Nie krzyczał, nie zasłaniał twarzy, nie wpadał z bronią w ręku. Po prostu witał się z pracownicami sklepów i sprawiał wrażenie "wielkiego przyjaciela szefa", który przysłał go po pieniądze. I one mu dawały. Policjant: - Działał tu strach przed szefem.
Były już metody na wnuczka, inkasenta, policjanta, przed którymi policja ostrzegała głównie ludzi starszych. Ofiarami nowej metody wyłudzania pieniędzy - "na szefa" - padali tym razem ludzie młodzi, pracownice sklepów w galeriach handlowych.
Policjanci w całej Polsce doskonale znali twarz oszusta, nie kamuflował się i był poszukiwany w czterech miastach. Bez problemu rozpoznali więc 48-letniego mieszkańca Wielkopolski, gdy pojawił się w galerii katowickiej pod dworcem PKP w stolicy Śląska. - Obserwował sklepy, prawdopodobnie przygotowywał się, gdzie uderzyć - mówi Jacek Pytel, rzecznik policji w Katowicach.
Oszust został zatrzymany i tymczasowo aresztowany.
Wszystko, byle nie podpaść szefowi
Mężczyzna działał zawsze podobnie. Wchodził do sklepu w centrum handlowym, od progu witał się z pracownicami i, jak mówi Pytel, sprawiał wrażenie "wielkiego przyjaciela szefa".
- Mówił, że był umówiony z szefem lub szefową na rozliczenie. Następnie informował, że do niego czy do niej zadzwoni. I rzeczywiście udawał rozmowę przez telefon w stylu: „Cześć - tu podawał uzyskane wcześniej imię właściciela sklepu - jest tu twoja pracownica, wezmę umówione pieniądze od niej, ok?" Z relacji ekspedientek wynikało, że oszust i szef musieli się doskonale znać. Mężczyzna brał pieniądze i znikał - opowiada Pytel.
48-latek był poszukiwany przez organy ścigania w Wejherowie, Gliwicach, Olkuszu i Bełchatowie. Metodę "na szefa" na pewno zastosował trzykrotnie w Katowicach: we wrześniu i październiku 2015 roku oraz 14 stycznia bieżącego roku.
- Największy "strzał" miał za pierwszym razem, zgarnął aż 7 tys. zł. W sumie w Katowicach - 11 tys. - mówi Pytel.
Zdaniem policjanta, była to psychologiczno-socjologiczna manipulacja. Oszust wykorzystywał strach przed szefem. - Prawie każdy zrobi wszystko, żeby tylko nie podpaść szefowi. A przecież w takiej sytuacji można przeprosić: "niech pan pozwoli, zadzwonię do szefa, żeby potwierdzić transakcję". Nawet, gdy zostaliśmy o tym uprzedzeni. Zawsze lepiej się upewnić, gdy pieniądze chce od nas nieznajoma osoba - radzi policjant.
48-latek spędzi za kratami najbliższe dwa miesiące.
To oni mieli wymyślić metodę na wnuczka:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/sk / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24