Polacy coraz chętniej leczą zaćmę w Czechach - wynika z najnowszych danych śląskiego oddziału NFZ. To efekt wejścia w życie ustawy o leczeniu transgranicznym, która refunduje część kosztów leczenia za granicą. Pacjenci zamiast czekać w kraju kilka lat na zabieg, wolą udać się do prywatnych klinik u południowych sąsiadów, gdzie w kolejce czeka się najwyżej miesiąc. - Ale leczenie ewentualnych powikłań spada na nasze barki - alarmuje część polskich lekarzy.
Od 15 listopada, kiedy to zaczęła obowiązywać ustawa o leczeniu transgranicznym, do śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia wpłynęły 74 wnioski o refundacje leczenia za granicą. - 68 z nich dotyczy leczenia zaćmy - poinformowała Małgorzata Doros, rzeczniczka śląskiego NFZ.
Zgodnie z ustawą, pacjent uprawniony do publicznych świadczeń zdrowotnych w Polsce może otrzymać z Narodowego Funduszu Zdrowia zwrot kosztów planowanego leczenia w innym państwie Unii Europejskiej.
Zamiast pięć lat - miesiąc
Jak się okazuje, największym zainteresowaniem cieszą się u naszych południowych sąsiadów zabiegi usunięcia zaćmy, które poprawiają komfort życia i nie wymagają długiego pobytu w szpitalu. Sam zabieg, u pacjentów bez dodatkowych schorzeń, trwa 15 minut i kosztuje ok 2,5 tys. zł. NFZ finansuje nie więcej niż 2034 zł.
- Rzeczywiście pacjentów z Polski jest coraz więcej, lich liczba wzrosła o ok. 30 proc. - przyznaje w rozmowie z TVN24 dr Pavel Stodulka, ordynator kliniki Gemini w czeskim Zlinie położonym o ok. 100 km od granicy z Polską. - W tym roku zoperowaliśmy ponad 1000 Polaków, a wszystkie terminy na styczeń mamy już zajęte - dodaje.
Ale Katarzyna Michalska-Malecka, wojewódzki konsultant ds. okulistyki, zwraca uwagę na drugą stronę medalu. - Bo leczenie powikłań i kontynuacja leczenia pooperacyjnego odbywa się już w Polsce i to my ponosimy koszty - podkreśla w rozmowie z TVN24. Przyznaje, że co prawda na zabiegi zaćmy w województwie śląskim trzeba czekać od półtora do nawet trzech-pięciu lat, niemniej "są one wykonywane na co najmniej takim samym poziomie, jeśli nawet nie wyższym niż w Czechach".
Limity NFZ
- W Polsce można byłoby wykonywać więcej zabiegów na zaćmę, bo posiadamy odpowiedni sprzęt i kadrę, jednak na przeszkodzie stają obowiązujące limity NFZ - dodaje z kolei prof. Maria Formińska-Kapuścik, ordynator Oddziału Okulistyki Dziecięcej Samodzielnego Szpitala Klinicznego nr 5 w Katowicach. Zgadza się jednak, że rosnącym problemem w jej placówce są pacjenci z powikłaniami. - Tacy pacjenci już się do nas zgłaszają - potwierdza.
Do śląskiego NFZ trafiły 64 wnioski o rekompensatę leczenia zaćmy. Czy w ciągu najbliższych miesięcy ta liczba drastycznie wzrośnie? Zdaniem Formińskiej-Kapuścik nie. - Bo najpierw trzeba samemu zapłacić za operację i pobyt, potem złożyć wniosek o refundację i jeszcze przejść weryfikację NFZ - powiedziała.
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf/kv / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu