Następnie jej ciało zostało zrzucone z urwiska w celu upozorowania wypadku - podaje Gleń.
Podejrzewany w tej sprawie był starszy syn kobiety, między innymi dlatego, że w pewnym momencie zależało mu na odnalezieniu ciała matki. Jak dodaje rzecznik - prawdopodobnie po to, aby odziedziczyć po niej majątek.
Autor: kk/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Małopolska Policja