- Chłopiec wymaga jeszcze rehabilitacji, ale poważnych śladów mieć nie będzie - mówił o 2-letnim Adasiu dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. W czwartek opuści placówkę po 3 miesiącach leczenia i rehabilitacji po tym, jak został odnaleziony w stanie skrajnego wychłodzenia. Jak podkreśla dyrektor, szanse na pełny powrót chłopca do zdrowia są niemal stuprocentowe.
Jak mówi na antenie TVN24 dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie prof. Maciej Kowalczyk, przyszłość chłopca zapowiada się bardzo dobrze.
- Wszystkie problemy w ogromnym stopniu ustąpiły. Chłopiec wymaga jeszcze rehabilitacji, ale poważnych śladów mieć nie będzie - podkreśla.
Liczy na pomoc
Po opuszczeniu szpitala stan zdrowia Adasia wciąż będzie monitorowany. - Będzie miał stale zapewnioną rehabilitację. Liczymy też, że organizacje charytatywne włączą się, by pomóc rodzinie w tej trudnej sytuacji. Adasia trzeba będzie dość często do nas przywozić, co wiąże się z kosztami i wysiłkiem - mówił dyrektor.
Zaznaczył też, że więcej szczegółów dotyczących leczenia Adasia przedstawionych zostanie na czwartkowej konferencji prasowej, towarzyszącej opuszczeniu przez chłopca szpitala.
Dyrektor zaznaczył, że przypadek Adasia i jego powrót do zdrowia to wielki sukces.
"Walka do końca"
Obecność chłopca w szpitalu i walka o jego zdrowie, była też swego rodzaju lekcją. - Nie tyle nauczyliśmy się, a potwierdzone zostało, że podejście w pediatrii jest zobowiązujące - walka do końca i podejmowanie działania, nawet jeśli na początku wydaje się to beznadziejne - wyjaśnił Kowalczyk.
Adaś trafił do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie w stanie skrajnego wychłodzenia, tuż po tym jak w nocy opuścił dom babci i ubrany zaledwie w pidżamkę, krążył po okolicy. Nad brzegiem rzeki kilkaset metrów od zabudowań, znalazł go zastępca komendanta komisariatu w Krzeszowicach Michał Godyń. Zaniósł go do najbliższego domu i tam prowadził reanimację do czasu przyjazdu karetki i transportu dziecka do szpitala.
Mówili o cudzie
Chłopiec został podpięty do urządzenia ECMO, które umożliwia pozaustrojowe utlenowanie krwi. Dzięki niemu udało się podnieść temperaturę ciała chłopca z 12,7 do 36 stopni Celsjusza. Następnie chłopiec został podłączony pod respirator. Leczeniem chłopca zajmował się m.in. prof. Janusz Skalski.
Kiedy lekarzom udało się ocalić chłopca, zagraniczne media pisały o cudzie w Polsce. Dr Tomasz Darocha z Centrum Leczenia Hipotermii Głębokiej, które działa w Szpitalu Specjalistycznym im. Jana Pawła II mówił, że dotąd najbardziej wychłodzona osoba - kobieta ze Skandynawii - której udało się pomóc, miała 13,7 stopni C.
Pod koniec stycznia informowaliśmy o postępach w rehabilitacji 2-latka. - Adaś chodzi już samodzielnie, chociaż są to raczej krótkie dystanse. Jest coraz bardziej zadowolony i samodzielny, coraz lepiej sobie radzi – mówiła wtedy dr Anna Świerczyńska zajmująca się rehabilitacją chłopca.
Również pod koniec stycznia pojawiła się informacja o tym, że prawdopodobnie już w lutym Adaś wróci do domu. Radości nie kryli jego rodzice, planowali nawet przyjęcie z okazu powrotu chłopca. Teraz te informacje się potwierdziły.
Autor: mmw / Źródło: TVN24 Kraków
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Kraków /