W 63 miastach w dziewięciu województwach ponownie ustawione zostały tej zimy wielkie płuca Polski. "Oddychająca" zanieczyszczeniami instalacja w zależności od jakości powietrza zmienia kolor, czasem na grafitowy lub nawet - w skrajnych przypadkach - czarny. Niestety po raz kolejny okazało się, że wielu miejscach Polacy oddychają smogiem. Aktywiści ostrzegają przed konsekwencjami odchodzenia od uchwał antysmogowych. Jako wzór do naśladowania stawiają Kraków.
Dzięki zakazowi spalania węgla i drewna, wprowadzonemu w Krakowie w 2019 roku, stężenie pyłów i rakotwórczego benzoapirenu spadło o ponad 40 procent. Z kolei liczba dni "smogowych" w latach 2012-2022 spadła na stacji w Kurdwanowie ze 116 do 40 rocznie. To liczby, które pokazują skuteczność miejskiej uchwały antysmogowej, a Kraków z symbolu najbardziej zanieczyszczonego miasta w Polsce stał się tymczasem symbolem walki ze smogiem.
Czytaj też: Mieszkańcy skarżą do sądu zmiany w uchwale antysmogowej. "Od ośmiu lat trwa nasza walka o oddech"
Gorzej jest w niektórych samorządach, które wciąż mają opory przed wprowadzeniem tak restrykcyjnych przepisów. I to widać, a także czuć.
Sztuczne płuca, realny problem
Aktywiści Polskiego Alarmu Smogowego po raz kolejny rozstawili w miastach wielkie płuca, które obrazują fatalną jakość powietrza. Instalacje znajdują się w 63 lokalizacjach w dziewięciu województwach. W każdym z wytypowanych miejsc - w ramach kampanii "Zobacz czym oddychasz. Zmień to" - instalacja pochłaniająca zanieczyszczenia stała przez dwa tygodnie. Tam, gdzie powietrze było najbardziej zanieczyszczone, smogowy "papierek lakmusowy" zmieniał swój kolor z białego na coraz ciemniejszy. Najbardziej czarne były w Bydgoszczy, w dzielnicy Miedzyń. Niewiele lepiej było w Zabrzu (woj. śląskie), Chełmcu (woj. małopolskie) czy Otwocku (woj. mazowieckie).
- Polska ma największy problem ze smogiem i ten problem jest generowany przez ogrzewanie domów paliwami stałymi, czyli węglem i drewnem. On jest powodowany przez te kilka milionów "kopciuchów", nieefektywnych, starych kotłów na węgiel czy drewno, zainstalowanych w polskich domach - ocenił w rozmowie z TVN24 Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.
Małopolska niechętna do zaostrzenia przepisów
Mimo że pierwsza w Polsce uchwała antysmogowa przyjęta została w Krakowie - stolicy województwa małopolskiego - to władzom regionu nie spieszy się do wprowadzenia nawet mniej restrykcyjnych przepisów.
Zobacz też: Kopciuchy dalej trują Polaków
W ubiegłym roku małopolski sejmik zdecydował o wydłużeniu czasu, jaki mają mieszkańcy na pozbycie się tych najmniej ekologicznych pieców. Pierwotnie zakaz używania "kopciuchów" miał wejść w życie 1 stycznia 2023 roku. Po zmianie ten termin wydłużono do maja 2024 roku.
- Statystyki, jakie teraz mamy, jeśli chodzi o liczbę dni smogowych, pokazują, że ten rok jest najlepszy. Najmniej jest dni, kiedy wystąpił smog w Małopolsce. Oczywiście można to tłumaczyć różnymi względami, że lekka zima, że paliwa są drogie i w związku z tym mniej spalamy, ale widać jednocześnie, że jest efekt. To nie jest tak, że Małopolanie przestali działać w kierunku poprawy jakości powietrza - komentuje w rozmowie z TVN24 wicemarszałek województwa Józef Gawron.
Samorządowiec podkreślił, że według danych urzędu zwiększa się zainteresowanie mieszkańców nową wersją programu "Czyste Powietrze". To rządowy program dofinansowań do termomodernizacji budynków i wymiany źródeł ciepła.
Na podobną jak Małopolska liberalizację przepisów antysmogowych jesienią zdecydowały radni województwa łódzkiego. Tam również uchwała miała zacząć obowiązywać 1 stycznia 2023 roku, jednak termin ten została opóźniony o dwa lata - do 1 stycznia 2025 roku.
Źródło: TVN24, PAS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24