Na trzy miesiące sąd aresztował 18-latka, który zabił, bo chciał mieć luksusowy samochód, ale nie miał pieniędzy. Pojeździł nim sześć dni, złapali go na parkingu podziemnym galerii handlowej w centrum miasta.
- Zagrożenie wysoką karą, groźba ucieczki i matactwa - Bogusława Szczepanek-Siejka, szefowa prokuratury Katowice Południe wymienia powody, dla których wnioskowano o areszt dla Andrzeja M. z Katowic.
Ma 18 lat, uczył się w liceum. 31 października zabił nieznajomego właściciela mercedesa i jeździł jego samochodem po Katowicach.
Prokurator powiedziała o podejrzanym: "to jeszcze dziecko". Niekarany, nieznany policji, nie zdawał sobie sprawy, że ktoś go śledzi.
W niedzielę zaparkował na parkingu podziemnym galerii handlowej w centrum Katowic. Był z dwójką znajomych nastolatków. Miał ich przewieźć "swoim" mercedesem. - Chciał im zaimponować. Dla niego to było luksusowe auto - mówi Aleksandra Nowara, rzeczniczka śląskiej policji.
Właśnie wsiadali do samochodu. 18-latek był zaskoczony, że go zatrzymali.
Próbna przejażdżka
Andrzej M. do wszystkiego się przyznał i złożył obszerne wyjaśnienia.
Pojechali na próbną przejażdżkę. Wtedy M. zabił właściciela samochodu, zadając ciosy nożem, włożył ciało do bagażnika, wyrzucił w lesie w Katowicach i próbował spalić dla zatarcia śladów.
Od znalezienia tego ciała 1 listopada zaczęło się policyjne śledztwo.
Marzenie, monitoring, zasadzka
Policjanci od początku zakładali, że to było morderstwo. Ofiara miała rany cięte i kłute na plecach i szyi, ciało było nadpalone. Sekcja zwłok wykazała, że śmiertelnym okazał się cios w szyję - przecięcie tętnicy.
Musieli jednak ustalić tożsamość denata, nie miał przy sobie dokumentów. Udało im się do czwartku rano.
Okazało się, że 38-latek miał przeszłość kryminalną i kontakty w środowiskach przestępczych. To mogło skierować śledczych na fałszywy trop - zakładali, że mężczyzna zginął wskutek porachunków gangsterskich.
Ale nie wykluczali innych hipotez. Poszli śladem mercedesa, który 38-latek kupił niedawno, spełniając marzenie i po kilku dniach próbował sprzedać. - Prawdopodobnie uznał, że będzie za bardzo rzucać się w oczy takim samochodem, a był poszukiwany listem gończym - mówi Nowara.
Wyśledzili samochód na nagraniach z miejskiego monitoringu. Nowy "właściciel" nic w nim nie zmienił.
Rozwikłali zagadkę w sześć dni i przygotowali zasadzkę na kierowcę skradzionego mercedesa.
18 lat i dożywocie
Sąd aresztował podejrzanego o zabójstwo na trzy miesiące. 18-latek ma zarzut zabójstwa w związku z rozbojem. Grozi mu nawet dożywocie.
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja