Victor żył miesiąc. Gdy płakał, ojciec miał rzucać nim, gwałtownie potrząsać i z dużą siłą przyciskać jego nóżki do klatki piersiowej, wreszcie zadać śmiertelny cios w głowę. Rodzice oskarżeni są o znęcanie się nad synem ze szczególnym okrucieństwem. Według prokuratury źle traktowali także jego siostrę. Ruszył proces, odbywa się za zamkniętymi drzwiami.
W poniedziałek na pierwszej rozprawie Mariusza i Aleksandry Sz., małżeństwa z Gliwic, rodziców Victora i Victorii, Sąd Okręgowy w Gliwicach wyłączył jawność procesu. Decyzję tę uzasadniał dobrem dziewczynki. Wniosek w tej sprawie złożyła oskarżycielka posiłkowa Beata Werens, która reprezentuje Victorię. Poparły go zgodnie wszystkie strony procesu – obrona i oskarżenie.
- Sąd przychyla się do argumentacji wskazanej przez panią kurator, która reprezentuje prawa małoletniej Victorii Sz., że ujawnienie w mediach okoliczności tej sprawy mogłoby wpływać negatywnie na jej życie prywatne – powiedział przewodniczący składu orzekającego sędzia Adam Chodkiewicz.
Oskarżycielka posiłkowa wskazała we wniosku, że Victoria nie wie nic o tej sprawie, także tego, że jej biologiczni rodzice - którzy zostali pozbawieni praw rodzicielskich - są oskarżeni. - Dziewczynka jest mała, ujawnienie informacji z procesu mogłoby wpłynąć negatywnie na jej życie – podkreśliła Werens.
Według aktu oskarżenia, ojciec znęcał się nad Victorem, a w lipcu 2020 roku uderzył go twardym narzędziem w głowę, powodując uraz skutkujący śmiercią. Mężczyzna odpowiada także za znęcanie się nad siostrą Victora. Jego żonie - Aleksandrze Sz. - zarzucono pomoc w znęcaniu się i zabójstwie dziecka. Jak podają śledczy, nie reagowała na zachowanie męża i pozostawiła bezbronnego noworodka pod jego opieką.
Miesiąc życia Victora
Victor urodził się 18 czerwca 2020 roku. Pięć dni później został przewieziony ze szpitala do domu. Według gliwickiej prokuratury, gdy dziecko płakało, ojciec głośno na niego krzyczał, szarpał jego rękami i nogami, rzucał nim z wysokości do łóżeczka, gwałtowne potrząsał i z dużą siłą przyciskał nóżki noworodka do klatki piersiowej, powodując u chłopca poważne obrażenia.
Matka dziecka - jak ustaliła prokuratora - nie reagowała na zachowanie męża, wiedząc, że dziecko doznało obrażeń, nie wzywała do niego pomocy. Mimo ciągłego kontaktu z kuratorem, pracownikami opieki społecznej, członkami rodziny, nie informowała nikogo, że mąż maltretuje syna.
22 lipca 2020 roku Aleksandra Sz. wyszła z domu z córką, pozostawiając syna pod opieką męża. W tym czasie, Mariusz Sz. miał z dużą siłą uderzyć Victora w głowę twardym, płaskim narzędziem, powodując u niego rozległy i ciężki uraz czaszkowo-mózgowy.
Gdy Aleksandra Sz. dowiedziała się, że syn nie oddycha, wezwała pogotowie. Dziecko zostało przetransportowane śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala w Katowicach-Ligocie, a następnie przewieziono je na Szpitalny Oddział Ratunkowy Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Victor był w stanie krytycznym. Mimo wysiłków lekarzy chłopczyk zmarł po kilku godzinach.
Chłopiec miał uraz głowy, dziewczynka złamane żebra
31-letniemu Mariuszowi Sz. zarzucono, że od 23 czerwca do 22 lipca 2020 roku znęcał się ze szczególnym okrucieństwem nad swoim synem, a 22 lipca "działając w okolice szczytu głowy noworodka narzędziem twardym, płaskim, z dużą siłą, z zamiarem bezpośrednim pozbawienia życia, spowodował u niego rozległy i ciężki uraz czaszkowo-mózgowy, skutkujący jego śmiercią".
Mężczyzna odpowiada także przed sądem za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu u córki Victorii, która w chwili zatrzymania rodziców miała 14 miesięcy. Według ustaleń śledztwa, ojciec złamał jej żebra. Sz. został też oskarżony o przestępstwo narkotykowe.
30-letniej Aleksandrze Sz. zarzucono znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad Victorem poprzez "nieprzeciwdziałanie i niereagowanie brutalnym zachowaniom Mariusza Sz. wobec ich syna", mimo prawnego, szczególnego obowiązku opieki nad dzieckiem, a także udzielenia pomocy Mariuszowi Sz. w zabójstwie dziecka – poprzez pozostawienie całkowicie bezbronnego noworodka pod jego wyłączną opieką.
Obojgu rodzicom grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Źródło: TVN 24 Katowice, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24 Katowice