Dwa silne wstrząsy wywołane pracą górników wybudziły w piątek rano mieszkańców kilku śląskich miast. Do tąpnięcia doszło około godziny 4.20 w kopalni Bielszowice w Rudzie Śląskiej. Nikt nie ucierpiał.
Jak podaje Polska Grupa Górnicza, magnitudę pierwszego ze wstrząsów oszacowano na 2,19 stopnia w skali Richtera. Drugi był mocniejszy - jego magnituda sięgnęła 3,26 stopnia. "Oznacza to, że był to jeden z najsilniejszych notowanych na Śląsku wstrząsów górotworu" - informuje PGG.
Wstrząsy były odczuwalne na powierzchni w Rudzie Śląskiej, Katowicach, Chorzowie, Świętochłowicach, a nawet w bardziej oddalonych od kopalni Mysłowicach.
"Były odczuwalne, ale nie wywołały skutków"
Choć wstrząsy wybudziły w piątkowy poranek wielu mieszkańców Górnego Śląska, zdarzenie nie poniosło za sobą poważniejszych skutków.
- Wstrząsy były silnie odczuwalne na powierzchni, natomiast nie wywołały skutków pod ziemią. Pracownikom nic się nie stało, nikt nie odniósł obrażeń - mówi rzecznik prasowy górniczej spółki Tomasz Głogowski.
70 procent wydobycia grozi tąpnięciami
Najsilniejsze wstrząsy górnicze związane są z wyrównaniem naprężeń w ziemi, wywołanych kumulowaniem się wpływów prowadzenia wydobycia i naprężeń naturalnych. Najczęściej obserwuje się je w okolicy uskoków tektonicznych. W Polsce całość wydobycia rud miedzi i ok. 70 proc. wydobycia węgla kamiennego prowadzone jest w warunkach zagrożenia tąpaniami, czyli podziemnymi wstrząsami, wyrządzającymi szkody w wyrobiskach lub na powierzchni.
Kopalnia Bielszowice w Rudzie Śląskiej zagrożona jest wszelkimi typami podziemnych zagrożeń, wśród których najważniejsze to obecność uskoku tektonicznego oraz wieloletnia eksploatacja. Węgiel na terenie Rudy jest wydobywany od około 200 lat. W 2003 roku właśnie z powodu tąpnięcia w sąsiadującej z Bielszowicami kopalni Pokój (obecnie przeznaczonej do likwidacji) życie straciło czterech górników. Eksperci uznali, że tragedii nie dało się przewidzieć ze względu na nieprzewidywalność samych wstrząsów.
Źródło: PAP, PGG
Źródło zdjęcia głównego: TVN24