Poznali się w więzieniu. Na wolności - jak ustaliła prokuratura - porywali ludzi. Nieprzypadkowych: najpierw ich śledzili, gdzie mieszkają, co posiadają, jakie mają codzienne zwyczaje. Wreszcie wychodzili na drogę w przebraniu policjanta, zatrzymywali upatrzoną osobę do kontroli i zawozili do wynajętego pomieszczenia. W ciągu trzech lat "zarobili" w ten sposób 4,5 miliona złotych.
Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Katowicach skierował do sądu akt oskarżenia przeciwko sprawcom czterech uprowadzeń ludzi. Grzegorz P., Janusz C, Sławomir G. i Jacek S. odpowiedzą za udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz dokonywanie porwań dla okupu.
Ostatnie porwanie
13 listopada 2017 roku. 43-letnia kobieta z Bielska-Białej zostaje zatrzymana do kontroli drogowej przez trzy zamaskowane osoby w policyjnych mundurach. Nie wie, że to przebierańcy. Obezwładniają kobietę, a następnie przewożą do jednego z domów w Bielsku.
Tego samego dnia porywacze wysyłają do rodziny ofiary wiadomość z żądaniem okupu. Mąż, według ustaleń Polskiej Agencji Prasowej, która powołała się na policjanta znającego sprawę, to biznesmen. Porywacze mieli zażądać za żonę dużej kwoty. 1,2 miliona euro - uściśliło RMF.
Radio dowiedziało się także, że mąż porwanej to prezes giełdowej spółki ze Śląska.
Uwolnienie
Do akcji wkraczają Policjanci z Centralnego Biura Śledczego Policji i Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach. Cel: uwolnić kobietę i zatrzymać sprawców. Utworzona specjalna grupa dowodzona przez CBŚP składa się z najbardziej doświadczonych policjantów, specjalizujących się w takich sprawach.
Oprócz policjantów z CBŚP i KWP w Katowicach, w akcji biorą udział także policjanci z Komendy Głównej Policji, Komend Wojewódzkich Policji z Opola, z Krakowa, z Kielc, z Wrocławia, z Radomia oraz funkcjonariusze straży granicznej. Od początku w sprawę zaangażowani są prokuratorzy ze Śląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej.
W sumie około dwustu policjantów.
Priorytetem śledczych jest powrót kobiety do domu. Bliska rodzina przekazuje porywaczom żądaną kwotę i kobieta po czterech dniach zostaje uwolniona.
Policjanci natomiast ukierunkowują działania na zatrzymanie sprawców. Szybko okazuje się, że związek z porwaniem mają dwaj mieszkańcy województwa śląskiego w wieku 36 i 52 lat. Obaj zostają zatrzymani przy wsparciu śląskich antyterrorystów. Za trzecim z porywaczy - 43-latkiem - zostaje wydany list gończy. Zatrzymują go w Ustroniu. To szef gangu. Na koniec jeszcze taranuje radiowóz.
Oskarżenie
Prokuratura krajowa już w listopadzie 2017 roku ujawniła, że wszyscy sprawcy porwania, Grzegorz P, Janusz C. i Sławomir G. byli wcześniej znani policji z innych przestępstw, takich jak pobicia, rozboje, obrót narkotykami.
Podczas przeszukań mieszkań zatrzymanych oraz wynajętego domu, w którym, jak się okazało, przetrzymywana była kobieta, policjanci znaleźli hełmy, kominiarki oraz odzież imitującą policyjny mundur, a także telefony, z których korzystali zatrzymani. W garażu na terenie posesji znajdował się samochód, którym - jak wynika z przeprowadzonych analiz - przewożona była porwana.
Policjanci odzyskali również część pieniędzy z okupu, które ukrywał 43-latek.
- Zatrzymanie porywaczy było niezwykle profesjonalną akcją grupy niemal 200 policjantów. Efekt tej pracy to ponad 1000 zabezpieczonych śladów - mówił wtedy na konferencji prasowej Jarosław Szymczyk, Komendant Główny Policji.
Z dzisiejszego komunikatu Prokuratury Krajowej wynika, że porywaczy było czterech i 43-letnia żona biznesmena nie była ich jedynym celem.
Jak ustalili śledczy, oskarżeni poznali się w zakładzie karnym. Grupę przestępczą założył i kierował nią Grzegorz P. W latach 2014-2017 na terenie Podbeskidzia - w Bielsku-Białej i okolicach - rozpoczęli typowanie osób, które wybierali jako ofiary uprowadzeń. Śledzili je, sprawdzali miejsca zamieszkania, stan majątkowy, codzienne zwyczaje.
Na czas negocjacji z rodzinami ofiar wynajmowali specjalnie przystosowane mieszkania i pomieszczenia, w których przetrzymywali zakładników.
Prokuratorzy ustalili, że członkowie grupy dokonując uprowadzeń posługiwali się metodą „na policjanta”, zatrzymując ofiary do fikcyjnej kontroli drogowej. Używali przy tym atrapy broni palnej oraz przebrania w mundury policyjne. W ten sposób doprowadzili do porwania czterech osób osiągając okup w łącznej wysokości ponad 4,5 miliona złotych.
W toku śledztwa prokuratorzy w wyniku zatrzymania sprawców ostatniego uprowadzenia z listopada 2017 roku zdołali odzyskać kwotę okopu w wysokości ponad 2,8 miliona zł.
W trakcie postępowania oskarżeni ostatecznie przyznali się do popełnienia zarzuconych im czynów z artykułu 258 paragraf 1 kodeksu karnego oraz 252 paragraf 1 kodeksu karnego, w tym także do innych przestępstw takich jak rozboje, posługiwanie się dokumentami stwierdzającymi tożsamość innej osoby oraz posiadania narkotyków.
Oskarżonym grozi kara pozbawiania wolności od trzech lat.
Autor: mag/gp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Śląska policja