Byli więźniowie niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau oraz premier Beata Szydło biorą udział w obchodach 72. rocznicy wyzwolenia obozu. - Jedni określają to, co się tu wydarzyło, jako wielką tragedię. Inni nazywają to Golgotą, fabryką śmierci, ale żadne z tych słów nie oddaje tego, co się tu wydarzyło. Tutaj człowiek drugiemu człowiekowi odebrał człowieczeństwo. Odebrał to, co definiuje nas jako ludzi - powiedziała premier.
Główna uroczystość 72. rocznicy wyzwolenia niemieckiego obozu Auschwitz odbyła się w budynku tzw. Centralnej Sauny w byłym Auschwitz II-Birkenau.
Podczas ceremonii przemawiało dwoje byłych więźniów – polska Żydówka mieszkająca w Izraelu Batszewa Dagan i Polak Bogdan Bartnikowski. Głos zabrała też premier polskiego rządu Beata Szydło.
Przed główną uroczystością kilkudziesięciu byłych więźniów uczestniczyło w mszy św. odprawionej przez biskupa pomocniczego diecezji bielsko-żywieckiej Piotra Gregera w oświęcimskim Centrum Dialogu i Modlitwy.
Duchowny wskazywał, że obchody rocznicowe skłaniają do refleksji nad darem wolności, z którym czasem sobie nie radzimy. - Wolność nie jest celem sama w sobie. Jest dana człowiekowi w darze jako środek do celu, którym jest miłość. Dlatego nie ma racji – nigdy jej nie miała – wolność dla samej wolności, lecz tylko i wyłącznie wolność dla miłości. Czyż nie taki wymiar ma heroiczna postawa męczennika tego miejsca św. Maksymiliana Marii Kolbego? Czyż nie taki jest wymiar świadectwa św. Teresy Benedykty od Krzyża przypieczętowanego męczeństwem? – mówił biskup Greger.
Hierarcha podkreślił, że były obóz zagłady Auschwitz-Birkenau jest na mapie świata miejscem walki człowieka o wolność. - Tam, zza drutów, gdzie zewnętrzna wolność okazała się zupełnie niemożliwa i była tylko niespełnionym marzeniem, w głębi ludzkich serc trwała – jakżeż często zwycięska – walka o zachowanie poczucia bycia człowiekiem wolnym wewnętrznie – zaznaczył.
Zdaniem biskupa Gregera historia Auschwitz "jest jak źródło, z którego nieustannie wypływa orędzie o wolności na miarę Chrystusa". - To jest misja Kościoła, który wciąż musi przekonywać i utwierdzać ludzi w przekonaniu, że wolność jest dana człowiekowi po to, aby potrafił miłować. Na tym polega zadanie budowania królestwa bożego w realiach tego świata, to jest najbardziej praktyczny wymiar obrazów przywołanych dziś ewangelicznych przypowieści – dodał.
Złożenie kwiatów i msza
Obchody rozpoczęły się w piątek rano, kiedy byli więźniowie oraz dyrekcja Muzeum złożyli wieńce i zapalili znicze przed Ścianą Straceń przy bloku 11 na terenie byłego obozu Auschwitz I. Niemcy w tym miejscu rozstrzelali wiele tysięcy osób, głównie Polaków.
Następnie w bloku 12 byłego obozu została otwarta wystawa "Archeologia", prezentująca oryginalne przedmioty należące do ofiar Auschwitz, odnalezione podczas prac archeologicznych w 1967 r. Jest to ich pierwsza publiczna prezentacja. Równolegle inne odnalezione przed 50 laty przedmioty są pokazane na podobnej wystawie, otwartej w czwartek w siedzibie UNESCO w Paryżu. Tereny byłego obozu Auschwitz-Birkenau w 1979 r. zostały wpisane, jako jedyny tego typu obiekt, na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Po porannych piątkowych uroczystościach w byłym obozie Auschwitz I, w oświęcimskim Centrum Dialogu i Modlitwy odprawiona została msza św. dla byłych więźniów. Natomiast główne obchody 72. rocznicy wyzwolenia obozu, z udziałem delegacji państwowych i przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, rozpoczęły się w południe na terenie byłego obozu Birkenau – w historycznym budynku tzw. Sauny, gdzie od grudnia 1943 r. przyjmowani byli więźniowie do obozu, oraz przy Pomniku Ofiar, gdzie uczestnicy uroczystości odmówili modlitwy, m.in. Kadisz oraz El Male Rachamim, oraz oddali hołd ofiarom zapalając znicze. Zabrzmiał także szofar, barani róg, którego Żydzi używają podczas ważnych wydarzeń.
