Ogień na poddaszu prywatnej szkoły w Lublińcu pojawił się prawdopodobnie w nocy. O świcie płonął dach i zaczęła się akcja gaśnicza. Wieczorem zawalił się strop i wznowił się pożar. Co z 255 uczniami? - Mamy już dla nich nowy budynek, kompletujemy sprzęt, w przyszłym tygodniu pójdą do szkoły - mówi burmistrz.
Strażacy mówili nam, że to była trudna akcja gaśnicza. Paliło się poddasze zespołu szkół im. św. Edyty Stein przy ulicy Piłsudskiego w Lublińcu. To trzypiętrowy, ponadstuletni budynek o drewnianych stropach. Trudno było zlokalizować zarzewie ognia, który z łatwością przenosił się po konstrukcji.
- Ogień prawdopodobnie pojawił się na poddaszu już w nocy, o 6 rano dopiero uwidocznił się dym na dachu - mówi burmistrz Lublińca Edward Maniura.
Pożar gasiło 80 strażaków. Opanowali pożar dopiero po czterech godzinach. Dogaszanie trwało znacznie dłużej, a wieczorem po 19 znowu zaczęła się akcja gaśnicza. - To było do przewidzenia, dlatego strażacy byli na miejscu. Zawaliła się część stropu, spadła z trzeciego piętra na drugie - mówi Rafał Romanek z Państwowej Straży Pożarnej w Lublińcu.
Tym razem akcja trwała pół godziny, ale strażacy zostali w budynku do rana. Romanek mówi, że to może nie być koniec katastrofy.
Tajemnicza osoba na dachu
Dzisiaj na miejscu pracują biegły do spraw pożarnictwa, inspektor nadzoru budowlanego i prokuratura. Nikt na razie nie mówi o przyczynach pożaru.
Wczoraj jeden z mieszkańców w rozmowie z dziennikarzami TVN 24 powiedział., że dzień wcześniej widział osobę chodzącą po dachu szkoły. Policja, straż pożarna, właściciele budynku, czyli zakon Misjonarzy Oblatów ani władze miasta nie potwierdzają tej informacji. - Nic mi nie wiadomo o tym, żeby tam był remont. Rozmawiałem z komendantem naszej straży i moim pełnomocnikiem do zarządzania kryzysowego. Ich zdaniem doszło raczej do zwarcia instalacji elektrycznej, ale nie chcę snuć przypuszczeń, zostawmy to ekspertom - mówi Maniura.
"W przyszłym tygodniu oddamy klucze do nowej szkoły"
Burmistrz Lublińca miał inny problem na głowie - co zrobić z 255 uczniami, którzy chodzili do szkoły na Piłsudskiego. To prywatna placówka, prowadzona przez Katolickie Stowarzyszenie Wychowawców, dotowana przez samorząd na zasadzie subwencji.
- Dzieci nie wrócą do tego budynku w tym roku szkolnym, może nawet dłużej - mówi Maniura. Spłonęło 400 metrów kwadratowych dachu, zniszczone zostały sale lekcyjne na drugim i trzecim piętrze. Strażacy wynosili sprzęt komputerowy i książki, ale nie wszystko udało się ocalić.
Burmistrz: - Spotkaliśmy się z dyrekcją szkoły dzisiaj o 8.30. Przekażemy im budynek miasta, który mieliśmy sprzedać. Tam do 2018 roku była szkoła, jest 12 klas i sala gimnastyczna. Wzięliśmy na siebie przyłączenie mediów. Szkoła nie będzie płaciła za wynajem, tylko za zużycie mediów. Teraz dzieci mają chwilową przerwę w edukacji, ale w przyszłym tygodniu oddamy nauczycielom klucze do nowego budynku.
Władze gminy kompletują także sprzęt: meble i komputery.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24