Katowicki sąd uniewinnił w piątek Jacka D., uznawanego za jednego z najbogatszych Polaków, od zarzutów dotyczących handlu ziemią, przekazaną Kościołowi przez Komisję Majątkową. Taki sam wyrok zapadł wobec pozostałych sześciu oskarżonych osób – członków rodziny D. "Zdeptano dobre imię i honor naszej rodziny" - głosi oświadczenie rodziny D.
Wyrok zapadł przed sądem okręgowym w Katowicach. Podczas jego ogłoszenia, na sali nie było oskarżonych - nie stawili się w sądzie. Wyrok jest nieprawomocny.
Proces ruszył 3 lata temu
Obrona domagała się uniewinnienia oskarżonych, uważając zarzuty z aktu oskarżenia za całkowicie bezzasadne. Prokurator wniósł o wymierzenie oskarżonym kar więzienia w zawieszeniu, orzeczenie przepadku nabytych gruntów i grzywny.
Proces ruszył w kwietniu 2012 r. Prokuratura zarzucała oskarżonym nabywanie ziemi, zwróconej Kościołowi przez Komisję Majątkową, z naruszeniem prawa pierwokupu. Chodzi łącznie o ok. 1000 ha. Według oskarżenia, wyłudzali oni poświadczenie nieprawdy poprzez uzyskiwanie dokumentów, które miałyby stwierdzać, że mieszkają pod określonym adresem.
Było to konieczne, aby w myśl Ustawy o kształtowaniu ustroju rolnego nabyć status rolnika indywidualnego, co w konsekwencji powodowało, że osoby te mogły nabywać nieruchomości rolne z pominięciem osób uprawnionych, czyli dzierżawców nieruchomości lub Agencji Nieruchomości Rolnych, którym przysługiwało prawo pierwokupu - wskazała prokuratura.
"Zdeptano dobre imię i honor naszej rodziny"
"Satysfakcji z rzetelnej pracy Sądu i uniewinniającego wyroku towarzyszą gorzkie refleksje związane z samym oskarżeniem i jego skutkami. W efekcie postawionych zarzutów zdeptano dobre imię i honor naszej rodziny, a także poddano w wątpliwość naszą reputację jako przedsiębiorców" – napisał w oświadczeniu biznesmen Jacek D., po uniewinniającym wyroku katowickiego sądu.
Oświadczenie to rozesłano do mediów jeszcze w trakcie podawania ustnych motywów orzeczenia przez sędziego Romana Kubisia. Jacek D. wydał je w imieniu swoim i całej rodziny.
"Obserwowało to ponad 30 tysięcy członków rodzin pracowników zatrudnionych w naszych firmach. Fałszywy i całkowicie zniekształcony oskarżeniami obraz oglądali także nasi partnerzy biznesowi. Dzisiaj swoją powagą Sąd potwierdził, że wartości, którymi kierujemy się w życiu i w pracy są autentyczne" – dodał przedsiębiorca.
Oświadczył, że on i członkowie jego rodziny uważają się za pokrzywdzonych przez oskarżycieli, ale nie zamierzają podejmować kroków, by osiągnąć "osobistą satysfakcję".
"Korzystając z dostępnego nam zaplecza, będziemy szukać sposobów na wsparcie praworządności w Polsce, by przyczynić się do zmniejszenia w przyszłości strat polskiej gospodarki wynikających z niewłaściwego działania organów państwa" – zaznaczył D. i podziękował wszystkim tym, którzy nie zwątpili w niewinność oskarżonych.
Będzie apelacja?
Prokurator oskarżający Jacka D. i członków jego rodziny o nieprawidłowości w handlu kościelną ziemią nie zgadza się z uniewinniającym wyrokiem katowickiego sądu. Prok. Radosław Woźniak powiedział dziennikarzom, że dokonana przez sąd ocena stawianych oskarżonym zarzutów była w jego ocenie "twórcza i nowatorska". Wyraził przekonanie, że zostanie złożona apelacja.
Jeden z obrońców w procesie, mec. Jacek Dubois ocenił z kolei, że zatriumfowała sprawiedliwość. - To sukces wymiaru sprawiedliwości - powiedział dziennikarzom adwokat. Dodał, że jest pod wrażaniem pracy katowickiego sądu, który według niego bardzo skrupulatnie zbadał sprawę i prawidłowo ocenił dowody.
Obrona: zarzuty były bezzasadne
Zdaniem obrony, prokuratorskie zarzuty były całkowicie bezzasadne. W opinii przemawiających w miniony wtorek przed sądem adwokatów, ich klienci nie popełnili żadnego przestępstwa, a akt oskarżenia zawiera błędy logiczne i prawne.
Mec. Karolina Grabczyk-Jermak dowodziła, że trudno wymagać, by dana osoba stale zamieszkiwała w miejscu zameldowania. W ten sposób odniosła się do stanowiska prokuratury – że oskarżeni w rzeczywistości nie mieszkali w miejscowościach, w których się zameldowali, a zrobili to jedynie po to, by móc kupić ziemię. Adwokat dowodziła, że jej klient mieszkał w miejscowości, w której kupił ziemię, co potwierdzili świadkowie, choć nie przebywał tam przez cały czas.