W obchodach rocznicy wyzwolenia obozu bierze udział premier Beata Szydło.
- Od 72 lat ten dzień - 27 stycznia - jest dniem wyjątkowym. Jesteśmy w miejscu, które trudno nazwać i trudno zdefiniować. Jedni określają to, co się tu wydarzyło, jako wielką tragedię, inni nazywają to Golgotą, fabryką śmierci, ale żadne z tych słów nie oddaje tego, co się tu wydarzyło. Tutaj człowiek drugiemu człowiekowi odebrał człowieczeństwo. Odebrał to, co definiuje nas jako ludzi - powiedziała premier.
Przypomniała też, że ofiary Auschwitz zawsze będą ważniejsze od swoich oprawców. - Tę fabrykę zagłady stworzyli ci, którzy ludzi nienawidzili. Ale nie mówmy o nich, wspominajmy ofiary. Wspominajmy bohaterów. Na morderców spuśćmy kurtynę potępienia. Niech zapadną w wieczność bez przebaczenia. My dzisiaj prośmy Boga, by nigdy się to nie powtórzyło. I pamiętajmy: świadczmy prawdę - mówiła szefowa rządu.
"Tym, co zginęli, od tych, co przetrwali"
Byli więźniowie weszli na teren byłego obozu przez bramę główną z napisem "Arbeit macht frei". Mimo mroźnej aury wielu z nich pokonało poobozowe alejki pieszo. Wielu z nich miało chusty w biało-niebieskie pasy, przypominające obozowe pasiaki.
Przed Ścianą Straceń złożyli wieniec z biało-niebieskich kwiatów, układających się w pasy. W jego centrum widniał czerwony trójką z literą "P", symbolizujący polskich więźniów politycznych, których Niemcy osadzali w swoich obozach.
- Dopóki żyję, będę tu przyjeżdżała. Moi rodzice tu właśnie zostali zamordowani. Miałam wtedy cztery lata i trzy starsze siostry. One już nie żyją, ale ja muszę tu przyjeżdżać. Zawsze! To jest pielgrzymka – powiedziała Janina Malec. Jej rodzina została deportowana z Zamojszczyzny. - Tragedia Zamojszczyzny, która tu w Auschwitz została zgładzona jest mało znana - dodała.
Wiesław Paciorek podkreślił, że obecność byłych więźniów to hołd i dowód pamięci o kolegach, którzy w Auschwitz zostali na zawsze. - Na szarfie wieńca jest napisane: "Tym, co zginęli, od tych, co przetrwali". To nasze motto. Chcemy pamiętać, ale – niestety – coraz częściej zapomina się dziś o tym, co to znaczy Auschwitz – powiedział Paciorek. Do obozu Niemcy deportowali go i sześciu członków rodziny w sierpniu 1944 r. z ogarniętej powstaniem Warszawy. Miał wtedy niespełna 15 lat.
Były więzień Stanisław Zalewski, szefujący Polskiemu Związkowi Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych, nie krył żalu, że z ich ofiary świat nie wyciągnął wniosków. - Przyjeżdżamy, składamy kwiaty, modlimy się, nawet niektórzy płaczą. Jakie wnioski z tego wyciągnęła ludzkość na świecie? To co się dzieje w tej chwili na świecie jest dla nas świadectwem, że nasze cierpienie i to, co przeżyliśmy w obozie, poszło na marne. To smutna refleksja po 72 latach – mówił drżącym, łamiącym się głosem.
W uroczystościach rocznicowych uczestniczyła też Stefania Wernik. - Urodziłam się w obozie z początkiem listopada 1944 r. Po wyzwoleniu mama przywiozła mnie do domu na taborecie. Ciężkie to były czasy. Piekło. Dziękuję Panu Bogu, że mnie wyzwolił, że żyję. Trzeba żyć. Emocje, z którymi się tu stykam, są bardzo silne. Nie mogłam dziś spać w nocy – mówiła. Pani Stefani towarzyszył w piątek mąż - Jan. - Jesteśmy takim wojennym małżeństwem. Ja się urodziłem na Wołyniu. Przeżyłem ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich. Dzięki Bogu i 27. Dywizji AK przeżyłem ja i moi rodzice – mówił.
