Strażak z Mysłowic pomógł uratować duszące się dwumiesięczne dziecko. Przez telefon instruował matkę jak należy postępować, by malec znów zaczął oddychać.
Wszystko działo się w minioną środę. Mł. asp. Jakub Skalmierski pełnił służbę na stanowisku kierowania komendanta miejskiego PSP w Mysłowicach. "Dziecko się dusi. Co mamy robić?" - usłyszał przez telefon.
Jak się okazało, malec zakrztusił się herbatą i doszło do bezdechu.
"W tym dniu zastępował na służbie etatowego dyspozytora"
- Strażak poinstruował osobę dzwoniącą jakie ma wykonywać czynności w celu przywrócenia oddechu u dziecka i w między czasie dysponował na miejsce zdarzenia Zespół Państwowego Ratownictwa Medycznego - mówi st. kpt. Wojciech Chojnowski z PSP w Mysłowicach.
Zauważa, że ktoś, kto zadzwonił pod numer alarmowy 998, był równie opanowany jak dyspozytor. Mężczyzna przekazywał wszystkie wskazówki matce, która ratowała dziecko. Po chwili wszyscy usłyszeli cichy płacz malca, który zaczął normalnie oddychać.
- Dzięki ich współdziałaniu udało się dwumiesięczne dziecko uratować - dodaje Chojnowski.
Mł. asp. Jakub Skalmierski, który pomógł uratować dziecko, pracuje jako strażak od 2 lat. - W tym dniu zastępował na służbie etatowego dyspozytora. Dzięki opanowaniu, podawał wyraźne i jednoznaczne polecenia osobie, która zadzwoniła do straży pożarnej z prośbą o pomoc - dodaje rzecznik PSP w Mysłowicach.
Dziecku pomógł strażak z Mysłowic:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: PSP Mysłowice