- Jesteśmy wstrząśnięci. Ten niedźwiedź to inwalida. Nie może tutaj zostać - mówili obrońcy zwierząt po wizycie w cyrku. - Gdyby tu dłużej został, przestałby chodzić - wyjaśniał Paweł Botko, lekarz weterynarii. Był to ostatni niedźwiedź brunatny w polskich cyrkach.
Niedźwiedź został zapakowany do klimatyzowanego samochodu i odjechał do zoo w Poznaniu. Tam przejdzie szczegółowe badania.
Tak zakończyła się wizyta pewnego cyrku w Pawłowicach pod Pszczyną. Występy przerwała Fundacja Viva, która zaalarmowała śląską policję. Chodziło o niedźwiedzia, a dokładnie o to, że jest pozbawiony pazurów, co miało wpływać negatywnie na jego poruszanie się.
Na miejscu sprawdzono warunki również innych zwierząt. W efekcie odebrano nie tylko niedźwiedzia, ale także trzy żółwie i kajmana.
"Ten niedźwiedź jest inwalidą"
- Jestem wstrząśnięta. Nie spodziewałam się tak skandalicznych warunków. Ten niedźwiedź jest inwalidą. Nie może tutaj zostać - powiedziała po wstępnych oględzinach Anna Płaszczyk z Fundacji Viva.
- Jest to pierwsze wrażenie na na podstawie obserwacji ruchu, jak niedźwiedź siada i wstaje i jak na ten wiek widać u niego znaczne odstępstwa od normy. Gdyby tu dłużej został, przestałby chodzić - wyjaśnił Paweł Botko, lekarz weterynarii.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: Fundacja VIVA!