Pan Marek ocalał, bo siedział z tyłu kabiny, najbliżej drzwi. Pozostali zginęli od uderzenia i ognia

W katastrofie samolotu w 2014 roku zginęło 11 osób
Prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie katastrofy lotniczej
Źródło: TVN 24 Katowice

Cztery kilometry od lotniska spadł i spłonął samolot z 12 ludźmi na pokładzie. Ocalał jeden skoczek spadochronowy. Jest raport w sprawie katastrofy lotniczej sprzed sześciu lat.

Do katastrofy doszło 5 lipca 2014 roku w miejscowości Topolów w gminie Mykanów pod Częstochową. Jak czytamy w raporcie końcowym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, około godziny 16 z lądowiska Rudniki wystartował samolot "w celu wykonania zrzutu spadochroniarzy".

Na pokładzie prócz 29-letniego pilota zawodowego było 11 osób: 7 skoczków spadochronowych, 2 pilotów tandemów i 2 pasażerów tandemów. Ocalał jeden skoczek.

- Cały czas nie potrafię odgadnąć ani odpowiedzieć sobie, niby dlaczego ja. Byłem jedną ze starszych osób w tym samolocie, byli tam młodzi ludzie, przed którymi naprawdę całe życie było - mówił pan Marek w "Faktach" TVN dwa lata temu. Z wraku płonącego samolotu wyciągnęli go świadkowie.

Jako jedyny przeżył katastrofę lotniczą. Cały czas nie potrafię odgadnąć dlaczego ja
Jako jedyny przeżył katastrofę lotniczą. "Cały czas nie potrafię odgadnąć, dlaczego ja"
Źródło: Fakty TVN

Pilot odwrócił się: lądowanie awaryjne

Według ocalałego skoczka, na którego powołują się eksperci PKBWL, z początku lecieli normalnie. Ale po chwili zaczęli tracić moc i wysokość. Pilot odwrócił się do osób na pokładzie i zawołał: "Lądowanie awaryjne!".

Byli około 4200 metrów w linii prostej od pasa startowego. Spadając ze znaczną prędkością, samolot odłamał skrzydłem konar jabłoni, następnie upadł na ziemię "na brzuch". Kadłub stracił śmigła, oderwał się od skrzydeł i przewrócił na prawy bok, tak że drzwi znalazły się u góry. Z uszkodzonych zbiorników na gorące elementy silników wyciekło paliwo. Ogień dokończył zniszczenia. Wraz z samolotem spłonęła dokumentacja, dotycząca liczby wykonanych lotów, przeglądów, remontów, przeróbek.

Przeżył jeden skoczek. Błękitny24 nad miejscem katastrofy lotniczej
Przeżył jeden skoczek. Błękitny24 nad miejscem katastrofy lotniczej
Źródło: tvn24

PKBWL ustaliła trzy przyczyny wypadku. Samolot był używany bez ważnego Świadectwa Zdatności do Lotu i miał uszkodzony mechanizm, co spowodowało między innymi wyłączenie z pracy prawego śmigła. Mogło to być wynikiem wcześniejszego uderzenia bądź zużycia. W efekcie doprowadziło do "przeciągnięcia samolotu" i utraty sterowności. Wypadkowi sprzyjała, wedle ekspertów, niewłaściwa obsługa techniczna samolotu, obniżenie mocy lewego silnika wskutek nieprawidłowej eksploatacji, stosowanie paliwa niezgodnego z wymaganiami wytwórcy silników i przeróbka samolotu z naruszeniem jego certyfikatu typu, wreszcie wysoka temperatura otoczenia.

Był to model Piper PA-31P Pressurized NavajoN11WB, wyprodukowany w 1976 roku w USA, sprowadzony do Polski w kwietniu 2014 roku, a w maju, trzy miesiące przed katastrofą, przerobiony do wywożenia skoczków spadochronowych. Oryginalnie miał osiem miejsc, w tym dwa dla pilotów i używany był jako taksówka powietrzna i do lotów szkoleniowych.

Tak wyglądał samolot, w którym zginęło 11 osób
Tak wyglądał samolot, w którym zginęło 11 osób
Źródło: Raport końcowy PKBWL

Prócz fotela pilota wszystkie fotele wymontowano. Wzdłuż kabiny wstawiono dwie równoległe ławeczki, na których spadochroniarze siedzieli okrakiem. Z zewnątrz zamontowano stopień, poręcz, uchwyt, deflektor, a drzwi ciśnieniowe zastąpiono roletowymi. "Skutkiem tej przeróbki była utrata szczelności kadłuba i przyrost udźwigu/ładunku o ok. 360-380 kg" - czytamy w raporcie. Samolot nie był w dobrym stanie technicznym, miał między innymi zardzewiałe podwozie.

Tego dnia był to jego ósmy lot.

Wrak samolotu po katastrofie
Wrak samolotu po katastrofie
Źródło: Raport końcowy PKBWL

W raporcie czytamy, że okoliczni mieszkańcy pomogli wydostać się z kabiny trzem osobom, ale dwie zmarły na miejscu. Pozostałym, którzy dawali oznaki życia, nie zdołali pomóc z powodu gwałtownie rozprzestrzeniającego się pożaru.

Pilot zmarł natychmiast wskutek uderzenia samolotu o ziemię. Podobnie siedzący za nim skoczkowie. Innym ruchy krępowały spadochrony. Byli połamani, poparzeni. Pan Marek ocalał, bo był w tyle kabiny, najbliżej drzwi.

Uratował 40-letniego skoczka. "Chcieliśmy iść do następnego, ale już się nie dało"
Uratował 40-letniego skoczka. "Chcieliśmy iść do następnego, ale już się nie dało"
Źródło: tvn24

Śledztwo prokuratorskie trwa

"Komisja nie orzeka co do winy i odpowiedzialności" - czytamy we wstępie raportu PKBWL.

Eksperci uznali, że pilot "spełniał wszystkie wymogi formalne, jakim powinien odpowiadać pilot w celu wykonywania lotów na zrzut skoczków". Miał ważną licencję, ważne orzeczenie lekarskie i był trzeźwy.

Sprawę bada prokuratura.

- W trakcie postępowania wykonano szereg czynności dowodowych, przesłuchano świadków, zabezpieczono dokumentację, uzyskano opinię biegłego, następnie śledztwo zostało zawieszone z uwagi na trwające prace PKBWL. Prace zakończono w tym roku, prokurator uzyskał raport końcowy, zapoznał się z nim i śledztwo zostanie w najbliższym czasie podjęte. Pierwsze, co zaplanował prokurator, to skierowanie wniosku do Sądu Okręgowego w Warszawie w celu uzyskania zwolnienia z tajemnicy i zwrócenia się do PKBWL o dokumentację zgromadzoną w trakcie postępowania. Dalsze decyzje będą podejmowane po zapoznaniu się z tą dokumentacją - powiedział nam Piotr Wróblewski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie.

"To był doświadczony pilot"
"To był doświadczony pilot"
Źródło: tvn24
Czytaj także: