We wtorek w mieszkaniu 85-letniej mieszkanki Kielc zadzwonił telefon stacjonarny. Kobieta odebrała i usłyszała w słuchawce głos mężczyzny, który przedstawił się jako pracownik poczty i poinformował o doręczeniu przesyłki. Kilkanaście minut później 85-latka odebrała kolejny telefon. Tym razem inny mężczyzna powiedział, że jest funkcjonariuszem policji. "Poinformował również kobietę, że telefon, który odebrała wcześniej w sprawie przesyłki pocztowej jest częścią oszustwa. Rzekomy funkcjonariusz poinstruował kobietę, że (...) musi zabezpieczyć swoje oszczędności" - relacjonuje Komenda Miejska Policji w Kielcach w komunikacie.
Czytaj też: Wystawiła na sprzedaż lalkę. SMS z linkiem, telefony "z banku" i z konta zniknęło 10 tysięcy
Wypłaciła 30 tysięcy złotych. Telefonu od oszustów się nie doczekała
Po oszczędności 85-latka musiała pójść do banku. Tam - jak informują mundurowi - wypłaciła z konta 30 tysięcy złotych. Wróciła do domu i czekała na kontakt od "policjanta". "Gdy telefon przez dłuższy czas nie dzwonił, 85-latka zaczęła podejrzewać, że coś w całej tej historii się nie zgadza. (...) zadzwoniła na numer alarmowy 112, a gdy do jej mieszkania zapukali prawdziwi policjanci, kobieta opowiedziała im całą historię, która okazała się być oszustwem" - czytamy w komunikacie. Jak podaje policja, oszuści być może dzwonili do kobiety, ale ta - po wcześniejszej rozmowie z nimi - źle odłożyła słuchawkę, więc linia była cały czas zajęta. "Złośliwość rzeczy martwych nabrała nowego, pozytywnego znaczenia" - stwierdzili policjanci.
Autorka/Autor: tam
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Ilya Andriyanov/Shutterstock