- Pracownicy, którzy przypadkiem stali się aktorami amatorskiego filmu, zasypywali nieczynne szambo, a nie wyrzucali gruz do funkcjonującej instalacji kanalizacyjnej, jak głoszą plotki - tłumaczą swoich pracowników urzędnicy. A opony samochodowe, które wylądowały w studzience kanalizacyjnej zamiast zostać zutylizowane w innej miejskiej spółce? Urzędnicy: Bezmyślnie zostały wrzucone, są kary. A mieszkańcy pytają: Czy to nie było odgórne polecenie?
Podjeżdżają wypełnionym samochodem dostawczym nad otwarte studzienki kanalizacyjne, podnoszą skrzynię i wszystko ląduje w studzienkach. Nie wiadomo, co dokładnie - z pewnością można zauważyć dwie opony, a po odgłosie rozpoznać coś ciężkiego, brzęczącego - gruz, może - szkło, metal. Dużo tego - cała skrzynia.
To, co się rozsypało po bokach, skrzętnie zgarniają łopatami. Na koniec upychają w studzienkach - opony zmieściły się do jednej - i zamykają włazy.
Tyły kamienicy przy ul. Partyzantów 74 w Mysłowicach. Chaszcze, krzaki, drzewa. Nikt nie powinien tego widzieć.
Ale w oknie kamienicy ktoś stoi z komórką i nagrywa. - Ja pier... Opony, wszystko - komentuje. Ktoś, mniej zaskoczony, dodaje: - No, ostatnio tu telewizor poleciał.
Niesamowite pomysły urzędników
Nagranie trafia w ręce Adriana Panasiuka, członka rady dzielnicy, który publikuje je na swoim profilu facebookowym i w poście demaskuje sprawców.
- Coś niebywałego! Musicie obejrzeć to nagranie. Niesamowite pomysły MZGK i kolejny dowód, że miejską firmą rządzą nieodpowiedzialni ludzie - pisze Panasiuk.
MZGK to Miejski Zarząd Gospodarki Komunalnej. Nie zaprzecza temu, co widać na filmie. Publikuje oświadczenie i w pierwszych słowach uzupełnia informacje, że wszystko to zdarzyło się na posesji zarządzanej przez MZGK, czyli miejskiej.
"Przede wszystkim trzeba podkreślić, że pracownicy, którzy przypadkiem stali się aktorami amatorskiego filmu, zasypywali nieczynne szambo, a nie wyrzucali gruz do funkcjonującej instalacji kanalizacyjnej, jak głoszą plotki" - czytamy.
W ten sposób - przez zasypywanie odpadami obojętnymi dla środowiska - MZGK likwiduje nieczynne szamba, co uważa za normalne, prawidłowe i powszechnie praktykowane oraz zgodne z ustawą o odpadach. Robi to w trosce o dzieci i innych mieszkańców, aby nie wpadali do otwartych albo zawalonych szamb.
"Niestety bezmyślnie zostały do nieczynnego szamba wrzucone również dwie opony samochodowe, co oczywiście jest działaniem niedopuszczalnym, z którego najwyższe kierownictwo MZGK wyciągnie konsekwencje względem odpowiedzialnych za wykonanie zadania pracowników" - przyznają urzędnicy.
Opony zostały usunięte, a widoczni na filmie pracownicy ukarani naganą. MZGK dziękuje mieszkańcowi, który ich przyłapał.
Może wpadła butelka i coś jeszcze
Ale sprawa nie cichnie. Mieszkańcy komentują na Facebooku: No to panowie lecą z pracy. Ciekawe, czy sami na to wpadli, czy dostali odgórne polecenie?
Zastanawia, jaki interes mieliby w tym pracownicy? Jak wyjaśnia MZGK w swoim oświadczeniu, opony mają swoje miejsce i nie powinno być problemu z ich legalnym składowaniem. Są utylizowane w zakładzie oczyszczania miasta, też miejskim. Przy okazji MZGK dodaje, że w zeszłym roku kosztowało to prawie 22 tys. zł.
A także przytyka mieszkańcom: "W samym miesiącu marcu bieżącego roku oddano do utylizacji kilkadziesiąt opon samochodowych, pozostawianych przez mieszkańców na posesjach po samodzielnej, sezonowej wymianie opon oraz 10 kontenerów innych odpadów o łącznej pojemności 70 m sześc.".
Film mieszkańca obejrzeli także mysłowiccy strażnicy miejscy i pojechali na interwencję. - Był tam przede wszystkim gruz, także opony, ale nie wiem, czy jakaś butelka plastikowa nie wpadła albo coś innego jeszcze. Gruz nie musi być odpadem szkodliwym, używany jest do niwelacji terenu, ale moim zdaniem zabezpieczanie szamb w ten sposób nie jest prawidłowe, dlatego przekazaliśmy sprawę policji - mówi Piotr Kurzac, zastępca komendanta straży miejskiej w Mysłowicach.
Policja już podjęła czynności, by wyjaśnić sprawę.
Autor: mag/i/jb / Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: archiwum prywatne