40-letni mężczyzna podciągnął się na rękach na balustradzie w galerii handlowej i przechylił do przodu. Spadł z drugiego piętra, ma uraz mózgu, trzeci dzień jest nieprzytomny. Szpital: - W chwili wypadku miał trzy promile alkoholu we krwi.
- Przywieźli go w sobotę około godziny 21. Miał trzy promile alkoholu we krwi - mówi Jolanta Trojanowska, rzeczniczka szpitala wojewódzkiego w Bielsku-Białej. Tam trafił 40-latek, który spadł z drugiego piętra w bielskiej galerii handlowej.
- Znajduje się na oddziale intensywnej terapii. Jest w stanie ciężkim, głęboko nieprzytomny. Ma uraz wielonarządowy, głównie centralnego ośrodka nerwowego. Rokowania są niepomyślne - dodaje Trojanowska.
Wczoraj do szpitala trafił też dwuletni chłopiec, poszkodowany w tym samym wypadku. - Matka trzymała dziecko na rękach, kiedy spadający mężczyzna zahaczył ją od tyłu. Upuściła dziecko i sama upadła - mówi Ilona Michalczyk z bielskiej policji.
W dniu wypadku po wstępnej diagnozie lekarze uznali, że matce i jej synowi nic się nie stało. Michalczyk: - Ale na drugi dzień mama zauważyła, że dziecko źle się poczuło. Jest podejrzenie wstrząśnienia mózgu.
Gdzie byli ochroniarze?
- Z niewyjaśnionych przyczyn mężczyzna upadł w pobliże matki z dzieckiem - mówi Agata Radlak-Piechowicz w imieniu galerii handlowej Sfera.
Radlak-Piechowicz przyznaje, że inni klienci mieli ogromne szczęście. W przedświąteczną sobotę w galerii jak zwykle były tłumy.
- Liczebność oraz zachowanie pracowników ochrony dostosowane były do takiego dnia handlowego, a barierki spełniają wszelkie przepisy prawa budowlanego - zapewnia Radlak-Piechowicz. Jak dodaje, ochroniarze byli przy poszkodowanych natychmiast po wypadku.
Ale nie potrafi odpowiedzieć, czy można było nie dopuścić do wypadku. Co dokładnie robił tam 40-latek, jak długo trwało jego niebezpieczne zachowanie, dlaczego ochroniarze tego nie zauważyli i nie zareagowali w porę.
- Wszelkie materiały, nagrania z monitoringu zostały przekazane policji - ucina Radlak-Piechowicz.
Na rękach na balustradzie
Policjanci analizują nagrania.
- Z informacji od policjantów, obecnych na miejscu, wynika, że mężczyzna podciągnął się na barierkach, tak jakby podskoczył i utrzymywał się na rękach na balustradzie, ale zamiast opaść z powrotem na podłogę na drugim piętrze, tam gdzie był, przechylił się do przodu i spadł na dziedziniec na parterze - wyjaśnia Ilona Michalczyk.
Autor: mag / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice