Kamery na placu manewrowym zarejestrowały moment tragedii - śmiertelne potrącenie egzaminatora. Ale śledczy dogłębnie przeanalizują materiał dowodowy, zanim wskażą winnych. - Jeśli okaże się, że samochód, który prowadziła 68-letnia kobieta, był sprawny technicznie, prawdopodobnie ona usłyszy zarzuty - mówi prokurator.
To była bardzo nietypowa sytuacja, prawdopodobnie wcześniej nie zdarzyła się w Polsce. 68-letnia kobieta w trakcie egzaminu na prawo jazdy na placu manewrowym potrąciła śmiertelnie Łukasza O., 35-letniego egzaminatora.
Zdarzenie trudno zakwalifikować jako wypadek drogowy, ponieważ nie doszło do niego na drodze w rozumieniu Prawa o ruchu drogowym, a kierująca nie była kierowcą. - To było prawdopodobnie jej pierwsze podejście do zdobycia prawa jazdy - mówi Barbara Drewniok, zastępca prokuratora rejonowego w Rybniku.
Postępowanie prowadzone jest z artykułu 177. Jednak nie przeciwko osobie, tylko w sprawie.
Chociaż do tragedii doszło 24 czerwca, nikt jeszcze w tej sprawie nie usłyszał zarzutów i - jak mówi Drewniok - nie nastąpi to w ciągu najbliższych dni.
68-latka nie została przesłuchana zaraz po wypadku.
- Nie pozwalał na to jej stan psychiczny. Nie było też konieczności zatrzymania jej, nie było obaw do ucieczki czy zacierania śladów - mówi prokurator.
Jak dodaje, o ewentualnych zarzutach przesądzi gromadzony materiał dowodowy. Dopiero wtedy 68-latka zostanie wezwana na przesłuchanie. - Nie ma sensu przesłuchiwać jej teraz w charakterze świadka, skoro niewykluczone jest, że będzie musiała zostać przesłuchiwana jako podejrzana - mówi Drewniok.
Próbował uciec
Materiał dowodowy to nagrania z kamerek na placu manewrowym oraz w samochodzie, który prowadziła 68-latka. Wiadomo, że była w aucie sama i że jest to zgodne z przepisami.
Śmiertelnie potrącony Łukasz O. nie egzaminował w tym czasie 68-latki, tylko inną osobę. Media podawały, cytując znajomych zmarłego egzaminatora, że już wyjeżdżał z placu manewrowego na dalszą część egzaminu po mieście. Ale zauważył, że 68-latka zjechała ze swojego pasa. Wysiadł, by jej pomachać, żeby się zatrzymała. Wtedy zginął.
- Do potrącenia doszło na tak zwanym terenie neutralnym, nie na pasie do wykonywania manewrów - mówi Barbara Drewniok. - Trudno powiedzieć, dlaczego egzaminator wysiadł z samochodu, czy próbował zatrzymać 68-latkę, ale na nagraniu faktycznie widać, że wysiada z innego auta egzaminacyjnego. Tuż po tym został potrącony, to były ułamki sekundy. Widząc pędzący w swoją stronę samochód, próbował uciec w bok, ale nie zdążył.
By ustalić, co się stało, śledczy przesłuchają osobę, którą tuż przed tragedią egzaminował 35-latek. 68-latka mogła go widzieć, ale - jak dowiedzieliśmy się wcześniej od osób związanych z rybnickim WORD - prawdopodobnie pomyliła pedał gazu z hamulcem.
Przesłuchani zostaną także jej egzaminator oraz instruktor, który ją szkolił. Zabezpieczono dokumentację z egzaminu i szkolenia.
Przebadany ma być samochód, którym 68-latka potrąciła egzaminatora - by wykluczyć ewentualną awarię.
Drewniok: - Jeśli okaże się, że był sprawny, 68-latka prawdopodobnie usłyszy zarzuty.
Zaznacza jednak, że "z uwagi na to, ze sytuacja jest nietypowa, materiał dowodowy musi być dogłębnie i rozważnie przeanalizowany". Śledczy muszą mieć pewność, że to 68-latka ponosi odpowiedzialność za wypadek, że nie przyczyniły się do niego inne osoby.
"Nigdzie panią nie poganiam"
Łukasz O. był z Łazisk Górnych. W sobotę został tam pochowany. Znajomi w mediach społecznościowych wspominają go jako "wspaniałego pedagoga", "niesamowicie dobrego nauczyciela", z "niebywale ludzkim podejściem do człowieka". Zanim zaczął szkolić z jazdy, uczył dzieci matematyki. Nauka jazdy była jego marzeniem, zdobył wszystkie kwalifikacje uprawniające do egzaminowania jazdy autobusami, ciężarówkami, a ostatnio motocyklami.
Martyna z Czerwionki-Leszczyny: Miałam z panem Łukaszem egzamin na prawo jazdy i pamiętam jak dziś, jak powtarzał mi: powoli, nigdzie Panią nie poganiam. Ten brak stresu, gdy mnie egzaminował. Pozytywny, miły człowiek.
Autor: mag/gp / Źródło: TVN 24 Katowice