Do 150 tys. zł wzrosła wysokość długów gapowiczów z Katowic i okolic. KZK GOP nie radzi sobie jednak z ich odzyskaniem, dlatego o pomoc chce poprosić prywatną firmę.
Choć KZK GOP ma własne służby windykacyjne, to w odzyskaniu 150 tys. zł nie pomagają ani wezwania do zapłaty czy kierowanie spraw do sądu, ani wpisy do Krajowego Rejestru Długów.
Gapowicze liczą, że uda im się uniknąć dodatkowego wydatku. Zgodnie z prawem niezapłacony mandat przedawnia się po upływie roku od przejazdu bez ważnego biletu. Do przedawnienia nie dochodzi jedynie wtedy, gdy sprawa zostanie skierowana do sądu.
Najniższa prowizja, metody nie są ważne
Dlatego przewoźnik postanowił rozpisać przetarg. - Na windykację przekazanych należności firma będzie miała rok. Później niezwindykowane długi do nas wrócą - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Zachodnim" Anna Koteras, rzeczniczka Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP. Jak dodaje, z usług firm windykacyjnych KZK GOP korzysta od dawna. - Staramy się mieć zawsze dwie takie firmy. Kiedy jednej kończy się umowa, od razu ogłaszamy przetarg - tłumaczy Koteras.
Co ciekawe, w specyfikacji przetargu nie ma żadnych wytycznych dotyczących stosowanych przez windykatorów metod. Przetarg wygra ta firm, której prowizja od ściągniętych należności będzie najniższa.
KZK GOP to nie jedyne śląskie przedsiębiorstwo komunikacyjne , która nie radzi sobie z odzyskaniem długu od gapowiczów. Z podobnymi probemami borykał się częstochowski MPK.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf / Źródło: TVN24 Katowice, Dziennik Zachodni
Źródło zdjęcia głównego: www.kzkgop.com.pl