Jerzy S. jest oskarżony o doprowadzenie w sierpniu 2020 roku do wypadku na drodze krajowej numer 88. Po zderzeniu z autokarem zginęło wówczas dziewięć osób, które jechały busem. Prokuratura chce dla S. czterech lat pozbawienia wolności. Obrona domaga się uniewinnienia.
W czwartek Sąd Okręgowy w Gliwicach wysłuchał mów końcowych w trwającym ponad dwa lata procesie. Wyrok ogłosi 12 grudnia.
Do wypadku doszło 22 sierpnia 2020 r. wieczorem na drodze krajowej nr 88 w pobliżu węzła Kleszczów (Śląskie). Według prokuratury oskarżony w tej sprawie Jerzy S., kierowca volkswagena, miał zacząć wyprzedzać jadący przed nim autokar. Nie zauważył jadącego z naprzeciwka renault trafica. Kierowca osobówki i busa podjęli manewry obronne. Trafic zjechał na pobocze, przewrócił się, a następnie zaczął sunąć po jezdni. W to auto uderzył jadący z naprzeciwka autobus. Siła uderzenia była tak duża, że bus został całkowicie zmiażdżony. Zginęły wszystkie osoby jadące renault. Rannych zostało siedem osób z autokaru – kierowca i sześcioro pasażerów.
Zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy
Jerzy S. usłyszał zarzuty nieumyślnego spowodowania katastrofy zagrażającej zdrowiu i życiu wielu osób, której skutkiem była śmierć dziewięciu osób, a także spowodowania obrażeń ciała u kolejnych siedmiu. Obrona uważa, że nie przyczynił się do tej tragedii.
Jak powiedziała w czwartek w swoim wystąpieniu prok. Maria Mizera, proces potwierdził, że do katastrofy doszło na skutek nieprawidłowego manewru wyprzedzania. Powołując się na opinie biegłych i zeznania świadków, zakwestionowała linię obrony, według której wypadek był efektem wybuchu opony w aucie oskarżonego, a następnie najechania na niezidentyfikowany przedmiot.
Prokuratura: cztery lata więzienia
Oskarżyciel domaga się dla S. czterech lat więzienia, orzeczenia wobec niego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych na 15 lat, a także zobowiązania go do wypłaty nawiązek – po 30 tys. zł dla bliskich ofiar, po 20 tys. dla osób, które w wypadku odniosły obrażenia powyżej siedmiu dni, po 15 tys. zł dla tych, których obrażenia trwały poniżej tygodnia i po 10 tys. zł dla pozostałych uczestników wypadku.
Prok. Mizera podkreśliła, że oskarżony dopuścił się czynu o bardzo wysokiej społecznej szkodliwości i tylko kara bezwzględnego pozbawienia wolności jest w tym przypadku adekwatna. "Śmiertelne wypadki to plaga ostatnich lat. Ludzie przeceniają swoje umiejętności i możliwości, wystarczy chwila, by doszło do tragedii" – podsumowała prokurator.
Jej wnioski poparli pełnomocnicy oskarżycieli posiłkowych, którzy mówili, że Jerzy S. próbował wyprzedzać mimo zakazu – podwójnej linii ciągłej i w trudnych warunkach - nocą, podczas deszczu. Zarzucali oskarżonemu, że wykazał się lekkomyślnością, która doprowadziła do tragedii, a podczas procesu nie wykazał skruchy. Dodali, że wyrok w tej sprawie powinien być przestrogą dla wszystkich uczestników ruchu drogowego. W procesie jest kilkudziesięciu pokrzywdzonych.
Obrona: niewinny
Obrońca oskarżonego mec. Henryk Skudrzyk w swojej mowie przekonywał, że mimo opinii biegłych i zeznań świadków w sprawie jest wiele wątpliwości, które zgodnie z zasadami prawa karnego należy rozstrzygnąć na korzyść Jerzego S. Z tego powodu wniósł o uniewinnienie, wskazując na "brak dostatecznych dowodów winy".
Jak mówił adwokat, główna wątpliwość jest taka, czy oskarżony znalazł się na przeciwnym pasie ruchu z własnej woli. Zdaniem obrony – nie, bo było to wynikiem wystrzału opony i zablokowania kół i w ten sposób doszło do otarcia się dwóch pojazdów o siebie. Według mec. Skudrzyka opinie i zeznania świadków nie są jednoznaczne, a zeznania co najmniej dwóch z nich można uznać za potwierdzenie wersji obrony. Adwokat zwrócił też uwagę, że autokar, z którym zderzył się bus, jechał z nadmierną prędkością (81 km/h przy ograniczeniu do 70 km/h) i zdaniem biegłych, gdyby poruszał się zgodnie z przepisami, zatrzymałby się 3 metry wcześniej.
Nie przyznał się do winy
Akt oskarżenia trafił do sądu w kwietniu 2022 r. Prokuratura Rejonowa Gliwice-Zachód, która podała, że podejrzany, 69-letni wówczas mieszkaniec Cieszyna, także w trakcie śledztwa nie przyznał się do nieumyślnego spowodowania katastrofy.
Po przedstawieniu zarzutu śledczy przesłali wniosek o aresztowanie kierowcy, uzasadniając go grożącą mu surową karą oraz koniecznością zapewnienia prawidłowego toku postępowania. Nie zgodził się na to zarówno sąd I, jak i II instancji.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24