Wszystko wyglądało na legalne: 40-letni mężczyzna przedstawiał w urzędzie miasta pozwolenia od kolei na rozbiórkę wiaduktu i zatrudniał do tego specjalistyczne firmy. Wpadł przez pazerność. Jeden z kontrahentów poskarżył się policji, że 40-latek nie zapłacił mu za pracę. Wtedy się okazało, że pozwolenia były fałszywe.
40-letni mężczyzna z Katowic zdemontował nieczynny wiadukt kolejowy w Mszanie pod Jastrzębiem Zdrojem. Uzyskał w ten sposób 40 ton złomu, który sprzedał w skupie za 40 tys. zł. Następnie zabrał się za rozbieranie drugiego mostu w tej samej miejscowości.
- Przyjechał pan z koparką, rozstawił, na drugi dzień powiedział, że mają na wszystko zgodę, a o wpół do 11 przyjechała policja i kazała maszynę zabrać - opowiada pani Lidia, sąsiadka drugiego mostu.
Mężczyzna miał już dostać w urzędzie miasta pozwolenie na zajęcie pasa drogowego ze względu na prowadzenie prac, gdy oszustwo wyszło na jaw.
Zgubiła go pazerność
Jak ustalił reporter TVN 24, oszust wpadł przez pazerność. Wynajmował firmy do rozbiórki i nie wszystkim płacił. Jeden z kontrahentów poskarżył się policji. Wtedy okazało się, że jego pozwolenia na rozbiórkę były podrobione.
- Pierwsze nasze informacje były takie, że mężczyzna opuścił kraj, że jest na terenie Włoch. Ale nasze działania doprowadziły nas do Jaworzna. Policjanci naleźli samochód, którym przemieszczał się oszust i zaaranżowali zasadzkę. Mężczyzna, był bardzo zaskoczony naszą wizytą - opowiada Joanna Paszenda, rzeczniczka policji w Wodzisławiu Śląskim.
Mężczyzna ma zarzut oszustwa i został tymczasowo aresztowany. Ciąży na nim 17 wyroków za inne przestępstwa przeciw mieniu.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice