Policjanci z trzech miast szukali dwóch pięciolatków, którzy w środę przed południem oddalili się z przedszkolnego placu zabaw w Siemianowicach Śląskich. Śledczy i kurator oświaty wyjaśniają dzisiaj, jak to możliwe, że dzieci wyszły same z przedszkola.
Zniknięcie dwóch chłopców z przedszkola na os. Tuwima w Siemianowicach Śląskich zauważyli pracownicy placówki. Była godzina 11.15. - My dostaliśmy zgłoszenie dopiero o 12.45. Przedszkole najpierw próbowało znaleźć dzieci na własną rękę - mówi Wojciech Madej, rzecznik siemianowickiej policji.
Dyrektor przedszkola powiadomił też rodziców chłopców.
W natychmiastowe poszukiwanie przedszkolaków wyruszyli policjanci z komend w Siemianowicach, Bytomia i Katowic.
"Bawiliśmy się na innych placach"
Tymczasem błąkających się samotnie pięciolatków, na szczęście całych i zdrowych zauważył o godz. 13.45 na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Michałowickiej zastępca oficera dyżurnego siemianowickiej komendy policji, wracający ze szkolenia.
- Chłopcy mu powiedzieli, że opuścili przedszkolny plac zabaw, bo się nudzili - mówi Madej.
Jak spędzili te półtorej godziny bez kontroli dorosłych? Madej: - Bawili się na innych placach zabaw, poszli do kolegi pograć w gry, ale go nie było, więc spacerowali po mieście.
Do ucieczki doszło wczoraj. Dzisiaj w przedszkolu trwa kontrola śląskiego kuratorium oświaty, jak mogło dojść do tej samowolki dzieci.
Dwóch pięciolatków uciekło z przedszkola w Siemianowicach Śląskich:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl
Autor: mag/i / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja