Turystka schodząc do jaskini Ptasia Studnia w Tatrach złamała nogę. Jej towarzyszka wezwała ratowników Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, którzy wydostali kobietę. Akcja ratunkowa trwała 15 godzin.
Ratownicy dostali zgłoszenie po południu. - W trakcie pokonywania jednej ze studni doszło do niekontrolowanego zjazdu, w wyniku którego taterniczka jaskiniowa doznała otwartego złamania podudzia – tłumaczą przedstawiciele TOPR. Partnerka poszkodowanej szybko wydostała się na powierzchnię i wezwała pomoc.
Ratownicy dojechali samochodami do Doliny Kościeliskiej, skąd pieszo udali się pod wejście do jaskini. Ratownicy medyczni, których zadaniem było opatrzenie kobiety i przygotowanie jej do transportu, zjechali do jaskini po godzinie 1 w nocy.
- W tym czasie pozostali ratownicy podzieleni na zespoły przygotowują stanowiska do wyciągnięcia noszy z jaskini i opuszczenie ich progiem Doliny Mułowej – relacjonują taternicy. Około godziny 2:30 rozpoczął się transport rannej, nosze dotarły na powierzchnię półtorej godziny później.
Trudne warunki
Akcja zakończyła się o godzinie 9:40, w sumie trwała 15 godzin. Jak przyznają ratownicy, warunki do przeprowadzania działań ratowniczych były „ekstremalnie trudne”. - Podczas trwania akcji stacja IMGW na Hali Gąsienicowej zanotowała opad deszczu 120L/m2 !, a na Kasprowym Wierchu spadł śnieg. Wszędzie w jaskini występował deszcz jaskiniowy, a w dolnych częściach studni wydajne wodospady, co utrudniało transport noszy z ranną. Pora nocna i bardzo zła pogoda (mgła, intensywny deszcz i silny wiatr) uniemożliwiła użycie śmigłowca w dotarciu do jaskini i transportu rannej spod jaskini, a to znacząco wydłużyło czas od momentu wystąpienia urazu do dotarcia do szpitala – tłumaczą przedstawiciele TOPR.
W działaniach brało udział 28 ratowników.
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: Facebook / TOPR