28-latek poniżał i bił bezdomnego mężczyznę na ulicy w biały dzień. Jego kolega to nagrywał. Filmy przypadkiem obejrzeli policjanci. Oburzali się na brak reakcji przechodniów na znęcanie. Według prokuratora generalnego śledczy nie zareagowali tak, jak trzeba. Zbigniew Ziobro odwołał już prokuratora rejonowego i jego zastępcę za to, że nie zastosowali aresztu tymczasowego wobec podejrzanego.
Teraz Prokuratura Rejonowa w Rudzie Śląskiej wystąpiła z wnioskiem o trzymiesięczny areszt tymczasowy wobec Mariusza B., sprawcy brutalnego ataku na bezdomnego mężczyznę. Usłyszał też cięższe zarzuty: znęcania się fizycznego i psychicznego nad osobą nieporadną oraz grożenia jej pozbawieniem życia w celu zmuszenia do zmiany obciążających go zeznań, za co grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Sąd przychylił się do wniosku o areszt.
Prokurator rejonowy i jego zastępca, którzy wcześniej wnioskowali tylko o dozór policyjny i stracili stanowiska, zarzucali podejrzanemu łagodniejsze czyny: naruszenie czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia na okres krótszy niż siedem dni i zmuszania do określonego zachowania, które zagrożone są karą do lat trzech.
Brutalne filmiki
Te dowody to dwa brutalne filmiki nagrane dzień po dniu, 10 i 11 maja, wczesnym popołudniem między godzinami 13 a 15 na przystanku autobusowym "Szpital Bielszowice" w centrum Rudy. Widzimy, jak 28-latek znęca się nad innym mężczyzną.
Ciozak: - Publikujemy te filmiki, żeby pokazać ludziom, że dzieją się takie rzeczy i nikt nie reaguje. Tam są domy, widać z okien to miejsce, szpital tam jest. Na filmikach widać i słychać, że ludzie przejeżdżali, przechodzili, ktoś mówi "zostaw go". Ale nikt nie wyciągnął telefonu, żeby zadzwonić na policję. Wystarczyło powiedzieć: "ktoś na przystanku bije innego, do widzenia". Anonimowo. I byśmy zareagowali. Ale nie dostaliśmy żadnego zgłoszenia.
Na pierwszym filmiku 28-latek każe mężczyźnie, siedzącemu na przystanku klękać i przepraszać.
- Na kolana. Mów. Żeby to było widać. Mów.
Mężczyzna klęka z trudem, mówi "przepraszam" i siada. Wtedy agresor każe mu to zrobić jeszcze raz.
Na drugim filmie, nakręconym kolejnego dnia, 28-latek i jego ofiara spotykają się w tym samym miejscu ponownie. 28-latek okłada mężczyznę pięściami, kopie. Ofiara ucieka, sprawca goni go wokół przystanku, dopada, znowu bije, przewraca na jezdnię. Katowany mężczyzna cały czas przeraźliwe krzyczy.
Drugi film nagrywany jest telefonem sprawcy przez kogoś innego, kto stoi po drugiej stronie ulicy. Pytamy policję, czy "operator" będzie odpowiadał za udział w przestępstwie bądź nieudzielenie pomocy. - Sprawa jest dopiero na początkowym etapie - odpowiada Arkadiusz Ciozak.
Policjanci dotarli do ofiary. To 56-letni bezdomny, który, jak mówi Ciozak, często przesiaduje na przystanku, na którym został pobity. Jest znany w dzielnicy.
- Nie miał poważnych obrażeń i nie zgłosił pobicia na policji - mówi rzecznik.
Dlaczego 28-latek go pobił?
Ciozak: - Wyjaśnił, że denerwowało go, że tamten mężczyzna zbiera butelki na dzielnicy i oddaje je do sklepu. Dla mnie to abstrakcyjne tłumaczenie.
Narazili bezdomnego na kolejne ataki
Na polecenie prokuratora regionalnego w Katowicach przeprowadzono analizę postępowania przeciwko 28-letniemu Mariuszowi B., z której wynikło, że w sprawie podjęto szereg błędnych decyzji procesowych.
- Błędnie przedstawiono podejrzanemu zarzut naruszenia czynności narządu ciała lub rozstrój zdrowia na okres krótszy niż siedem dni, mimo że Mariusz B. zadawał z dużą siłą pokrzywdzonemu uderzenia w głowę w sposób niezwykle agresywny, a także rzucił go na jezdnię, po której poruszały się samochody, nie licząc się z tym, że może on utracić życie - wskazano.
Dodano również, że w sprawie nie skierowano wniosku o areszt tymczasowy, uzasadniając tę decyzję ustabilizowanym trybem życia podejrzanego i brakiem obaw, że mógłby ukrywać się przed organami ścigania. - Tymczasem podejrzany był osobą wielokrotnie karaną i poszukiwaną listami gończymi w związku z nieodbyciem kar pozbawienia wolności o łącznej długości ponad dwóch lat - podkreślono.
- Bezzasadnie przyjęto również, że Mariusz B. na wolności nie będzie wpływał na pokrzywdzonego. Podejrzany nie wahał się bić go bez żadnego powodu. Zatem ryzyko, że mógłby ponownie zaatakować pokrzywdzonego w celu wymuszenia zmiany zeznań, należy ocenić jako niezwykle wysokie - zaznaczono.
W ocenie Prokuratora Generalnego prokuratorzy dopuścili się błędów proceduralnych, które "skutkowały brakiem wniosku o areszt dla niebezpiecznego bandyty i narażeniem pokrzywdzonego na kolejne bezprawne ataki".
Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: śląska policja