Wróciłem z pracy i żona zaskoczyła mnie niespodzianką. Kupiła nam nowe obrączki ze stali chirurgicznej - opowiada 22-letni Mateusz. Założył, ale po 20 minutach poczuł ucisk, palec zaczął puchnąć. Obrączki nie dało się zdjąć. Nie pomogło smarowanie palca mydłem, płynem do mycia naczyń, olejem i masłem. Dopiero strażacy dali radę.
22-letni Mateusz z Sosnowca jest po .ślubie dopiero pół roku. Ale obrączka, noszona na co dzień, szybko zardzewiała, zwłaszcza że mężczyzna pracuje w budowlance. - Nie uderzaliśmy w złoto ani w srebro, nie lubimy błyskotek. Wybraliśmy obrączki ze stali chirurgicznej - wyjaśnia 22-latek.
- W poniedziałek wróciłem z pracy i żona zaskoczyła mnie niespodzianką - opowiada. Kupiła nowe obrączki, z tego samego materiału. Ale - jak przyznaje mężczyzna - "chyba pomyliła rozmiar".
Nie pomogły: mydło, masło, olej, płyn do garów...
Pan Mateusz włożył obrączkę na miejsce starej, ale po 20 minutach poczuł ucisk. Serdeczny palec prawej dłoni zaczął puchnąć i boleć.
- Od razu chciałem ją zdjąć. Niestety się nie udało. Próbowałem na mydło, masło, olej, płyn do garów - wylicza.
Po pół godzinie bezskutecznych prób zadzwonił do straży pożarnej. Sam jest strażakiem ochotnikiem. Nie sądził, że jemu się coś takiego przytrafi i będzie potrzebował interwencji kolegów.
...ani kleszcze do blachy. Dopiero szlifierka elektryczna
- We wtorek o 18.05 dostaliśmy wezwanie dotyczące zaciśniętej obrączki na palcu. Interwencja trwała 51 minut - potwierdza Łukasz Marchewka z Państwowej Straży Pożarnej w Sosnowcu.
Strażacy powtórzyli metody, zastosowane wcześniej przez pana Mateusza. Nic to nie dało. Potem użyli kleszczy do cięcia blachy. Stal nie ustępowała. W końcu sięgnęli po szlifierkę elektryczną.
Obrączkę podważyli od środka śrubokrętami, żeby nie przeciąć palca. Przerywali operację i schładzali skórę dłoni zimną wodą, bo szlifierka szybko się nagrzewała i sypała opiłkami.
- Mamy kilka takich interwencji w roku. Dla nas każde zgłoszenie jest ważne. Usuwanie zaciśniętej obrączki czy pierścionka własnymi, domowymi siłami niejednokrotnie się udaje, ale nie zawsze. Stały ucisk i brak dopływu krwi może uszkodzić strukturę skóry - mówi Marchewka.
- Nigdy nie widziałem takiej precyzji - mówi o pracy strażaków pan Mateusz. - Gdyby nie oni, mogłoby to się dla mnie źle skończyć, zwłaszcza że ten palec miałem już złamany. Życia mi może nie uratowali, ale zdrowie na pewno - podkreśla.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne