"Wyjechało już 1081 pocisków o różnych kalibrach. Na pewno jest tu drugie tyle"

Pocisk z Mikołowa
Strefa rażenia określona na pięćset metrów
Źródło: TVN 24 Katowice

- Mamy tutaj do czynienia z lejem, wypełnionym pociskami. Są one bardziej niebezpieczne niż 70 lat temu - mówi dowódca rozminowywania wykopaliska w Mikołowie. Wyciągnęli już ponad tysiąc sztuk, a lej po bombie może być jeszcze jeden. Operację przerwało odkrycie kości.

To powtórka z 11 września 2018. W okolicy wykopaliska w Mikołowie, gdzie we wtorek odkryto podziemny arsenał, dzisiaj o godzinie 10 mieszkańcy znowu zostali ewakuowani, a droga krajowa 81, tak zwana wiślanka, wyłączona z ruchu. Strefa rażenia została określona na pięćset metrów.

Saperzy wrócili po resztę amunicji, którą prawdopodobnie porzucili Niemcy, wycofując się ze Śląska pod koniec drugiej wojny światowej.

Pocisk z leju w Mikołowie
Pocisk z leju w Mikołowie
Źródło: TVN 24 Katowice

1081 sztuk i na pewno jest drugie tyle

11 września robotnicy, wykonujący prace ziemne przy budowie drogi natrafili na przedmioty, które określano z początku jako "niewybuchy".

We wtorek po południu mówiono o siedmiu niewybuchach. Do 23.50 wyciągnięto około 350 pocisków i nabojów.

- Do tej pory wyjechało 1081 sztuk. Na pewno jest drugie tyle. Mam nadzieję, że dzisiaj dotrzemy do dna - mówił nam w czwartek około godziny 11 starszy chorąży sztabowy Tomasz Znojkiewicz, dowódca Patrolu Rozminowania nr 29 z Jednostki Wojskowej w Gliwicach.

Ewakuowani mieszkańcy wrócili do domów - niektórzy już w nocy z wtorku na środę na własną odpowiedzialność. Pomieszkali przez środę - jak się okazuje na bombie - i dzisiaj znowu nie mogą być u siebie.

Jak się dowiedzieliśmy w urzędzie miasta, ewakuowano dwa domy, a mieszkańcom zapewniono hotel.

- Te pociski są jeszcze bardziej niebezpieczne niż 70 lat temu. W materiałach wybuchowych - jeśli pocisk jest nieszczelny - zachodzą różne reakcje chemiczne, materiał uwrażliwia się na bodźce zewnętrzne, mechaniczne, cieplne - wyjaśnia Znojkiewicz.

Jego jednostka realizuje dzisiaj cztery podobne akcje, ale ta w Mikołowie traktowana jest priorytetowo, bo przebiega w pobliżu domostw. Każdy pocisk wyciągany jest delikatnie i ładowany na pojazd, który w razie czego wytrzyma siłę wybuchu. Następnie są detonowane na poligonie.

Znojkiewicz nie był w stanie ocenić, jak długo potrwa operacja. Najgorsza informacja dla mieszkańców Mikołowa - prawdopodobnie mają jeszcze jeden taki lej.

Prace zostały przerwane, gdy natrafiono na kości, niewykluczone, że ludzkie. Saperzy musieli czekać na prokuratora.

Pociski z leju w Mikołowie
Pociski z leju w Mikołowie
Źródło: śląska policja

Strach przed wejściem IPN

- Mikołów jest miastem, w którym Niemcy po wojnie często wyrzucali broń - mówi burmistrz Mikołowa Stanisław Piechula.

Tam gdzie pracują od wtorku saperzy, prawdopodobnie kiedyś był lej bo bombie. Prócz amunicji, znaleziono w nim broń, hełmy, maski gazowe, butelki - wszystko poniemieckie i skorodowane.

- Są świadkowie, którzy widzieli, jak Niemcy wrzucali to do wody. - mówi Andrzej Gortel – miejski konserwator zabytków w Mikołowie.

Urzędnicy będą analizować, co wykorzystać jako ekspozycje muzealne.

Piechula: Mamy obawy, że jeszcze zostaną tam znalezione historyczne pamiątki i wejdzie IPN. A nam zależy na czasie z uwagi na budowę drogi.

Pociski z leju w Mikołowie
Pociski z leju w Mikołowie
Źródło: śląska policja

Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice

Czytaj także: