Wstępnie wiadomo, że 58-latka zjechała na przeciwległy pas i wtedy potrąciła dwie jadące w przeciwną stronę rowerzystki. Policja próbuje ustalić przyczynę i dokładny przebieg manewru. Niestety, nie dotarła jeszcze do żadnego świadka wypadku.
16.30, poniedziałek, pierwszy ciepły dzień od dawna, idealny na rower.
Wilkowice, wieś w sąsiedztwie Bielska-Białej, ulica Żywiecka, droga krajowa. O tej porze spory ruch samochodowy. Ale, jak mówi Roman Szybiak, rzecznik prasowy bielskiej policji, nie jest to ruch ciągły, można utkwić w małym korku, a za chwilę robi się pusto. 58-latka, jadąca oplem astrą w stronę Żywca, mogła być sama na drodze, gdy potrąciła dwie rowerzystki.
Po jednym pasie w każdą stronę, chodnik tylko po prawej, idąc w stronę Bielska, wąski. Mało uczęszczany przez pieszych. Mogło akurat nikogo nie być. Według wstępnych ustaleń policji rowerzystki jechały w stronę Bielska prawidłowo, czyli szosą. Drogi rowerowej tam nie ma, po lewej stronie nie ma nawet pobocza.
Opel uderzył w rowerzystki na prostym odcinku drogi, w okolicy skrzyżowania z ulicą Malinową i Krętą - tam widać go na zdjęciach z popękaną szybą obok zmasakrowanego roweru. Po obu stronach drogi domy, warsztat samochodowy. Mieszkańcy, których udało nam się zastać, powiedzieli, że nie widzieli wypadku. Julian Ryczko słyszał "wielki huk".
Żona widziała, jak krwawiły
- Podobno dwie kolarki jechały na zgrupowanie, a kobieta jechała od Bielska, no i nie wiadomo, co jej się stało, czy zasnęła, czy na telefonie była, że walnęła w nie, że zjechała na następny pas - opowiada pan Julian. - Trzask był straszny, jakby komuś opona pękła. Żona wyskoczyła tam, zobaczyć, co się stało. Było już po wszystkim. Widziała, jak te dziewczyny krwawiły. Była wstrząśnięta tymi dziewczynami.
Policja dostała zgłoszenie o wypadku o 16.38.
Pan Julian pamięta, że pierwsi pomocy rowerzystkom udzielali "ratownicy, którzy przypadkowo jechali tamtędy samochodami". Potem dojechały służby: straż, policja, pogotowie i rannych pozasłaniali. - Droga była zamknięta całkowicie. Śmigłowiec lądował na polach - mówi mieszkaniec Wilkowic.
Jechały na trening
Śmigłowiec ratowniczy zabrał do centrum urazowego w Sosnowcu młodszą z rowerzystek, 25-latkę. Jak ustalił Eurosport.tvn24.pl, to Rita Malinkiewicz, wielokrotna reprezentantka Polski w kolarstwie górskim. Jechała na trening, który organizowała cyklicznie dla grupy facebookowych znajomych.
Rzecznik "urazówki", Tomasz Świertok powiedział nam, że stan pacjentki jest poważny. Przebywa na odziale intensywnej terapii, ma urazy ortopedyczne i neurochirurgiczne.
Druga rowerzystka, lat 30, została przewieziona karetką do szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej. - Jej stan jest bardzo ciężki, trafiła do nas z wielonarządowymi obrażeniami, lekarze walczą o jej życie - powiedziała Anna Szafrańska, rzeczniczka placówki. Według nieoficjalnych informacji Eurosport.tvn24.pl to żona olimpijczyka i wielokrotnego mistrza Polski w kolarstwie przełajowym Marka Konwy.
Poszukiwani świadkowie
Z wstępnych ustaleń policji wynika, że 58-letnia kobieta kierująca oplem zjechała na przeciwległy pas ruchu i najechała na dwie rowerzystki jadące w przeciwnym kierunku. - Po wypadku była rozpytywana przez policjantów, ale z uwagi na śledztwo nie możemy ujawniać treści rozmowy. Obowiązuje nas tajemnica dochodzenia - mówi Roman Szybiak.
Wiadomo, że 58-latka była trzeźwa i miała wszystkie potrzebne uprawnienia do prowadzenia samochodu. Nie została zatrzymana. Na razie nie przedstawiono jej żadnych zarzutów.
Policjanci apelują do świadków wypadku o zgłaszanie się, w szczególności do kierowcy białego samochodu dostawczego typu Citroen Berlingo / Peugeot Partner. Prawdopodobnie jechał bezpośrednio przed oplem astrą - mówi Szybiak. Na razie nikt się nie zgłosił. Policjanci będą rozmawiać z mieszkańcami okolicznych domów.
Szybiak: - Chcemy ustalić dokładny przebieg i przyczyny manewru kierującej oplem.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: bielsko.biala.pl