Na ulicy pies uwolnił się z obroży i zaatakował właściciela. Potem rzucił się na kobietę, która próbowała pomóc mężczyźnie. Ostatecznie nad psem zapanowała żona właściciela. Prokuratura zdecyduje, czy będą zarzuty.
W poniedziałek po szesnastej policja w Sosnowcu została wezwana do pogryzienia ludzi przez psa rasy amstaff. Wydarzenia rozegrały się na ulicy Starej.
- W pierwszej kolejności pies zaatakował swojego 43-letniego właściciela. W agresywnym szale zaatakował również 30-letnią kobietę, która usiłowała udzielić mężczyźnie pomocy - relacjonuje Sonia Kepper, rzeczniczka policji w Sosnowcu.
W zdarzeniu brał udział jeszcze jeden mężczyzna, który zaparkował nieopodal swoim samochodem. Dzięki temu zaatakowana kobieta mogła schronić się w jego aucie. - Wielkie uszanowania dla tego pana - dodaje policjantka.
Sytuacja była dynamiczna
Sytuacja była bardzo dynamiczna i dopiero prokuratura, po przesłuchaniu świadków ma wyjaśnić szczegóły: dlaczego pies nie miał kagańca, czy był na smyczy i co było przyczyną ataku?
Ze wstępnych ustaleń wynika, że uwolnił się z obroży. Ostatecznie zapanowała nad nim żona 43-latka, która pojawiła się na miejscu.
- Ponad wszelką wątpliwość pies był szczepiony. Według właścicieli ma trzy lata i nigdy wcześniej nie zaatakował człowieka - podkreśla Kepper.
Poszkodowani doznali obrażeń rąk, bardziej ucierpiał właściciel zwierzęcia. Obrażenia nie zagrażają jednak ich życiu. Pies najprawdopodobniej zostanie skierowany na obserwację weterynaryjną.
Według policji, właściciel psa za niezapanowanie nad zwierzęciem, przez co nieumyślnie spowodował obrażenia u 30-latki, może usłyszeć zarzut z Kodeksu karnego. Czy tak się stanie, zdecyduje prokurator.
Autor: mag/ ks / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice