25 osób oskarżonych i setki tomów akt. Przed Sądem Okręgowym w Katowicach ruszył proces w sprawie korupcji w górnictwie. To największa tego typu sprawa, która znalazła finał w sądzie. Wśród oskarżonych są m.in. byli prezesi spółek węglowych i byli dyrektorzy kopalń.
Według prokuratury, oskarżeni przyjęli ponad 3 mln zł łapówek w zamian za to, że preferowali niektóre firmy kooperujące z górnictwem. Grozi im za to do 10 lat więzienia. Akt oskarżenia liczy niemal 700 stron.
Prokurator Konrad Rogowski rozpoczął w czwartek odczytywanie aktu oskarżenia. Dokument jest na tyle obszerny, że sąd zdecydował, by prokurator odczytał wyłącznie zarzuty, bez ich uzasadnienia. Takiemu rozwiązaniu sprzeciwili się niektórzy adwokaci, którzy chcieli także przełożenia odczytywania dokumentu na piątek. Sąd jednak nie wyraził na to zgody.
Sprawy formalne
Zanim otwarty został przewód sądowy, przez dwie godziny rozstrzygane były sprawy formalne. Prawie wszyscy oskarżeni i ich obrońcy sprzeciwiali się wydaniu mediom zgody na rejestrację procesu. Tylko były wiceprezydent Zabrza, Adam K. stwierdził, że zgadza się na to, bo w mediach „już dostał wyrok”. Jeden z obrońców zauważył, że część oskarżonych nadal pełni eksponowane stanowiska i zezwolenie na rejestrację może naruszać ich dobra osobiste. Niektórzy adwokaci zarzucili zaś dziennikarzom brak rzetelności w pisaniu o tej sprawie. Wniosek mediów o rejestrację poparł z kolei prokurator Konrad Rogowski. Uzasadnił to tym, że obowiązek rzetelności odnosi się także do adwokatów. Według oskarżyciela, jeden z obrońców nie zastosował się do tej zasady, wypowiadając się o niej ostatnio dla prasy.
Społeczeństwo ma prawo wiedzieć
Prokurator Rogowski odniósł się do zarzutów obrony, która twierdzi, że zgromadzone w tej sprawie dowody są wątłe. – Ja się dowodów nie wstydzę – powiedział. Stwierdził także, że społeczeństwo powinno dowiedzieć się, co dzieje się w branży górniczej. – To hermetyczne środowisko, w którym wszystko dzieje się w zamkniętym kręgu. Może czas, żeby je przewietrzyć – podkreślił oskarżyciel.
Sąd ostatecznie zgodził się na rejestrację procesu przez media, z pewnymi ograniczeniami, dotyczącymi m.in. przesłuchań świadków. Sędzia Monika Szylo argumentowała, że przemawia za tym ważny interes społeczny.
Zaczęło się kilka lat temu
Prokuratorskie postępowanie rozpoczęło się w 2008 r. od zawiadomienia o przestępstwie złożonego przez Andrzeja B. - współwłaściciela jednej z firm, zajmujących się sprzedażą towarów i świadczeniem usług na rzecz kopalń. Zdecydował się wówczas pójść do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego po tym, jak poróżnił się ze wspólnikiem, Antonim G. W procesie zostanie przesłuchany jako świadek. Obok Antoniego G., któremu śledczy zarzucają wręczenie 3 mln zł, przed sądem za wręczenie korzyści majątkowej odpowiada też jego syn, Andrzej G., który miał własną firmę.
Pozostałe 23 osoby odpowiedzą za przyjmowanie łapówek w kwotach od dwóch do ponad 500 tys. zł w zamian za preferowanie firmy należącej do B. i G. w procedurach przetargowych. Postawione im zarzuty dotyczą lat 2003-2008 i funkcji, które te osoby pełniły w tamtym okresie - dyrektorów kopalń lub pracowników spółek węglowych.
Ława oskarżonych
Na ławie oskarżonych zasiada m.in. były prezes Kompanii Węglowej, Maksymilian K. Według prokuratury, przyjął on 300 tys. zł łapówek. Jego następca na tym stanowisku, Mirosław K. został oskarżony o przyjęcie 16,5 tys. zł, były prezes Jastrzębskiej Spółki Węglowej Leszek J. - 600 tys. zł, a Stanisław G. - były prezes Katowickiego Holdingu Węglowego - 186 tys. zł.
Wśród oskarżonych jest też były dyrektor kopalni Szczygłowice, Adam K. To późniejszy wiceprezydent Zabrza, któremu zarzucono, że w latach 2004-2008 przyjął 109 tys. zł łapówek. Na ławie oskarżonych zasiadł także były dyrektor kopalni Staszic, Janusz S. (528 tys. zł) i były dyrektor kopalni Wieczorek, Artur K. (56 tys. zł). Z kolei były dyrektor kopalni Zofiówka, Czesław K. przyjął – zdaniem prokuratury – 25 tys. zł, a Krzysztof O., były dyrektor kopalni Krupiński 8,5 tys. zł. Zbigniew C., były dyrektor kopalni Borynia został oskarżony o przyjęcie 6,5 tys. zł, a i kilku pracowników biura zarządu JSW kwoty od 70 do 300 tys. zł.
2 osoby się przyznały
Kolejna rozprawa odbędzie się w piątek. Prokurator ma wówczas kontynuować odczytywanie aktu oskarżenia. Oskarżeni mogą spędzić za kratkami najbliższe 10 lat. Dwie spośród biorących łapówki osób przyznały się do tego podczas śledztwa. Pozostali oskarżeni nie przyznali się do zarzutów.
Autor: NS / Źródło: PAP, TVN 24 Katowice