Marcin S. z Zabrza zaginął 12 kwietnia 2005 roku. 25-letni mężczyzna miał żonę i małą córkę i nic nie wskazywało, by miał wrogów. Teraz, po 17 latach, nurek wyłowił z Odry na Opolszczyźnie jego auto. W środku były szczątki ludzkie. Rejestracja, dokumenty, wreszcie badania DNA - wszystko wskazuje na to, że to Marcin S.
Marcin S., rocznik 1980, wciąż figuruje na liście osób zaginionych. Jak mówi Sebastian Bijok, rzecznik zabrzańskiej policji, Prokuratura Okręgowa w Opolu, która teraz prowadzi sprawę, jeszcze nie przesłała jej najświeższej informacji.
- Biegłym udało się wyabstrahować materiał DNA ze szczątków ludzkich, znalezionych w wyłowionym z Odry samochodzie i porównać z DNA rodziców właściciela samochodu. Potwierdzono, że to ich dziecko - mężczyzna poszukiwany od 2005 roku - mówi Stanisław Bar, rzecznik opolskiej prokuratury.
"Czekamy na ciebie, wracaj, Wiktoria bardzo tęskni"
Marcin S. zaginął 12 kwietnia 2005 roku. Wyszedł rano do banku. Miał wtedy 25 lat, był żonaty, miał małą córkę. Jak mówi Bijok, mężczyzna studiował, miał rozpocząć kurs operatora wózka widłowego.
- Nie mamy z nim żadnego kontaktu, nawet najmniejszej wiadomości – mówiła lokalnym mediom żona Iwona w dniu zaginięcia mężczyzny. Portal naszemiasto.zabrze.pl podał, że S. nie wziął ze sobą paszportu ani większej sumy pieniędzy. "Po prostu zniknął" . – Nigdy takie sytuacje nie miały miejsca, żeby nie wrócił do domu. Jak się spóźnił, to godzinę. Jesteśmy małżeństwem od dwóch lat. Mamy półtoraroczną córeczkę - mówiła serwisowi kobieta. A ojciec mężczyzny apelował: – Czekamy na ciebie, wracaj, Wiktoria bardzo tęskni za tobą!
- Policja miała trudne zadanie, bo nie było żadnego punktu zaczepienia. Nic nie wskazywało na to, że zaginiony miał złe plany wobec siebie. Nie było też takiej sytuacji, że ktoś groził, zagrażał. To nie był człowiek z konfliktami, z długami - opowiada Bijok.
Poszukiwanie nigdy nie zostało przerwane, ale do niczego nie doprowadziło.
Wraz z mężczyzną zaginęło jego auto - czerwony fiat siena.
Nurek szukał innej osoby zaginionej, znalazł auto Marcina S.
Pod koniec czerwca tego roku nurek, który poszukiwał w Odrze na Opolszczyźnie innej osoby zaginionej, w miejscowości Obrowiec w powiecie krapkowickim natknął się na dnie na wrak czerwonego fiata siena. Jak opisuje na swoim blogu, w stacyjce były kluczyki.
Prokurator Bar mówi, że nie było to w pobliżu drogi, ale w miejscu biwakowania, tam, gdzie ludzie spędzają wolny czas, więc jest możliwość dojazdu samochodem.
5 lipca auto zostało wyłowione przez strażaków. W środku były ludzkie szczątki.
- Numery rejestracyjne auta od razu wskazały na zaginionego Marcina S. - przyznaje Bijok.
- W aucie znaleziono portfel z dokumentami. Cześć dokumentów dało się odczytać - mówi prokurator Bar. Dokumenty również wskazywały na Marcina S. By wykluczyć wątpliwości, zlecono badania DNA. Ze względu na stan zwłok ich okazanie bliskim nie wchodziło w grę.
Prokuratura będzie wyjaśniać okoliczności śmierci Marcina S. - W związku z upływem czasu będziemy musieli oprzeć się na osobowych źródłach dowodowych, czyli na przesłuchaniach osób z bliskiego kręgu zaginionego, rodziny, znajomych, ewentualnych świadków - wyjaśnia Bar. - Gdy Marcin S. opuścił miejsce zamieszkania 17 lat temu, towarzyszyły temu nieporozumienia w gronie najbliższych - dodaje prokurator.
Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: OSP Obrowiec, Gdzie Wyje Krapkowice i okolice