Adwokaci w swych wystąpieniach powtarzali, że nie da się przywłaszczyć prawa pierwokupu, a jedynie pominąć je. - Nikt nikomu nie odebrał prawa pierwokupu - podkreśliła mec. Beata Czechowicz i dodała, że znamienne jest, iż nikt nie wystąpił w tej sprawie na drogę cywilną.
Sporą część swego wystąpienia poświęciła zarzutowi prania brudnych pieniędzy – tak prokuratura zakwalifikowała obrót kupowanymi od Kościoła nieruchomościami pomiędzy oskarżonymi. Adwokat dowodziła, że ten zarzut jest całkowicie bezzasadny. - Nie można mówić o popełnieniu tzw. przestępstwa bazowego, nie było żadnego przywłaszczenia prawa pierwokupu ani korzyści z przestępstwa - wyliczała.
Zarzuty godziły w dobre imię rodziny?
Mec. Czechowicz wyraziła opinię, że przedstawienie prokuratorskich zarzutów godzi w dobre imię rodziny D., jej cześć i honor. Adwokat przypomniała, że Jacek D. i członkowie jego rodziny prowadzą biznes uznany w kraju i za granicą (należące do nich firmy produkują maszyny i urządzenia górnicze), dając wiele miejsc pracy.
Domaganie się przez prokuraturę zwrotu ziemi adwokat określiła jako "zamach" na ich własność. Według jej wyliczeń, prokurator domaga się od oskarżonych ponad 14 mln zł grzywien i zwrotu majątku o wartości 23 mln zł. Adwokat Jacek Pałka mówił wręcz o chęci "okradzenia" rodziny D. z majątku. Obrońcy wskazywali, że wniosek o przepadek kupowanych nieruchomości na rzecz Skarbu Państwa oznacza de facto unieważnienie decyzji Komisji Majątkowej i nacjonalizację mienia kościelnego.
Prokurator żądał 4,5 mln grzywny dla Jacka D.
Prokurator Radosław Woźniak zażądał wymierzenia oskarżonym kar więzienia w zawieszeniu, grzywien oraz przepadku kupionej od instytucji kościelnych ziemi, jako mienia pochodzącego z przestępstwa. Najsurowszej kary - dwóch lat pozbawienia wolności i 4,5 mln zł grzywny - oskarżyciel zażądał dla Jacka D.
Prokuratura przyjęła, że w konsekwencji pominięcia prawa pierwokupu, oskarżeni przywłaszczali prawa majątkowe do ziemi. Następnie nabyte w ten sposób nieruchomości sprzedawano lub darowano oskarżonym. Zdaniem prokuratury, celem obrotu nieruchomościami było ukrycie, że pochodzą one z przestępstwa. Dlatego oskarżonym zarzucono też pranie brudnych pieniędzy.
Jacek D. kupował ziemię za pośrednictwem Marka P., b. pełnomocnika instytucji kościelnych w sprawach toczących się przed Komisją Majątkową. Nabywano nieruchomości od Archidiecezji Katowickiej oraz Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie.
Wznowiony przewód sądowy
Katowicki proces rozpoczął się w kwietniu 2012 r. Sprawa miała zakończyć się już jesienią ubiegłego roku, jednak po wygłoszeniu mowy prokuratora, sąd postanowił wznowić przewód sądowy, by wyjaśnić jeszcze niektóre kwestie.
Przed gliwickim sądem zakończył się niedawno proces cywilny, jaki wytoczyła rolnikowi spod Gliwic Aleksandrowi Czyżowiczowi jedna z oskarżonych w sprawie karnej Hanna W. - córka Jacka D. Domagała się ona wydania 55 ha dzierżawionej przez Czyżowicza ziemi, kupionej w 2008 r. od Towarzystwa Pomocy dla Bezdomnych im. św. Brata Alberta w Krakowie przez rodzinę Jacka D.
Sąd prawomocnie uznał, że Czyżowicz nie musi wydawać nieruchomości, umowy kupna gruntów uznał za nieważne i oddalił powództwo Hanny W. Według sądu, Hanna W. i jej poprzednicy nabywali nieruchomości w złej wierze, a niezawiadomienie dzierżawców o kupnie ziemi skutkowało nieważnością umów. Zdaniem sądu, W. nigdy nie była właścicielką nieruchomości i nie miała prawa występować w procesie w charakterze powódki.
Od decyzji Komisji Majątkowej nie przysługiwały odwołania
Komisja Majątkowa, która przestała istnieć na początku marca 2011 r., przez przeszło 20 lat decydowała o zwrocie Kościołowi katolickiemu nieruchomości Skarbu Państwa. Od jej orzeczeń nie przysługiwały odwołania.
Komisja od 1989 r. przekazała stronie kościelnej ponad 65,5 tys. ha i 143,5 mln zł rekompensat. Rozpoznała ponad 2,8 tys. wniosków. Według mediów, wartość zwróconego majątku sięgała 5 mld zł.
Decyzja o likwidacji Komisji miała związek z krytyką jej działalności: media podawały, że nie weryfikowano wycen gruntów przedstawianych przez rzeczoznawców Kościoła - miały być zaniżane.
Wyrok zapadł przed sądem okręgowym w Katowicach:
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: NS / Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24