- Za Solidarności się nie załapałem, teraz posiedzę symbolicznie - mówił przed aresztem radny PiS z Gliwic Marek Waniewski. W środę w południe stawił się on, by odbyć karę jednego dnia za kratkami, za niezapłacenie grzywny w wysokości 30 zł za jazdę rowerem w niedozwolonym miejscu. Koszt pobytu jednej osoby w areszcie to 60-70 zł.
Początek sprawy sięga 2011 r. - Jechałem tunelem koło dworca, który był pusty. Policjant wlepił mi mandat 30 zł, bo nie wolno było tamtędy jeździć. Odmówiłem jednak przyjęcia mandatu – opowiada radny. Uważa, że nie stwarzał zagrożenia a policjant mógł go tylko pouczyć.
Komornik "nieuzasadniony"
Sprawa trafiła do sądu rejonowego w Gliwicach. Ten wymierzył radnemu karę grzywny. – Ale nie przypominam sobie, żeby przyszedł do mnie wyrok na piśmie – wyjaśnił. Grzywny nie zapłacił, więc sąd zamienił ją na karę jednego dnia aresztu - bo uznał, że grzywna jest za mała, by nasyłać na radnego komornika. "Egzekucja komornicza grzywny oraz jej wykonanie w formie zastępczej pracy społecznie użytecznej nie jest celowe - napisał w uzasadnieniu sąd.
- O sprawie zapomniałem, dopiero 7 grudnia przyszło do mnie zawiadomienie – zapewnia Waniewski.
I mówi, że przypomniały mu się czasy PRL. - Za Solidarności się nie załapałem, a teraz posiedzę symbolicznie – mówił dziennikarzom. Wziął plecak, a w nim najpotrzebniejsze rzeczy: piżama, ręcznik, przybory do mycia i golenia, by - jak sam mówi – „jakoś przeżyć ten jeden dzień”. - Traktuję to w kategoriach przygody - mówił z uśmiechem.
Ma nadzieje, że zdąży na jutrzejszą sesję rady miasta.
Kilka pieczeni na jednym rożnie?
Waniewski uważa, że sprawa „na pewno mu nie zaszkodzi”, a wręcz przeciwnie - nagłośni kilka problemów. Po pierwsze: braku ścieżek rowerowych w Gliwicach. - Gdy mnie zatrzymano , byłem w trakcie projektowania ścieżek rowerowych- powiedział. - Wtedy to był temat na czasie i myślałem, że w sądzie go "nagłośnię" - tłumaczył.
Drugi problem, który powraca za sprawą historii radnego są przepełnione więzienia i areszty. - Ludzie z dużymi wyrokami czekają, by pójść siedzieć, a tu w Gliwicach podobno są całe cele jedno-kilkudniowych aresztantów - stwierdził.
Trafi do celi z takimi jak on. Z rowerzystami?
- Koszt jednej doby w areszcie to ok. 60-70 zł - poinformował kpt. Mariusz Grabowski z aresztu śledczego w Gliwicach. Jak dodał, radny "będzie mógł trafić tylko do celi z osobami o wyrokach podobnych jak on".
Jeśli chcielibyście nas zainteresować tematem związanym z Waszym regionem, pokazać go w niekonwencjonalny sposób - czekamy na Wasze sygnały/materiały. Piszcie na Kontakt24@tvn.pl.
Autor: rf/i / Źródło: TVN24 Katowice
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Katowice