W kopalni Mysłowice-Wesoła w Mysłowicach (Śląskie) doszło do wstrząsu. Jak podało Centrum Zarządzania Kryzysowego, dziewięciu górników zostało rannych.
W chwili zdarzenia mężczyźni znajdowali się 600 metrów pod ziemią. Wszyscy poszkodowani należeli do ekipy ślusarzy, która przeprowadzała prace konserwatorskie.
Do samoistnego wstrząsu doszło o godzinie 2.44 w nocy.
- Życiu poszkodowanych nie zagraża niebezpieczeństwo. Pracownicy mają stłuczenia, zwichnięcia i otarcia. Jeden ma obrażenia głowy i żeber, miał zostać przewieziony do szpitala w Sosnowcu - powiedział dyspozytor Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Zaznaczył jednak, że to informacje wstępne, przekazane przez służby kopalniane.
Początkowo informowano o siedmiu rannych. Około godziny 8 ich liczba wzrosła do dziewięciu.
Będzie wizja lokalna
Jak początkowo poinformowało Centrum Zarządzania Kryzysowego, górnicy byli przewożeni przez ratowników pod szyb, a następnie transportowani do góry i wywożeni karetkami do szpitali.
Rzecznik Polskiej Grupy Górniczej Tomasz Głogowski uspokoił jednak, że wszyscy górnicy wydostali się na powierzchnię o własnych siłach. – W zagrożonym rejonie pracowało 30 górników, przeprowadzających prace konserwatorskie. Po tym jak wyjechali na powierzchnię siedmiu z nich zgłosiło obrażenia. Zostały one zakwalifikowane jako obrażenia ogólne – informował w czwartek rano Głogowski.
Krótko po wypadku w kopalnianym punkcie ambulatoryjnym obrażenia zgłosiło dwóch kolejnych górników, którzy doznali ogólnych potłuczeń. Tym samym liczba poszkodowanych w wypadku wzrosła do dziewięciu. Przedstawiciele kopalni nie potwierdzają doniesień dotyczących ciężkiego stanu części górników - wszystkie wypadki zakwalifikowano wstępnie jako lekkie.
Rzecznik podkreśla też, że nie ma zagrożenia dla pozostałych części kopalni i pracuje ona normalnie. Wyłączona z ruchu jest tylko jedna z kilku ścian wydobywczych.
Na razie nie wiadomo, jak duże szkody w podziemnych wyrobiskach mógł spowodować wstrząs. Aby to sprawdzić, w rejonie wstrząsu przeprowadzona będzie wizja lokalna. Dojdzie do niej w czwartek lub piątek - gdy tylko pozwolą na to warunki. Z reguły należy odczekać jakiś czas przed wejściem do zagrożonego rejonu z powodu niebezpieczeństwa wystąpienia tak zwanych wstrząsów wtórnych.
Jeżeli okaże się, że w wyrobiskach nastąpiły deformacje lub innego typu uszkodzenia, wstrząs zostanie zakwalifikowany jako tąpnięcie. Na razie nie ma zgłoszeń o ewentualnych uszkodzeniach na powierzchni, choć nocny wstrząs odczuli mieszkańcy Mysłowic, Sosnowca i Katowic. Ze wstępnych informacji wynika, że wstrząs - choć zaliczany do wysokoenergetycznych - nie należał do tych najsilniejszych, jakie występują w śląskich kopalniach.
Dwa miesiące akcji ratunkowej
Wstrząsy to naturalne zjawisko w terenie górniczym. Ich najczęstszą przyczyną jest, następujące wskutek eksploatacji węgla, odprężenie górotworu, co skutkuje uwolnieniem się skumulowanej w nim energii. Ze względu na różne warunki geologiczne niektóre wstrząsy są silnie odczuwane na powierzchni, inne słabiej.
Obok wybuchów metanu i pyłu węglowego wstrząsy i tąpnięcia są najczęstszymi przyczynami górniczych tragedii. W 1991 roku tąpnięcie kosztowało życie pięciu górników z kopalni Halemba. W 1993 roku silny wstrząs zabił sześciu górników w kopalni Miechowice w Bytomiu. W 1995 roku pięciu górników zmarło po tąpnięciu w kopalni Nowy Wirek w Rudzie Śląskiej. W 1996 pięciu górników udusiło się po tąpnięciu i wypływie metanu w kopalni Zabrze-Bielszowice.
W kwietniu 2005 r. w rudzkiej części kopalni Wujek doszło do najpotężniejszego od 30 lat wstrząsu w polskim górnictwie. Na skutek olbrzymich zniszczeń w wyrobiskach, 1050 m pod ziemią uwięzieni zostali dwaj górnicy. Zmarli najprawdopodobniej na skutek braku powietrza. Akcja ratownicza trwała aż 67 dni. Ratownicy dotarli do ofiar specjalnie wydrążonym chodnikiem ratowniczym o długości 743 m, w ramach akcji wywiercono też otwór o głębokości 1054 m z powierzchni w miejsce, gdzie spodziewano się znaleźć poszukiwanych.
Do zdarzenia doszło w kopalni Mysłowice-Wesoła w Mysłowicach:
Autor: wini/gp / Źródło: TVN24 Kraków / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24