Druga fala pandemii zabrała sześcioro pensjonariuszy. Koronawirusa ma ponad połowa pozostałych i prawie połowa personelu. Bez wolontariuszy dom pomocy społecznej sobie nie poradzi. Zgłosili się między innymi Ukraińcy. - To znaczy, że ten Rybnik to ich nowe miejsce na Ziemi - mówi Mariusz Wiśniewski, koordynator projektu "28 Dzielnica" w "Stowarzyszeniu 17-stka"
Miejski Dom Pomocy Społecznej w Rybniku ma 137 mieszkańców. Nikt z nich nie jest zupełnie zdrowy, każdy jest w grupie ryzyka. - 74 ma wynik pozytywny testu na koronawirusa - informuje dyrektor placówki Piotr Mazurek.
Druga fala pandemii, jak mówi, zaczęła się 20 października. Nie udało się jej uniknąć, mimo coraz trudniejszego do zniesienia reżimu, zakazu wychodzenia i odwiedzin, mimo częstego testowania i codziennego pomiaru temperatury. Zabrała już sześć osób.
Dziesiątkuje personel. Ze stu pracowników nie pracuje już 38. 28 ma pozytywne wyniki, pozostali są na kwarantannie albo na zwolnieniu lekarskim. - Personel administracyjny ubierał kombinezony, każda para rąk się liczy - mówi Mazurek.
Dziennie zużywają sto kombinezonów - to sześć tysięcy złotych. Apelują o wsparcie, nie tylko materialne. Jak mówi dyrektor, cieszą się z widoku wolontariuszy, którzy przychodzą do nich na kilka godzin lub cały dzień, pomagają pensjonariuszom przy jedzeniu i higienie.
Po apelach w mediach społecznościowych i tradycyjnych lokalnych zgłosiło się 12 osób. DPS wysyła wszystkich na badania przeciwciał, które wyłapały dwóch ozdrowieńców. Wśród wolontariuszy jest trzech obcokrajowców z Ukrainy.
Mazurek: - Przy okazji uczą się języka.
"To znaczy, że ten Rybnik to ich nowe miejsce na ziemi"
- Mówią komunikatywnie, niektórzy przeszli kurs języka polskiego - mówi o Ukraińcach Mariusz Wiśniewski, koordynator projektu "28 Dzielnica" w "Stowarzyszeniu 17-stka"
Rybnik ma 27 dzielnic. 28. to dzielnica Ukraińców - symbolicznie, bo rozproszeni są po mieście. W całym Rybniku jest ich około cztery tysiące. W stowarzyszeniu uczą się języka, dostają wsparcie prawne i psychologiczne
- Kiedy dyrektor domu pomocy społecznej zaapelował o wsparcie, bo posypała się kadra, ogłosiliśmy na Facebooku prośbę, by, jeśli mogą, zaangażowali się w pomoc. Zgłosili się w ciągu kilku godzin - opowiada Mazurek. - Oni czują się w pełni obywatelami miasta, więc chcą wziąć cząstkę odpowiedzialności. Potrzebne są ręce do pracy i chęci. Oni mają jedno i drugie. Wiedzą, jaką odpowiedzialność i ryzyko ponoszą. To ich świadoma decyzja. To są młodzi ludzie, jeden pan i dwie panie: mężatka, a druga panna. Przyjechały tu do pracy i do rodzin, tworzą to miasto, więc chcą dla tego miasta pracować. Jesteśmy dumni, bo to znaczy, że ten Rybnik to ich nowe miejsce na Ziemi.
Kolejna trójka chętnych czeka na testy, by w przyszłym tygodniu wejść do DPS.
Źródło: TVN 24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24