"Mam 12 lat i jestem polskim bandytą"
Podczas ceremonii zabrał głos jeden z byłych więźniów obozu, Bogdan Bartnikowski. - Jestem numer 192 tys. 731. Mam obok numeru czerwony winkiel z literą "P". Wszystko to razem oznacza, że jestem polnische banditen aus Warschau. Mam 12 lat, jestem polskim bandytą z Warszawy. Dwa dni wcześniej, zanim dostałem ten numer, miałem jeszcze rodziców, miałem dom, żyłem - jak w trudnych warunkach okupacji można powiedzieć - w miarę spokojnie. Ale to wszystko było dwa dni temu. Dzisiaj mam 12 lat i od dwóch dni jestem w Birkenau. Tym korytarzem długim idę, a właściwie drepczę w tłumie nagich, brudnych, spoconych kobiet, które razem ze mną przyjechały tu z warszawskiej Woli i Ochoty. W nocy z 11 na 12 sierpnia 1944 roku. I jestem w tym tłumie - opowiadał w piątek, w 72. rocznicę wyzwolenia b. niemieckiego obozu Auschwitz.
Wspominał swój pobyt w obozie, codzienny strach i myśl, że każdy dzień, każda noc może być tą ostatnią. - I przychodzi szczęśliwy dzień - tu w Auschwitz! Wychodzę z Auschwitz trzymając matkę za rękę. Nie przez komin - przez bramę! To było nie do wiary, że stąd można wyjść. Nie na wolność - na dalszą poniewierkę, ale wyjść z Birkenau - opowiadał moment wyzwolenia obozu.
Jak mówił, na piątkowych uroczystościach z okazji 72. rocznicy wyzwolenia obozu dostał plakietkę z napisem "gość honorowy". - Ale ja tu nie czuję się gościem honorowym, ja tu się czuję zawsze byłym więźniem, albo więźniem. Gdy dziś idę tym korytarzem, nie jestem wolny. (...) Wszyscy jesteśmy do śmierci naznaczeni - podkreślił.
Mówił, że do byłego obozu przyjeżdża, by dawać świadectwo prawdzie. - To są bardzo trudne chwile, po tym się nie śpi. Ale odczuwam te moje przyjazdy jako obowiązek, by młodym ludziom mówić, do czego może doprowadzić terror, nienawiść - mówił.
Bogdan Bartnikowski urodził się w 1932 r. w Warszawie. Był uczestnikiem powstania warszawskiego. Służył jako łącznik. Po opanowaniu w sierpniu 1944 r. dzielnicy Ochota, gdzie mieszkał, przez brygadę RONA (Rosyjska Narodowa Armia Wyzwoleńcza), znajdującą się pod niemiecką komendą, został wypędzony wraz z matką z domu i skierowany do obozu przejściowego w Pruszkowie. Stamtąd 12 sierpnia 1944 r. oboje zostali deportowani do KL Auschwitz.
Bartnikowski był więziony w Auschwitz II-Birkenau, początkowo w bloku dziecięcym obozu kobiecego, a następnie w części obozu męskiego, gdzie byli więzieni chłopcy z Warszawy. 11 stycznia 1945 r. został wraz z matką ewakuowany przez Niemców do Berlina-Blankenburga, gdzie znajdowało się komando robocze obozu Sachsenhausen. Do wyzwolenia w dniu 22 kwietnia 1945 r. pracował przy odgruzowaniu miasta.
Po wojnie powrócił wraz z matką do Warszawy. Ukończył szkołę, odbył służbę wojskową, a następnie pracował jako dziennikarz. Jest autorem książek o losach polskich dzieci w latach wojny.
Zaginione pamiątki
Wystawa "Archeologia", której otwarcie poprzedziło główne uroczystości, będzie dostępna dla odwiedzających do 24 lutego w sali wystaw czasowych w bloku 12. Zaprezentowane są m.in. termometry, butelki po lekach czy perfumach, fragmenty butów, sztućce, biżuteria, zegarki, szczotki, fajki, zapalniczki, fragmenty naczyń, guziki, scyzoryki, klucze i wiele innych przedmiotów, w których ukryta jest tajemnica i historia osób, które je ze sobą zabrały.
- Przedmioty te są niezwykłym dokumentem prowadzonej w obozie przez Niemców zagłady, ale przede wszystkim – poruszającym osobistym świadectwem ofiar. To w zdecydowanej większości przypadków ostatnie osobiste rzeczy, które udało się zachować Żydom kierowanym bezpośrednio po selekcji z rampy na śmierć do komór gazowych – poinformowała szefowa Wystawiennictwa Muzeum Alicja Wójcik, cytowana w informacji prasowej Muzeum Auschwitz.
Prezentowane na wystawach w Oświęcimiu i Paryżu przedmioty to część ok. 16 tys. obiektów pochodzących z prac archeologicznych prowadzonych w 1967 r. w pobliżu ruin komory gazowej i krematorium III w Birkenau. Z nieznanych powodów jedynie niewielka ich część trafiła wówczas do Zbiorów Muzeum. Większość została na ponad pół wieku zdeponowana poza Miejscem Pamięci i pozostała w zapomnieniu, aż do czerwca ub. roku, kiedy świat obiegła wiadomość o ich odnalezieniu.
Jak podało Muzeum, impulsem do rozpoczęcia trwających wiele miesięcy poszukiwań tych przedmiotów była analiza filmu "Archeologia" w reżyserii Andrzeja Brzozowskiego, który dokumentował prowadzone wtedy prace. Ze zdjęć wynikało, że wykopano wówczas znacznie więcej obiektów, niż wskazywał na to archiwalny inwentarz zbiorów. Pracownicy muzeum zaczęli szczegółowo sprawdzać każdy wątek, choć nie było pewności czy obiekty nie zostały zaprzepaszczone lub rozproszone. Udało się jednak odnaleźć i nawiązać kontakt z ostatnimi żyjącymi osobami uczestniczącymi w tamtym projekcie archeologicznym, aż w końcu dokonano odkrycia.
Historyczne obiekty znajdowały się w 48 kartonach w jednym z budynków Polskiej Akademii Nauk. Zdecydowana większość z nich cały czas znajdowała się w opisanych, indywidualnych opakowaniach wskazujących m.in. miejsce odnalezienia, czy dokładne dane dotyczące obiektu. W czerwcu ub. roku przedmioty powróciły do Miejsca Pamięci Auschwitz.
W czwartek, dzień przed głównymi obchodami 72. rocznicy wyzwolenia obozu, ekspozycja "Archeologia" została otwarta w siedzibie UNESCO w Paryżu. W wydarzeniu weźmie udział dyrektor Muzeum Piotr M.A. Cywiński, który także będzie uczestnikiem dyskusji pt. "Edukować dla lepszej przyszłości. Rola historycznych miejsc i muzeów w nauczaniu o Holokauście". Wystawę w Paryżu będzie można oglądać do 10 lutego. Partnerem wydarzenia w stolicy Francji jest Memorial de la Shoah.
Nie wiedzieli, co ich czeka
W ciągu niespełna 5 lat istnienia obozu Auschwitz zginęło w nim co najmniej 1,1 mln ludzi. Wśród nich większość, czyli ok. 1 mln osób, stanowili Żydzi. Wśród ofiar obozu było także m.in. ok. 75 tys. Polaków, 21 tys. Romów oraz 15 tys. sowieckich jeńców wojennych. Żydów skierowanych na śmierć w komorach gazowych esesmani utrzymywali w nieświadomości tego, co ich czeka. Mówiono im, że zostaną umieszczeni w obozie, wcześniej jednak muszą poddać się dezynfekcji i kąpieli. Pędzeni do komór gazowych Żydzi do ostatniego momentu swojego życia starali się zachować drobiazgi dla nich najdroższe i najbliższe, w tym te zwyczajnie potrzebne w codziennym życiu. Właśnie te niezwykłe, symboliczne ślady ofiar oglądać można na przygotowanych z okazji 72. rocznicy wyzwolenia obozu wystawach.
Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 r., aby więzić w nim Polaków. Od 1942 r. stał się on największym miejscem zagłady europejskich Żydów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osoby innej narodowości. 27 stycznia 1945 r. obóz został wyzwolony przez żołnierzy Armii Czerwonej. Dzień wyzwolenia obozu jest dziś na świecie obchodzony jako Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu.
Staraniem byłych więźniów w lipcu 1947 r. na terenie byłych obozów Auschwitz I i Auschwitz II-Birkenau utworzono Muzeum. W minionym roku jego tereny odwiedziło ponad 2 mln osób - to rekord w historii Miejsca Pamięci, obchodzącego w tym roku 70. rocznicę utworzenia. W minionym roku najliczniejszą grupą zwiedzających byli Polacy – 424 tys. Drugą grupą pod względem liczebności byli Brytyjczycy – ok. 271 tys., trzecią Amerykanie – 215 tys. Muzeum zobaczyło także w 2016 r. 146 tys. Włochów, 115 tys. Hiszpanów, 97 tys. Izraelczyków, 92 tys. Niemców, 82 tys. Francuzów, 60 tys. Czechów oraz 41 tys. Szwedów.
Autor: wini/gp / Źródło: PAP