Historia z mrożącego krew w żyłach filmiku nie skończyła się dobrze. Pasażerka motocykla, która spadła w czasie jazdy, po kilku godzinach trafiła ponownie do szpitala z krwiakiem mózgu. Jest doświadczoną motocyklistką. Ma żal do kierowcy motoru, policji, szpitala i świadka wypadku - kierowcy ciężarówki. O tym, co się stało, opowiedziała portalowi bielskiedrogi.pl.
W pewnym momencie motor znika z pola widzenia kamerki przed ciężarówką.
Nagle ciężarówka zwalnia, włączając światła postojowe.
Po chwili z lewej strony, przy barierach energochłonnych na zielonym pasie między jezdniami obiektyw kamerki wyłapuje leżącą postać. To pasażerka motocykla.
Przeżyła, chociaż nie skończyło się tak dobrze, jak zapewniała w pierwszym komunikacie policja, czyli drobnymi otarciami. Kobieta po badaniu w szpitalu w Bielsku-Białej faktycznie została wypisana do domu, ale po kilku godzinach wróciła do szpitala w Tychach z krwiakiem mózgu.
- Zostałam potraktowana strasznie źle. Policjanci całkowicie olali ten filmik i wzięli pod uwagę tylko słowa kierowcy motocykla, że się w ogóle nie trzymałam, a trzymałam się cały czas - 27-letnia mieszkanka małej miejscowości spod Częstochowy opowiedziała w rozmowie z portalem bielskiedrogi.pl.
"Parkuje motor, a babka leży, wstyd"
Czy na wideo widać, że pasażerka trzymała się kierowcy? Trudno dostrzec, że kierowca w ogóle jedzie "z plecakiem" (pasażer w slangu motocyklistów), bo pasażerka porusza się jak kierowca, przechylają się w tę samą stronę, co jej zdaniem ma świadczyć o tym, że jest doświadczoną użytkowniczką motoru. Nie tylko jako osoba z tyłu, od pięciu lat również kieruje, ma "pięćsetkę" (jednoślad o pojemności 500 ccm).
Chłopak, z którym jechała, był jej kolegą. - Myślałam, że wziął za mnie odpowiedzialność. Wsiadając na motor, pasażer oddaje kierowcy całe życie, ufa mu. Ja, wioząc osobę z tyłu, nie patrzę na siebie czy na motocykl, osoba z tyłu jest najważniejsza - przekonywała portal 27-latka.
Jak twierdzi, kolega zerwał z nią kontakt. Nie interesuje się jej stanem zdrowia. - Nie dostałam od niego żadnej pomocy, a przecież przyczynił się do tego, że moje życie zmieniło się o 200 stopni - mówi kobieta.
Wróćmy do filmu: od momentu, kiedy w kadrze pojawia się leżąca na pasie zieleni pasażerka do momentu, kiedy kierowca rusza jej na ratunek mija 11 sekund. Przez ten czas kolega zajmuje się ustawianiem motoru, najpierw na poboczu, potem na jezdni. - Najważniejsze jest, żeby stał na powierzchni twardej, nie na błocie, żeby się nie przewrócił - komentuje gorzko pasażerka.
Nie umknęło to uwadze forumowiczów: Masakra motor ważniejszy, szok, a babka leży, wstyd - napisała Barbara.
Pasażerkę jednak zabolały inne komentarze, że spadła, bo pewnie robiła sobie selfie itp.
Ma też żal do kierowcy ciężarówki, który nie zatrzymał się, a mógł widzieć najwięcej, co się stało.
"Przesłuchujemy świadków"
Policja przyjęła wstępnie, że do wypadku drogowego doszło w niewyjaśnionych okolicznościach, ale postępowanie trwa.
- Kierowca ciężarówki zostanie wkrótce przesłuchany - mówi tvn24.pl Elwira Jurasz, rzeczniczka policji w Bielsku Białej.
Czy to oznacza, że śledczy dotarli do niego po numerach rejestracyjnych i udało im się nawiązać z nim kontakt? - Nie ujawniamy szczegółów, przesłuchujemy świadków i po zgromadzeniu materiału dowodowego, jeśli okaże się, że ktoś zawinił, poniesie odpowiedzialność - odpowiada Jurasz.
Do wypadku doszło ponad trzy tygodnie temu. Dokładnie 6 maja około godz. 14.10 na wysokości restauracji Czarda Grill - okoliczności są istotne, bo policja wciąż liczy na odzew bezpośrednich świadków.
Powołany został również biegły lekarz do oceny obrażeń pasażerki.
"Gdzie są moje skarpetki"
- W szpitalu mówiłam głupie rzeczy, pytałam, gdzie są moje skarpetki - opowiada portalowi 27-latka. Była to dziwna troska, zwłaszcza że kobieta straciła kask i odzież na motor o wartości 4 tys. zł, wszystko popękało i podarło się w trakcie upadku.
Mimo to po tomografii komputerowej bez kontrastu została wypisana do domu, ale nie pamięta, jak tam dotarła. - Podobno zadzwoniłam po siostrę. Wypadek był w sobotę, a ja zaczęłam kojarzyć dopiero we wtorek - mówi.
W niedzielę bardzo bolała ją głowa. Rodzina zawiozła ją do szpitala w Tychach, okazało się, że ma krwiaka mózgu. Miała także skręcone kręgi szyjne i prawdopodobnie zerwane wiązadło w kolanie.
Wróciła do domu po 10 dniach, ale dotąd muszą się nią opiekować rodzice. Leczy się u ortopedy i neurologa.
- Kocham adrenalinę, kocham, jak dzieje się coś szybkiego wokół mnie, ale będę musiała życie przystopować. Ten wypadek siadł mi na psychice, a jeszcze do tego komentarze ludzi, którzy nie widzieli, co się stało.
Autor: mag/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: bielskiedrogi.pl